Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
"Serdeczne pozdrowienia od Brunona Schulza" - te słowa ukazały się zgromadzonym wieczorem 6 listopada w Żydowskim Muzeum Galicja podczas prezentacji kopii odnalezionego i nigdy wcześniej nie prezentowanego publicznie rysunku Brunona Schulza. Rysunek był podpisany datą 20 XI 1936. Został odnaleziony niedawno, w przedwojennym sztambuchu, do którego wpisywali się na pamiątkę znani polscy pisarze. Już te słowa umieszczone pod postacią damy siedzącej na krześle, jakby były listem wysłanym przez pisarza i doręczonym każdemu z 350 zebranych w Muzeum gości. A do tego jeszcze fragment "Republiki marzeń" odczytany przez Jerzego Radziwiłowicza, muzyka akordeonisty Pawła Palucha niczym muzyka ze świata Schulza, głosy Andrzeja Stasiuka, Stefana Chwina, Jerzego Pilcha, Anny Brzezińskiej, Michała Pawła Markowskiego. Ten wieczór był kulminacją wszystkich festiwalowych wieczorów.
Jerzy Pilch powiedział, że należy do tych, którzy wielbią Schulza bezgranicznie. Pisarz deklarował: "Tak, chciałbym jego książki zabrać na bezludną wyspę", "Tak, chciałbym się spotkać z nim w zaświatach", "Tak, chciałbym się z nim napić", " i gdyby mnie zapytano, na co wydałbym 100 zł, to dałbym je Schulzowi", "A gdyby nie chciał, to wydałbym je na zakup w antykwariacie dwóch egzemplarzy jego książek wydrukowanych na papierze biblijnym", "Tak, zdecydowanie tak, chciałbym coś sensownego o nim napisać".
Pisarka Anna Brzezińska szukała w prozie Schulza tropów fantastycznych:
Andrzej Stasiuk powiedział, że proza Schulza łączy się dlań z doświadczeniami podróży na Ukrainę, tamta geografia się nie zmieniła, doświadczenie rozpadu materii jest nadal obecne.
Jerzy Radziwiłowicz wspominał swoją pierwszą lekturę prozy Schulza, zakodował w pamięci tamto letnie, słoneczne południe sprzed lat. Radzi starszym podrzucać książki Brunona siedemnasto- osiemnastolatkom, bo to będą dla młodych ludzi lektury formacyjne, najważniejsze.
"Lęk i zachwyt" - w takich słowach zamknął doświadczenie oglądania zdjęć na których uwieczniono Schulza i czytania jego prozy Stefan Chwin. Opowiadał o swoim tygodniowym pobycie w Drohobyczu i podążaniu śladami Schulza, o rozczarowaniu obecnym wyglądem miasta, o klęsce Schulza jako malarza i sukcesie jako grafika, prozaika. Nie należy pielgrzymować do miast drogim nam pisarzy - powiedział Chwin. Bo czeka nas rozczarowanie. Mnie coraz mniej interesują powieści, książki pisarzy, a coraz więcej ich życie, jakimi byli, są ludźmi - zwierzał się prozaik.
Michał Paweł Markowski mówił o tym, że rok, z którego pochodzi rysunek, był dobrym rokiem dla Schulza. Z 1936 roku pochodzi "Republika marzeń". W rok później przychodzi depresja i wielkie rozczarowanie życiem, w 1938 roku Schulz pisze w jednym z listów: "Żyj, bo to ważne aby wyżyć swoje życie". Dla Michała Pawła Markowskiego Schulz przeżył 50 lat, ale "nie wyżył swojego życia".
Opowieściom o odczytaniach Schulza towarzyszyły utwory grane przez wybitnego akordeonistę Pawła Palucha.