Conrad Festival: Pozdrowienia od Brunona Schulza

Hasło dnia - "Historie fantastyczne" jest na tyle pojemne by udźwignąć prozę bohatera dnia - Schulza, który jak prawdziwy mistrz zza światów wszystkimi zawładnął raz jeszcze. Ale i pomieścić prozę Stasiuka, Dukaja, Brzezińskiej, Orbitowskiego, drugie spotkanie z Gardzienicami, seminarium o prozie Conrada, wiersz Whitmana w reklamie levisów.

07.11.2009

Czyta się kilka minut

Reprodukcja nieznanego rysunku Brunona Schulza z podpisem "Pozdrowienia od Brunona Schulza". Poniżej uczestnicy spotkania pt. "Republika marzeń Brunona Schulza" / fot. Tomasz Żurek /
Reprodukcja nieznanego rysunku Brunona Schulza z podpisem "Pozdrowienia od Brunona Schulza". Poniżej uczestnicy spotkania pt. "Republika marzeń Brunona Schulza" / fot. Tomasz Żurek /

Dziennik pokładowy

6.11. 2009, piątek - piąty dzień rejsu.

Rankiem się wypogodziło, słoneczko pokazało gębę i zaraz na pokładzie conradowskiego statku zrobiło się radośniej. W Cafe Camelot Piotr Mucharski poprowadził spotkanie z reżyserem, a zarazem założycielem i dyrektorem Ośrodka Praktyk Teatralnych "Gardzienice", Włodzimierzem Staniewskim. W 1978 roku niedaleko Lublina we wsi Gardzienice Włodzimierz Staniewski z Tomaszem Rodowiczem założyli teatr. W ostatnim numerze "Tygodnika Powszechnego" Anna R. Burzyńska opisała wyczerpująco fenomen Gardzienic. "Kudy" mi do eksperckich analiz Ani, odsyłam do numeru, już lepiej w kilku zdaniach powiem o co pytał Staniewskiego Piotr Mucharski i na tym poprzestanę: Pytał o to, czy odbywają się przed spektaklami próby czytane. Staniewski powiedział, że i owszem, a każda taka próba powinna przypominać "zabiegi miłosne cietrzewi" i musi być jak "taniec flamingów". Ćwiczenia fizyczne przeplatane są tańcem i śpiewem, ćwiczeniami głosowymi. Buduje się układy choreograficzne, z których później dowolnie, w zależności od warunków gdzie przyjdzie grać, można będzie ułożyć nowy spektakl. Staniewski żalił się, że właściwie mało który aktor polski po skończeniu szkoły teatralnej wykonuje ćwiczenia aktorskie (głosu, ruchu). Właściwie jedynym aktorem, który nadal się pod tym względem doskonali, jest Jan Peszek.

Staniewski - absolwent polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego wspominał, że uczył go jeszcze wybitny historyk literatury Stanisław Pigoń. Z sentymentem wspomina czasy młodości w Krakowie, ważnym doświadczeniem był dla niego Teatr Stu, Piwnica pod Baranami z atmosferą szaleństwa, chaosu, twórczego fermentu, magii. Doświadczeniem formacyjnym było oglądnięcie w wieku dwudziestu lat musicalu "Hair" w Rotterdamie. Jednym z najwspanialszych doświadczeń - zagranie z zespołem Gardzienic w Katedrze św. Jana w Nowym Jorku. Gdy Staniewski mówił o dylemacie, czy przenosić spektakle poza Gardzienice, Piotr zaproponował żartem, że następnym razem dobrze by było, gdyby zagrali w Sukiennicach.

Staniewski mówił, że każdy reżyser, artysta, ma niepowstrzymaną tęsknotę za ekscesem, ale nazwał wypuszczaniem przez reżyserów nagiego aktora na pięć minut na scenę - aktem impotencji artystycznej. Nagość jest ważna, trzeba ją pokazywać, ale trzeba też mieć jakiś rodzaj uzasadnionych ram, warunków "progowych" dzięki którym nagość nie jest pornografią. Tekst starożytny jest taką ramą. Poprzez swoje wyważenie. W tekstach Eurypidesa jest zapisanych wiele aktów skrajnych. Frynichos napisał sztukę o Persach którą to sztuką - jak świadczą przekazy historyczne - zaszokował publiczność ("dzieci mdlały, kobiety ciężarne poroniły"). Po czymś takim skazano go na karę finansową tysiąca drachm, czyli olbrzymią, nie do zdobycia kwotę pieniężną. Kategoria pornografii, o której wspomniał Staniewski, odnosi się nie tylko do sfery seksualnej, ale i mentalnej. Pornografia oznacza zachowania ekstremalne które nie mieszczą się w kategoriach ewangelicznych, w obrębie wartości mieszczańskich. Ta skłonność do ekscesów pornograficznych jest zdaniem reżysera powszechna (od dramaturgii brutalistów przez współczesne kino, po zachowania społeczne chociażby tzw. galerianek w galeriach handlowych).

Czytanie to ćwiczenie z samopomocy       

Michał Paweł Markowski poprowadził w Pawilonie Wyspiańskiego, gdzie odbywały się wszystkie tygodnikowe "Lekcje czytania", seminarium dla licealistów. Bazując na opowiadaniu Josepha Conrada "Placówka postępu", pytał o prywatne doświadczenie lektury. Mówił do licealistów: "Nie wierzę, że dla was w tym opowiadaniu sprawą najważniejszą jest kwestia kolonializmu". Wspólnie, po długiej wymianie poglądów, obie strony doszły do podobnych wniosków. Bohater opowiadania w pewnym momencie zaczyna rozumieć, że to nie śmierć jest rzeczą najgorszą z możliwych, że przerażające jest samo życie, kiedy walą się wszystkie społeczne i kulturowe podpórki, nie ma lekarstwa na samotność, a człowiek w sytuacji krytycznej zostaje sam. W twórczości Conrada nie ma umoralniających nauk czy wskazówek. Pisarz potrafił wymyślić lub opisać sytuacje, które zmuszają bohaterów do rewizji dotychczasowych poglądów, podjęcia trudnych decyzji. Jak zachować się wobec kogoś kto nas rozczarował? Co zrobić z wolnością z którą sobie nie radzimy?

Od Wawelu do Stambułu  

W klubie "Pod Jaszczurami" Andrzej Stasiuk i Ireneusz Kania rozmawiali o Rumunii, Turcji, podróżach, Cioranie, Żelaznej Gwardii, wawelskich drzewach oliwnych. Spotkanie poprowadził Max Cegielski. Panowie spotkali się w Krakowie także tydzień temu na spacerze, by zobaczyć dwa drzewa oliwne. Karłowate, ale mimo to przywołujące tęsknotę za światem kultury śródziemnomorskiej. Ireneusz Kania mówił, że najdalej na Wschód dotarł do Lwowa. Często odwiedza inne zakątki świata, np. Kretę. Chętnie wybrałby się w podróż z Andrzejem Stasiukiem, który posiada niezwykłą spostrzegawczość, a to najcenniejsze w podróżach. Kania twierdzi że pisarstwo Stasiuka łączy z pisarstwem Ciorana ukazywanie grozy świata, pokazywanie go bez złudzeń.

Wiele było mowy o Żelaznej Gwardii - rumuńskiej narodowej i faszystowskiej organizacji politycznej. Eliade był ideologiem tej organizacji, chociaż do niej nie należał. Idea Wielkiej Rumunii przez lata była podtrzymywana przez Ceauşescu. Rumuński hymn narodowy zaczyna się od słów "Rumunio, obudź się!".

Andrzej Stasiuk mówił o podróży na Syberię, był też w Stambule (patrz ostatni numer "Tygodnika"), o którym opowiadali Ireneusz Kania i Max Cegielski. Niedawno Olga Tokarczuk wróciła ze Stambułu. Kogo spytać, już tam był. Stambuł stał się w środowisku inteligencji polskiej najczęściej wskazywanym kierunkiem przebytej lub przyszłej podróży.

"Lalka" kontra Rarka

O reklamie i literaturze, wzajemnych wpływach, związkach mówili w sali kinowej "Pod Baranami" Wojciech Kowal i Kot Przybora, obaj z agencji reklamowej PZL. Spotkanie poprowadził Michał Kuźmiński. "Potężna obietnica jest duszą reklamy", pisał Samuel Johnson w 1782 roku. Czy reklama jest literaturą, czy - jak twierdzi Baudrillard - "antyliteraturą"? Kto jest w stanie dorównać dzisiaj Wańkowiczowi i jego hasłu "Cukier krzepi"? Czy copywriterzy czują się pisarzami? Czy udział wybitnego aktora w reklamie jest ujmą dla jego sztuki aktorskiej? Padało wiele podobnych pytań.

Dla Kota Przybory udział Marka Kondrata w reklamie, w której zachęca on do oszczędzania, jest dobrym przykładem połączenia pracy aktora wybitnego ze sztuką reklamy. Wielki aktor pozostaje wielkim aktorem, a reklama nabiera dodatkowego prestiżu, wagi. Uczestnicy zgodzili się co do tego, że hasła reklamowe wymyślane na poczet danych kampanii reklamowych często zaczynają funkcjonować niezależnie w języku polskim, w obiegu społecznym, często w innych niż pierwotnie kontekstach. Dyskusji między Michałem a copywriterami towarzyszył pokaz reklamówek: np. "Sadownicy! Zapylajcie do Praktikera", "Dozorcy! Szorujcie do Praktikera!"; dwóch reklam spodni levisów, w tym jednej, w której użyto wiersza Whitmana. Także dla Levisa powstały reklamy, w których pojawiały się teksty najwybitniejszych amerykańskich prozaików.

Podobno istnieje prawidłowość, że ludzie którzy posiadają koty, mają tendencję do wczytywania się w dłuższe teksty reklamowe. Panowie długo rozmawiali o ostatnim przypadku kampanii reklamowej PZL,. dotyczącej telefonów komórkowych Plusa ("Rarka", "Lalka" Prusa).

Serdeczne pozdrowienia od Brunona Schulza.

Te słowa ukazały się zgromadzonym w Żydowskim Muzeum Galicja podczas prezentacji powiększonej kopii odnalezionego i nigdy wcześniej nie prezentowanego publicznie rysunku Brunona Schulza. Rysunek był podpisany datą 20 XI 1936. Został odnaleziony niedawno, w przedwojennym sztambuchu, do którego wpisywali się na pamiątkę  znani polscy pisarze. Już te słowa umieszczone pod postacią damy siedzącej na krześle, jakby były listem wysłanym przez pisarza i doręczonym każdemu z 350 zebranych w Muzeum gości. A do tego jeszcze fragment "Republiki marzeń" odczytany przez Jerzego Radziwiłowicza, muzyka akordeonisty Pawła Palucha niczym muzyka ze świata Schulza, głosy Andrzeja Stasiuka, Stefana Chwina, Jerzego Pilcha, Anny Brzezińskiej, Michała Pawła Markowskiego. Ten wieczór był kulminacją wszystkich festiwalowych wieczorów. Kulminacją, i nie zawaham się tego tak nazwać; najwspanialszym momentem całego Festiwalu im. Conrada.

Lęk i zachwyt

W takich słowach zamknął doświadczenie oglądania zdjęć na których uwieczniono Schulza i czytania jego prozy Stefan Chwin. Opowiadał o swoim tygodniowym pobycie w Drohobyczu i podążaniu śladami Schulza, o rozczarowaniu obecnym wyglądem miasta, o klęsce Schulza jako malarza i sukcesie jako grafika, prozaika. Nie należy pielgrzymować do miast drogim nam pisarzy - powiedział Chwin. Bo czeka nas rozczarowanie. Mnie coraz mniej interesują powieści, książki pisarzy, a coraz więcej ich życie, jakimi byli, są ludźmi - zwierzał się prozaik.

Jerzy Pilch powiedział, że należy do tych, którzy wielbią Schulza bezgranicznie. Pisarz deklarował: "Tak, chciałbym jego książki zabrać na bezludną wyspę", "Tak, chciałbym się spotkać z nim w zaświatach", "Tak, chciałbym się z nim napić", " i gdyby mnie zapytano, na co wydałbym 100 zł, to dałbym je Schulzowi", "A gdyby nie chciał, to wydałbym je na zakup w antykwariacie dwóch egzemplarzy jego książek wydrukowanych na papierze biblijnym", "Tak, zdecydowanie tak, chciałbym coś sensownego o nim napisać".

Andrzej Stasiuk powiedział, że też należy do wyznawców Schulza, jego proza łączy się u niego z doświadczeniami podróży na Ukrainę, tamta geografia nic się nie zmieniła, doświadczenie rozpadu materii jest nadal obecne.

Jerzy Radziwiłowicz wspominał swoją pierwszą lekturę prozy Schulza, zakodował w pamięci tamto letnie, słoneczne południe sprzed lat. Radzi starszym podrzucać książki Brunona siedemnasto- osiemnastolatkom, bo to będą dla młodych ludzi lektury formacyjne, najważniejsze.

Michał Paweł Markowski mówił o tym, że rok, z którego pochodzi rysunek, był dobrym rokiem dla Schulza. Z 1936 roku pochodzi "Republika marzeń". W rok później przychodzi depresja i wielkie rozczarowanie życiem, w 1938 roku Schulz pisze w jednym z listów: "Żyj, bo to ważne aby wyżyć swoje życie". Dla Michała Pawła Markowskiego Schulz przeżył 50 lat, ale "nie wyżył swojego życia".

***

Żałuję, że nie mogłem uczestniczyć w innych atrakcjach dzisiejszego dnia: drugiej odsłonie spektaklu Gardzienic, pokazach filmów "Uczeń Schulza", "Ziemia i popioły", spotkaniu "Nowy Realizm" z udziałem Jacka Dukaja, Anny Brzezińskiej, Łukasza Orbitowskiego, koncercie muzyki do dramatu Henryka Ibsena, krakowskich Targach Książki. Nie sposób być wszędzie i widzieć wszystko. To cecha boska niedostępna zwykłym marynarzom. Ahoj! Na horyzoncie świta już Europa. "Europa bez granic".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz kulturalny, redaktor, współpracownik "Tygodnika Powszechnego".