Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mamy więc "nocny maraton pływacki" w Tarnowie (26 516 metrów), okolicznościowe stemple i koperty w Bielsku-Białej, "Bieg pamięci Jana Pawła II" z Wadowic do Gorzowa (600 km w ciągu 60 godzin), budowę w internecie "barki dla Jana Pawła II" i z pewnością wiele innych, których związek z pontyfikatem może się wydawać dość luźny albo nieco powierzchowny.
A mnie się to podoba. Zachwycają mnie liczne instytuty zgłębiające myśl Jana Pawła II, ukazujące się na ten temat publikacje i organizowane dla zgłębienia wiedzy o Nim kongresy i sympozja. Nie mam także nic przeciwko pływackim maratonom. Przecież one ani w niczym nie szkodzą instytutom, ani nie zajmują ich miejsca. I nawet nie w tym rzecz, że zasięg oddziaływania sympozjonów i publikacji z natury rzeczy jest ograniczony, ale w tym, że oddziaływanie Jana Pawła II nie sprowadzało się do tekstów wygłaszanych czy pisanych. On tak potężnie oddziaływał na ludzi również dlatego, że chodził po górach, jeździł na nartach, pływał, śpiewał, żartował, że chory szedł do szpitala, że kiedy przyszedł jego czas, z godnością umierał, że - jednym słowem - nigdy nie mieliśmy wątpliwości, iż jest takim jak my wszyscy człowiekiem, a jednocześnie wielkim świadkiem wiary.
Stąd owa różnorodność sposobów ocalania żywej pamięci o Nim. Jak życie Jana Pawła II skrzyło się wieloma kolorami, tak pamięć o Nim musi być wielobarwna. Jest coś pięknego w tym, że nikt tu nikomu nie wchodzi w drogę. Naukowe sympozja i publikacje, lepsze i gorsze filmy, maratony pływackie i "barka w sieci": wszystko to dowodzi, że Papież wciąż żyje w naszej pamięci i że jej potrzebujemy.