Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W istocie umysł bogaty. Ścisły. Matematyczny. Inżynierski. Wynalazkami nas, ludzi, obdarował. Błyskotliwymi patentami. Uznaniem cieszy się. Szacunkiem. Wokół niego porządek. Skłonność do pedanterii. Niekiedy porywy fantazji. Pomysły - zdawałoby się - szalone. Zawsze jednak dają się przełożyć na język liczb i przestrzeni. Życie z chronometrem w ręku.
I nagle przypadek. W czasie golenia. Nieostrożny ruch dłoni. Chronometr pada na podłogę. Dobra robota, więc żadnego uszczerbku na kopercie, żadnej też rysy na szkle. Chodzi. Z dokładnością chronometru. Tyle że do tyłu. Nie do przodu, zgodnie z porządkiem tego świata, ale do tyłu. Uparcie. I tak przez tydzień. Ciekawe. Dlaczego?
Więc do zegarmistrza. Ten ręce rozkłada, bezradnie. Mechanizm bez zarzutu. Powinien do przodu. No to spróbujmy go nastawić. Nastawia. A ten do tyłu.
W jakich okolicznościach do tego doszło? - pyta następny zegarmistrz. W łazience. W czasie golenia. I co jeszcze? Spadł. I co wtedy? Podniosłem. Patrzę: chodzi do tyłu. To wie pan, mówi zegarmistrz, ja nic nie poradzę. Jak do tyłu, to nie do przodu! Lepiej się przyzwyczaić, bo chronometr piękny.
Ale do czego się przyzwyczaić? Że wskazówki do tyłu. Na przekór rozsądkowi. Wbrew prawdzie. I co jest prawda: do przodu czy do tyłu?
Takie to cierpienia umysłu i duszy. Od miesiąca.
Ja go pocieszam. Zapraszam na herbatę. Mówię, że to tylko przypadek. Statystycznie nieistotny. No, stało się, jak się stało. Przykrość, owszem, nie ma jednak co rozpaczać. Zamożny jesteś. Kupisz sobie nowy. Lepszy. Tak mówię.
Ale widzę te wskazówki. Jak pędzą. Do tyłu. I czuję, że ogarnia mnie lęk.