W tunelu 20-lecia

W republice czytelników pierwsze skrzypce grają dziś niestety pisarze z naboru marketingowego. Ale są i tacy, którzy umykają dyktatowi mediów...

23.06.2009

Czyta się kilka minut

"Czas wymienić narracje" - powiada Przemysław Czapliński w otwierającym 24. numer "TP" wywiadzie, dotyczącym minionego 20-lecia literackiego. Nowoczesna przygoda literatury dobiega właśnie końca, ponieważ "najciekawsze książki, jakie powstały w ciągu ostatnich kilkunastu lat, traktują literaturę jako przetwórnię śmieci. Śmieciarka wchłania wszystko, każdy idiom, język czy styl (...) Rezultat tej ekspresji odsłania puste miejsce po więzi społecznej" - przekonuje jeden z autorytetów krytycznych. Jego opinie wspiera proklamacja Michała Pawła Markowskiego, który - podobnie jak Czapliński - jest "wielkim fanem »Pawia królowej«, »Lubiewa« czy »Jadąc do Babadag«, ale dla którego kończą się one w miejscowości Tunel blisko Krakowa, gdy jedzie się pociągiem z Warszawy i "przez ostatnie 40 minut nie ma już co robić".

Nie należę do wielkich fanów "Pawia..." czy "Jadąc do Babadag", ale nie zostawiłbym ich w przedziale, wyjeżdżając z tunelu ekspresowej jazdy po współczesnej prozie i tym bardziej nie szukałbym dla nich miejsca w nawet najbardziej wyrafinowanych "przetwórniach śmieci". Sam podjąłem co prawda w "Odrze" (nr 3/2008) wątek takich przetwórni w najnowszej prozie, ale w szkicu pt. "Smętek z pozyskanego śmietnika" zająłem się badaniem śmieci i śmietników w powieściach i opowiadaniach - a więc różnych zbiorników nieczystości i odpadów, wysypisk, złomowisk, szamb etc., występujących w sztafażu fabularnym wielu pozycji najnowszej prozy polskiej. Oczywiście śmietniki i szamba nie są jedynie atrakcyjnym elementem krajobrazu w tych narracjach, a dostarczają fabularnego komentarza do uprawianej przez autorów heurystyki filozoficznej, są wyrazem desperacji ich zapatrywań, dotyczących rozwoju spraw w naszym kraju, są pełne nie tylko podtekstów, ale i symbolicznych strachów.

Jednak nie o takie śmiecie i śmietniki idzie w owej jeździe po 20-leciu w "TP"; nie te i nie takie narracje w naszej literaturze pragnąłby wymienić Przemysław Czapliński, ujawniający w gruncie rzeczy swoje rozczarowanie polską chorobą na postmodernizm. Trudno przecież zrozumieć jego zirytowanie i przygnębienie stanem akurat naszej prozy, skoro tryby "śmieciarek wchłaniających wszystko, każdy idiom, język czy styl" to dopiero w zachodniej literaturze pracują na cztery fajerki... A sprowadzenie obserwowanej dziś pod różnymi szerokościami geograficznymi dekonstrukcji tradycyjnych narracji, gry cytatami, konwencjami i kliszami fabularnymi etc. do poziomu śmieciologii, jest jednak efekciarskim uproszczeniem problemu.

Przy tym, jeśli idzie o taką "wymianę narracji", to dochodziło do niej u nas w całkiem godnym uwagi i przyzwoitym wariancie światowych metamorfoz, począwszy od II poł. ostatniej dekady XX w. Bowiem po inicjacji epoki wyzwolenia i odnowy, czyli po Sturm und Drang wczesnych lat 90., kiedy doszło do rewolucyjnej nobilitacji wcześniej przytłumionych przez reżim środowisk literackich, artystycznych i intelektualnych polskiego "obwarzanka": Gdańska (Hue­lle, Chwin), Olsztyna ("Borussia"), Białegostoku ("Krasnogruda"), Sejn (Pogranicze), Lublina (z "Kresami"), Rzeszowa ("Fraza"), Śląska ("FA--art"), Beskidów (Stasiuk), Nowej Rudy (Tokarczuk), Świdnicy (Tomek Tryzna), Szczecina ("Pogranicze"), i kiedy nastąpiła w naszej sztuce słowa fundamentalna zmiana paradygmatu: z ideowo-etycznego z akcentem tyrtejskim na poznawczo-artystyczny - mniej więcej właśnie w połowie lat 90. zaczęły pojawiać się w prozie (nie mówiąc o wyprzedzającej ją jak zwykle u nas poezji) pozycje, w których "praca w języku" stająca się "pracą nad świadomością czytelnika" (jak rekonstruuje Czapliński poglądy Peipera) zaczęła wydawać dobre owoce.

Przemyślaną rewolucję estetyczną rozpoczęły u nas prace Nataszy Goerke, Janusza Rudnickiego, Zyty Rudzkiej, Andrzeja Barta, Piotra Szewca, Anny Burzyńskiej, Zbigniewa Kruszyńskiego, Magdaleny Tulli, Wojciecha Kuczoka, Marka Bieńczyka, Adama Wiedemanna, Olgi Tokarczuk, a z seniorów np. Piotra Wojciechowskiego i Andrzeja Turczyńskiego. Jest więc u nas duże grono autorów, którzy kultywują z powodzeniem pracę nad świadomością czytelnika (przypomnijmy choćby "Tryby" i "Skazę" Tulli, opowiadania "Na lądach i morzach" Kruszyńskiego czy "Moje pierwsze samobójstwo" Jerzego Pilcha...); jest też duże grono pisarzy, którzy przemycili się z PRL-u do RP (m.in. Nowakowski, Orłoś, Odojewski, Rylski, Latawiec...) i psują szyki profitentom prosperity medialnej. Prosperity sprawującej rząd dusz w naszej republice czytelników, nadzorowanej przez marketing działów kultury największych gazet, prosperity rozdającej swoje "paszporty", a zaniedbującej zwykły dział recenzji, nie mówiąc o esejach. W tej republice pierwsze skrzypce grają pisarze z naboru marketingowego.

Jeśli w istocie nadszedł czas wymiany w naszej "gospodarce" kulturalnej i jej dobrach literackich, to trzeba wymienić u nas nie narracje, a przede wszystkim krytykę, czy w każdym razie jej duży hufiec. Próbować pozbyć się medialnych zarządców naszej republiki.

Mieczysław Orski (ur. 1943 r.) jest poetą, prozaikiem i krytykiem literackim, redaktorem naczelnym miesięcznika "Odra".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2009