W nocy podziału

Zbliżający się powoli do końca rok 2004 obfituje w wielkie rocznice. Jedne z nich miały charakter ekumeniczny, inne były wspomnieniem tragicznego zaprzeczenia ducha przyjaźni i pojednania Kościołów. Bolesny dramat w dziejach chrześcijaństwa wymaga pochylenia się nad nim z pokorą i ekumeniczną uczciwością. Czy można mieć nadzieję na rzeczywisty przełom?.

21.11.2004

Czyta się kilka minut

Upłynęła 950. rocznica symbolicznej daty Wielkiej Schizmy między chrześcijańskim Wschodem i Zachodem. Minęła raczej dyskretnie - bo i po co wspominać anatemy rzucone przez hierarchów Kościoła rzymskiego i bizantyjskiego? Były one skutkiem wzajemnego niezrozumienia i postępującego szybko wyobcowania obydwu części świata chrześcijańskiego.

Symboliczna i rzeczywista data Wielkiej Schizmy

16 lipca 1054 r. kardynał Humbert de Sil-va Candida ostentacyjnie złożył na ołtarzu świątyni Hágia Sophía w Konstantynopolu bullę ekskomunikującą patriarchę Michała Cerulariusza i jego zwolenników. Z kolei synod złożony z 16 metropolitów i 5 arcybiskupów, z patriarchą na czele, rzucił anatemę na papieskich legatów. Anatemy dotyczyły konkretnych osób i nie miały na celu zerwania wspólnoty kościelnej między obydwiema stolicami chrześcijaństwa. Rok 1054 nabrał symbolicznej wymowy dopiero później, wskutek postępującego wyobcowania, niezrozumienia, nieufności i wzrastającej wrogości między Kościołami.

7 grudnia 1965 r. wzajemne ekskomuniki zostały “wymazane z pamięci i miejsca w Kościele" decyzją papieża Pawła VI i Patriarchy Atenagorasa I wraz z synodem. Wspólnie wyrazili oni żal z powodu obraźliwych słów, bezpodstawnych zarzutów i godnych pożałowania czynów, które po obydwu stronach towarzyszyły tamtym wydarzeniom. Już wówczas zdawano sobie jednak sprawę, iż sam ten “gest sprawiedliwości i wzajemnego przebaczenia" nie wystarczy, żeby położyć kres rozbieżnościom występującym między Kościołami. Wymazany został wielowiekowy symbol podziału. Pojawił się nowy znak nadziei. Chociaż ten ważny akt pojednania nie miał bezpośrednich konsekwencji dla przywrócenia jedności Kościołów, przyczynił się on wszakże do tego, że zaistniała nowa atmosfera w relacjach między Rzymem a Konstantynopolem.

Akt wymazania ekskomunik poprzedziło ważne wydarzenie o charakterze ekumenicznym sprzed lat czterdziestu. Wieczorem 5 stycznia 1964 r. patriarcha Atenagoras i papież Paweł VI spotkali się w Jerozolimie i wymienili pocałunek pokoju. Patriarcha mówił: “Chrześcijaństwo żyje od wieków w nocy podziału. Oczy zmęczyły się już ciągłym wypatrywaniem w ciemności. Oby nasze spotkanie było zapowiedzią świetlanego i błogosławionego dnia, kiedy przyszłe pokolenia chrześcijan, uczestnicząc w tym samym Kielichu najdroższego Ciała i Krwi Pana, w miłości, pokoju i jedności chwalić będą jednego Pana i Zbawcę wszystkich". Następnego dnia Papież złożył wizytę Patriarsze. Mówił o wielkim znaczeniu tego wydarzenia, o schodzeniu się dróg u źródeł Ewangelii, a zarazem wskazywał na czekające nas trudności na drodze ku pojednaniu. We wspólnym komunikacie obydwaj hierarchowie prosili Boga, “żeby to spotkanie było znakiem i zapowiedzią rzeczy dopiero nadchodzących".

To spotkanie było rzeczywiście kamieniem milowym w dziejach dalszych relacji i sygnałem do rozpoczęcia dialogu między obydwoma Kościołami, co nastąpiło na wyspach greckich Patmos i Rodos (29 maja - 4 czerwca 1980 r.). Po obiecującym pierwszym dziesięcioleciu nastał jednak okres trudności i napięć z powodu nowej sytuacji, jaka zaistniała w Europie Środkowo-Wschodniej po przełomie roku 1989. Wyłącznym tematem debat stało się zagadnienie tzw. uniatyzmu i prozelityzmu. Od 2000 r. i sesji Komisji Mieszanej w Baltimore dialog znajduje się w stanie zawieszenia.

Wydarzenia 1054 r. mogą wydać się niewiele znaczącym faktem w porównaniu z tym, co stało się 150 lat później. W kwietniu 2004 r. minęła 800. rocznica dramatu, który przypieczętował Wielką Schizmę między Wschodem i Zachodem chrześcijańskim (zob. teksty ks. Grzegorza Rysia i mój w “TP" nr 16 i 17/04). Chodzi o zdobycie i barbarzyńskie złupienie Konstantynopola przez krzyżowców udających się na IV krucjatę (13 kwietnia był dniem najbardziej tragicznym). O ile schizma roku 1054 była początkiem rozłamu w Kościele, to definitywny podział nastąpił dopiero po zdobyciu Konstantynopola przez krzyżowców. Schizma wyrosła w ostateczny rozłam podsycany religijną nienawiścią.

Sobór czy synod?

Inna rocznica przeszła w 2004 r. bez echa. 730 lat temu, zaledwie 70 lat po złupieniu Konstantynopola przez krzyżowców, odbył się sobór unijny w Lyonie. Sobór ten, wymuszony względami politycznymi, nie mógł uleczyć rozdarcia. Na uwagę zasługuje raczej to, co miało miejsce 30 lat temu, w październiku 1974 r. - w 700-lecie tegoż soboru. Chodzi o pewien ważny fakt, niedostrzeżony i niedoceniony w tamtym czasie, a ignorowany również dzisiaj. W liście skierowanym z okazji rocznicy soboru do kardynała Johannesa Willebrandsa i odczytanym w katedrze św. Jana w Lyonie, Paweł VI posłużył się znamiennym słownictwem: pisał o “drugim liońskim soborze generalnym" jako o “szóstym z synodów generalnych odbytych na Zachodzie". Nie określił go mianem “ekumenicznego", czyli powszechnego. Była to wyraźna korekta terminologii przyjętej w Kościele katolickim od XVII w. (kard. Robert Bellarmin). Według tej listy Sobór Watykański II jest dwudziestym pierwszym soborem “ekumenicznym".

Sprostowanie pochodzące od Pawła VI wyraźnie odróżnia sobory pierwszego tysiąclecia od “synodów" drugiego. “Synody generalne", odbywane osobno na Zachodzie i Wschodzie w ciągu wieków wzajemnej separacji, nie mogą mieć tej samej wartości normatywnej, co sobory ekumeniczne Kościoła jeszcze definitywnie nie podzielonego w pierwszym tysiącleciu. Można jedynie mieć nadzieję, że przyjdzie kiedyś czas na wspólne rozpatrzenie tego ważnego zagadnienia. Wtedy spojrzymy inaczej także na orzeczenia Soboru Watykańskiego I. Każda ze stron będzie musiała dokonać oceny tego, co dokonało się w Kościele od czasów schizmy. Bez tego trudno mówić o szansie na pojednanie i przywrócenie pełnej jedności.

Wymowa gestów pojednania

W odczuciu prawosławnych, ze strony katolickiej nadal brak jasnego zdystansowania się od unijnej i centralistycznej wizji jedności Kościoła. Podczas swojej pielgrzymki do Grecji, w czasie spotkania z arcybiskupem Christodoulosem w dniu 4 maja 2001 r., papież Jan Paweł II publicznie wyznał winę za zło wyrządzone Grekom przed ośmiuset laty: “Za wszystkie dawne i współczesne sytuacje, w których synowie i córki Kościoła katolickiego zgrzeszyli czynem lub zaniedbaniem przeciw swoim prawosławnym braciom i siostrom, niech Pan udzieli nam przebaczenia, o które Go prosimy". Jeden z prawosławnych teologów greckich, Anastasios Kallis, następująco komentuje te słowa: “Wszakże bolący punkt, który obciąża relacje obydwu Kościołów, to nie są wycierpiane przez prawosławnych akty wrogości ze strony anonimowych »synów i córek Kościoła katolickiego«, ale skierowana przeciwko Kościołowi prawosławnemu polityka poprzedników Jana Pawła II, którzy ze względu na jedność zadawali mu cierpienie" (“Irrweg einer Unionspolitik", Münster 2004).

W wywiadzie udzielonym włoskiemu miesięcznikowi “30 Giorni" (nr 1/04) patriarcha Bartłomiej I mówił: “W 1204 r. został w nieludzki i barbarzyński sposób złupiony Konstantynopol, jak gdyby to było miasto niewierzących, a nie osób tej samej wiary chrześcijańskiej. Osadzono w nim, oraz w wielu innych miastach, łacińską hierarchię kościelną, jak gdyby hierarchia prawosławna nie była chrześcijańska. Ogłoszono, że poza Kościołem papieskim nie istnieje zbawienie, co oznaczało, że Kościół prawosławny nie ma mocy zbawczej. Zapoczątkowano i systematycznie podejmowano ogromny wysiłek latynizacji wschodniego Kościoła prawosławnego na modłę frankońską. To nieugięte postępowanie powiększyło przepaść psychologiczną między Wschodem i Zachodem, która doprowadziła do sytuacji obecnej...".

W geście pojednania i braterstwa, 13 kwietnia 2004 r. (wtorek po Wielkanocy) arcybiskup Lyonu, kardynał Philippe Barbarin, oraz biskup Nanterre i członek Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan, Gérard Daucourt, złożyli wizytę Patriarsze Bartłomiejowi i byli obecni podczas liturgii w katedrze patriarchalnej w Fanarze. Patriarcha mówił: “Oświeceni przez Zmartwychwstanie Chrystusa, działajmy razem dla pojednania jako bracia. W tym znaczeniu prosimy Zmartwychwstałego Pana, aby uleczył rany Kościoła (...). Jeśli o nas chodzi, obejmijmy jedni drugich w radości Zmartwychwstania. Europa Zachodnia i Europa Wschodnia - dwa płuca chrześcijaństwa wedle wyrażenia papieża Jana Pawła II - powinny przestać uważać się za wzajemnie sobie obce. (...) Przebaczmy wszystko, ze względu na Zmartwychwstanie...". Kardynał z Lyonu odpowiedział następująco: “Przybywamy do Konstantynopola właśnie w tym dniu, kiedy przypada 800. rocznica dramatycznego wydarzenia - nieludzkiej grabieży miasta przez chrześcijan łacińskich (...) Trzeba powierzyć tę nieodwracalną zniewagę miłosierdziu Boga. (...) Bracia mogą się zwaśnić, pozostają wszakże braćmi".

Czy zbliża się czas przełomu?

Krótko przed swoją wizytą w Watykanie (28 czerwca - 2 lipca 2004), podczas pobytu w Austrii, patriarcha Bartłomiej I mówił w Wiedniu i w Grazu o smutnym dziedzictwie wydarzeń 1204 r., które pozostawiły w prawosławnych głęboką i trwałą nieufność wobec Zachodu. Podkreślał, że prymat papieski w swojej dotychczasowej formie jest nie do przyjęcia dla Kościoła prawosławnego. Wizyta Patriarchy w Watykanie miała upamiętnić 40. rocznicę historycznego spotkania Pawła VI z Atenagorasem I w Jerozolimie.

W czasie audiencji Jan Paweł II wspomniał o rzezi w Konstantynopolu przed 800 laty: “Nie sposób i dziś, po upływie ośmiu wieków, nie podzielać oburzenia i bólu, jakie natychmiast okazał na wiadomość o tym, co się wydarzyło, papież Innocenty III. Po tak długim czasie możemy bardziej obiektywnie oceniać tamte wydarzenia, choć jesteśmy świadomi, jak trudno jest dociekać pełnej prawdy historycznej (...). Módlmy się zatem razem, aby Pan historii oczyścił naszą pamięć z wszelkich uprzedzeń i uraz, i pozwolił, byśmy wolni szli drogą wiodącą do jedności". Patriarcha odpowiedział: “Dlatego też szczerze i mozolnie szukamy sposobów, by dalej prowadzić dialog będący jedyną - na razie - drogą komunii między naszymi Kościołami".

Nie uszło uwagi prawosławnych to, co Jan Paweł II powiedział o reakcji swego poprzednika, Innocentego III, na wieść o rzezi i grabieży Konstantynopola. Uważają oni, iż Papież pominął w tych słowach samo sedno problemu. Historycy są dzisiaj zgodni co do tego, że Innocenty III zganił wprawdzie okrucieństwo krzyżowców i potępił popełnione w stolicy wschodniego chrześcijaństwa zbrodnie, ale ich sukces uznał szybko za swoje własne osiągnięcie, które przyćmiło dążenia jego poprzedników. Porównał ich do uczniów Jezusa, którzy daremnie trudzili się całą noc nad połowem ryb; sytuacja zmieniła się, kiedy za radą zmartwychwstałego Jezusa zarzucili sieć w określonym miejscu (por. J 21,6). Podobnie on, papież, również zarzucił sieć w imię Boże i złowił wielkie mnóstwo ryb. Jak Piotr pociągnął za sobą innych uczniów, aby udali się na połów, tak on sprowadził Kościół grecki do posłuszeństwa względem stolicy rzymskiej, kiedy krzyżowcy zastąpili cesarstwo wschodnie cesarstwem łacińskim. Widział w tym początek posłusznego zjednoczenia wszystkich Kościołów z Rzymem (Ep. VII, 203).

Świadczą o tym listy i instrukcje średniowiecznego papieża. Przebieg krucjaty nie był w jego oczach przypadkowym wydarzeniem, lecz wyraźnym zrządzeniem Bożej Opatrzności. Sam Bóg posłużył się krzyżowcami (sanctificati Domino!) jako narzędziem i nawet z ich okrucieństw popełnionych w Konstantynopolu wyzwolił dobro, gdyż urzeczywistniła się upragniona jedność Kościoła, zgodna z jego oczekiwaniami. Dzięki Opatrzności wybiła godzina nawrócenia Greków do rzymskiej wiary, tak iż odtąd będą wypowiadać Credo wraz z Filioque, a Eucharystię sprawować z chlebem nie kwaszonym (Ep. VII, 153-154). W liście do greckiego cesarza Teodora I Laskarisa (1204-1222) rezydującego w Nicei, papież pisał o zdobyciu Konstantynopola jako narzędziu Opatrzności Boga, który ukarał Greków z powodu ich nieposłuszeństwa Rzymowi i grzechu rozdarcia całodzianej szaty Chrystusa. Oto teraz mają sposobność stać się, dla własnego dobra, dobrymi poddanymi Stolicy Świętej i łacińskiego cesarza Konstantynopola (Ep. XI, 47).

Teologia Opatrzności głoszona przez Innocentego III była całkowicie sprzeczna z apokaliptycznymi odczuciami ówczesnych Greków. W zdobyciu i grabieży Konstantynopola przez krzyżowców widzieli oni raczej spełnienie proroczych słów Pisma: “Boże, poganie wtargnęli do Twego dziedzictwa, zbezcześcili Twoją świątynię (...). Rzucili ciała Twoich sług na żer ptakom (...). Przelali ich krew, jak wodę..." (Ps 79, 1-3).

Te właśnie fakty, jak podkreślił ostatnio wspomniany już teolog grecki, Anastasios Kallis, czekają na “obiektywną ocenę". Chodzi o samo rozumienie jedności - ongiś i dzisiaj. Mówienie o rzeczywistym przełomie w relacjach katolicko-prawosławnych jest więc przedwczesne i przesadne.

Nadzieja na lepszą przyszłość

Mijają wielkie rocznice. Za pół wieku, w roku 2054 minie już tysiąc lat od symbolicznej daty Wielkiej Schizmy. Rok 2004 stwarzał niepowtarzalną okazję do podjęcia pewnych symbolicznych gestów pojednania. Nie zwrócono wprawdzie Patriarchatowi Ekumenicznemu bodaj jednego spośród cennych zabytków kultury zrabowanych przed 800 laty w Konstantynopolu, jak tego spodziewali się niektórzy prawosławni. Zamiast tego, podczas wizyty Bartłomieja I w Watykanie, Jan Paweł II przekazał wspólnocie grecko-prawosławnej w Rzymie kościół św. Teodora na Palatynie, w centrum starożytnego miasta. Patriarcha odebrał to jako “konkretny znak przyjaźni i braterstwa między naszymi Kościołami", który zostanie doceniony nie tylko przez Patriarchat Ekumeniczny i grecko-prawosławną archidiecezję w Italii, ale również przez inne Kościoły prawosławne. Ponadto, 27 listopada 2004 r. Papież przekaże Patriarsze relikwie św. Jana Chryzostoma i św. Grzegorza z Nazjanzu (“Teologa"), które zostały wywiezione z Konstantynopola przez krzyżowców w 1204 r. Prosił o to Bartłomiej w czasie swojej wizyty w Watykanie, a Jan Paweł II chętnie spełnił jego prośbę. Takie gesty rzeczywiście przyczyniają się do stworzenia atmosfery sprzyjającej dialogowi.

Dialog jednak nie posunie się naprzód poprzez same, choćby najbardziej wzniosłe słowa i zapewnienia. Wiele faktów z przeszłości czeka nadal na obiektywne naświetlenie, wolne od konfesyjnych niedomówień (dotyczy to m.in. pełniejszej oceny postawy papieża Innocentego III, jego reakcji na grabież Konstantynopola i jego wizji jedności Kościoła). Przypomniane wyżej daty nabierają dziś nowej wymowy w obliczu stagnacji dialogu katolicko-prawosławnego. Przynaglają do podejmowania dalszych wysiłków na drodze pojednania Kościołów siostrzanych. Jest to konieczne do tego, abyśmy mogli w pokoju i zgodzie być wiarygodnymi świadkami Ewangelii Chrystusa.

Integrująca się obecnie Europa potrzebuje zgodnego świadectwa Kościołów. Historia przynosi nową szansę tworzenia wspólnoty ducha, w której różnorodność może stać się wzbogaceniem dla wszystkich. Każdy naród i każda tradycja kulturowa powinny znaleźć w niej należne sobie miejsce, zasługujące na uznanie i szacunek. Bolesne doświadczenia przeszłości są niezastąpioną lekcją na przyszłość. Rany przeszłości zaleczyć można przez zrozumienie i pozytywne doświadczenia w teraźniejszości. Żyjemy nadzieją na lepszą przyszłość, w której będzie coraz więcej miejsca na życzliwość, przyjaźń i wzajemne zaufanie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2004