Uśmiech taty

Postać ojca domaga się rehabilitacji. W sferze symbolicznej dokonuje się to w nowym obrazie ojca w reklamie: gdzie model żywiciela rodziny zostaje zrównoważony przez model opiekuna.

22.06.2010

Czyta się kilka minut

Ronda, Hiszpania / fot. Mark Bolton / Corbis /
Ronda, Hiszpania / fot. Mark Bolton / Corbis /

Podczas konferencji "Wizerunek Kobiet i Mężczyzn w Reklamie", zorganizowanej przez Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania 19 maja w Warszawie, zaprezentowano film, który w tegorocznej edycji Polskiego Konkursu Reklamy zdobył nagrodę specjalną za przełamywanie stereotypów w tworzeniu kampanii społecznych. To telewizyjny spot pewnego banku, zatytułowany "Dziecko" ze znanym chyba wszystkim okrzykiem kilkulatka: "Tato, kupa!".

W uzasadnieniu nagrody wskazywano na niestereotypowe ukazanie obrazu ojca.

Stereotypy i natura ojcostwa

Słownikowe znaczenie słowa "stereotyp" mówi, że jest to fałszywe i niedostatecznie uzasadnione przekonanie zbiorowe dotyczące pewnej grupy osób. Jaki jest więc stereotyp ojca? I co już jest stereotypem, a co jeszcze przynależy do jego ojcowskiej natury? Czy w epoce równouprawnienia, emancypacji i feminizmu, ojciec ma jeszcze swoje odrębne funkcje społeczne?

O stereotypach ojca aż huczy na różnych portalach społecznościowych i blogach. Mówią o nim zarówno kobiety, jak i sami zainteresowani. Na blogu "Młoda matka za granicą" znalazłem stereotyp w wersji hard, dotyczący faceta, "który jest albo pijakiem, awanturnikiem, który w stanie nietrzeźwości »produkuje« niezliczoną ilość dzieci, albo jest nieobecny (porzucił rodzinę, umarł)". Jest i lżejszy wariant: "Mąż, który wraca do domu o przyzwoitej godzinie, przynosi wypłatę (a jej nie przepija), zjada obiad i chowa nos w gazecie (zamiast robić awanturę), nie spełnia już oczekiwań".

Autorka proponuje dalej poprawny model - bo przecież nie stereotyp - ojca: "Dzisiejszy facet uczestniczy w życiu rodziny; umie gotować, zrobić herbatę, pozmywać czy nastawić pranie, w dodatku te czynności nie przynoszą mu ujmy. Podobnie więcej wymaga się od faceta w roli ojca. W tym przypadku już od poczęcia zmieniła się jego rola; uczestniczy w szkole rodzenia, często chodzi razem z przyszłą mamą na badania i coraz częściej jest obecny przy narodzinach swoich dzieci". Szkopuł w tym, że - jak sugeruje blogerka - to wciąż wyjątek, którego ze świecą szukać. Dlatego też konkluduje: "współcześni faceci stoją przed trudnym zadaniem: muszą znaleźć się w roli społecznej, której nie wymagano od ich poprzedników, a jednocześnie wbrew istniejącym stereotypom".

A co o tym sądzą sami mężczyźni? Czy rzeczywiście to tylko trudno osiągalny ideał? "Jakby tak było - pisze internauta Adam - to żonka odśpiewywałaby hymny na mój temat, a tymczasem to, że się nie upijam, pracuję ciężko, oddaję kaskę, wolne chwile spędzam z dziećmi i żonką, robię zakupy, myję łazienkę, czasem gotuję itd., itp., to jest dopiero minimum i program obowiązkowy, a nie żadne odstępstwo in plus od normy". Może więc wcale nie jest tak źle, skoro sami mężczyźni (nie wszyscy, bo to byłby znowu stereotyp!) taki sposób bycia ojcem uznają za normalny.

Utrzymywać czy pielęgnować?

Wróćmy do reklamy i do obrazu ojca w reklamach. Jak pisze Krzysztof Arcimowicz w tekście "Obraz ojca w polskich mediach" ("Niebieska Linia", 1/2004), można wyróżnić dwie wizje ojcostwa: tradycyjną i nową. Według tej pierwszej "tradycyjny model rodziny zakłada, że ojciec pracuje zawodowo, a matka zajmuje się domem i dziećmi. Mężczyzna dzięki temu, że spełnia rolę żywiciela rodziny, nie musi angażować się w opiekę nad dzieckiem i prace domowe - są to obowiązki kobiety. Takie wyobrażenia ról męskich i kobiecych często pojawiają się w polskich mediach. W naszym kraju podstawową rolą, jaką przypisuje się mężczyźnie, jest rola ojca, który zabezpiecza byt materialny rodzinie".

W reklamie bardzo rzadko pokazuje się ojców przy pracach domowych. Większość spotów przedstawiających panów wykonujących typowo kobiece czynności, jak sprzątanie i pranie, sugeruje, że są to zajęcia dla mężczyzn niepoważne. "Prawdziwy mężczyzna" jest chroniony przed tego typu pracami - pisze Arcimowicz. Ojcowie reklamują samochody, komputery przenośne czy też inne elektroniczne urządzenia, którą są niezbędne do skutecznej realizacji ojcowskiej funkcji zapewnienia bytu rodzinie. "Faceci w reklamach występują tylko z łupieżem albo z bólem kolan czy kości (...). Albo właśnie, że »musi zarabiać«" - żali się z kolei Adam K. na portalu Goldenline.

Coraz częściej jednak mamy w reklamie do czynienia z nowym paradygmatem ojca, rozumianego przede wszystkim jako partner i opiekun dziecka. Jak pisze dalej Arcimowicz, z przeprowadzonych przez niego badań wynika, że "w polskiej telewizji od 2000 r. zaczęło pojawiać się coraz więcej spotów (...) przełamujących stereotyp mężczyzny, akcentujących funkcje opiekuńcze i emocjonalne ojca. Duża część tych reklam nie powstała w Polsce. Ważne jest jednak, że pojawiły się tak licznie w naszym kraju, gdyż w latach 90. w olbrzymiej większości filmów reklamowych, emitowanych przez polskie stacje telewizyjne, dziećmi zajmowały się matki, a pokazywanie ojca w roli opiekuna małego dziecka było czymś wyjątkowym".

Czy znaczy to, że ojciec i matka wymienili się rolami, albo przynajmniej - jeśli tak można powiedzieć - wymieszali je ze sobą? Jak pisze Yves Pélicier w zbiorowej monografii "Historia ojców i ojcostwa", "bardzo trudno (...) uzyskać dokładne informacje dotyczące rzeczywistych przemian, zachodzących wewnątrz pary rodzicielskiej. Matka nadal przyjmuje na siebie zasadniczą część zadań związanych z pielęgnacją niemowlęcia. Wydawać by się mogło, że młody ojciec, w większym stopniu niż dawniej, uczestniczy w dziele wychowywania dziecka, lecz wyzierająca z ankiet rzeczywistość bardzo jeszcze odbiega od oficjalnych teorii na ten temat (tzw. ojciec-kwoka)".

Ojcostwo Józefa

Jako kontrapunkt dla zarysowanej powyżej dyskusji o realizacji funkcji ojcowskich chciałbym zaproponować przyjrzenie się paradygmatowi ojca, jakim jest św. Józef. Pisze o tym wiele Jan Paweł II w adhortacji "Redemptoris Kustos" poświęconej opiekunowi Jezusa. Pierwsze skojarzenia każą nam widzieć w św. Józefie klasyczny wręcz przykład tradycyjnego ojcostwa. Papież pisze, że na św. Józefie "spoczywało wzniosłe zadanie »wychowania«, czyli żywienia i odziewania Jezusa, nauczenia Go Prawa i zawodu, zgodnie z powinnościami przypadającymi ojcu".

"Ojcostwo" Józefa wcale nie ogranicza się więc do zarabiania na utrzymanie rodziny. Spełnia on także funkcję edukacyjną w sferze religii i sferze zawodowej. Józef jest tym, który - jako ojciec - odpowiada za przygotowanie dziecka do wejścia w dorosłość. Jak pisze Papież, zadaniem Józefa jest "zatroszczyć się o »uporządkowane« wprowadzenie Syna w świat, z zachowaniem Boskich nakazów i praw ludzkich".

Józef realizuje swoje ojcostwo od narodzin, których "Józef był naocznym świadkiem", gdyż to jego - jak to sformułował Orygenes - Bóg wybrał, aby "strzegł porządku przy narodzeniu Pana". Zresztą przekonanie, iż Józef jest czynnie obecny przy pierwszych dniach Jezusa, wyraża także pobożność ludowa, która każe śpiewać w kolędzie, że "i Józef stary Ono pielęgnuje". Józef wykonuje czynności właściwe ojcu: dokonuje obrzezania, nadaje Dziecku imię, ofiarowuje Je w świątyni, strzeże Go w trakcie ucieczki do Egiptu, pielgrzymuje z Nim do świątyni, opiekuje się Nim w Nazarecie.

Trzeba więc powiedzieć, iż była to absolutnie obecność czynna, nieograniczająca się do utrzymania rodziny. Istotą tej obecności jest aktywne uczestnictwo we wszystkich etapach i wszystkich aspektach życia małego i dorastającego Jezusa - od pielęgnacji niemowlęcia, poprzez wprowadzenie w życie religijne, po naukę zawodu.

Tato to nie mama

Pierwszeństwo matki w czynnościach opiekuńczych niewątpliwie odpowiada prawdzie, ale - jak pisze wspomniany Yves Pélicier - "Uśmiech Dziewicy-Matki do Dzieciątka-Boga (...) przesłonił jednak uśmiech ojca, zdolny przyciągnąć uwagę dziecka i wzbudzać wzajemne uczucia i doznania". Wydaje się, że ten ojcowski uśmiech domaga się dzisiaj swoistej rehabilitacji. W sferze symbolicznej dokonuje się to w nowym obrazie ojca w reklamie, gdzie model żywiciela rodziny zostaje zrównoważony przez model opiekuna. Wydaje się to zgodne z przekształcaniem się paradygmatu rodziny z modelu patriarchalnego, z silnie zarysowaną dominacją ojca, w kierunku modelu partnerskiego, w którym mężczyzna - mąż i ojciec - staje się partnerem, a realizacja tych funkcji dokonuje się przez współdziałanie. Czy model ojcostwa prezentowany przez św. Józefa, który skupia się bardziej na współodpowiedzialności za wychowanie niż jedynie na trosce o byt materialny, nie może tutaj być pomocny?

"Przeciwstawianie funkcji matczynej i funkcji ojcowskiej jako antagonistycznych jest bezużyteczne i absurdalne" - twierdzi Pélicier. Wtóruje mu Arcimowicz, który twierdzi, iż "ostre rozgraniczanie ról męskich i kobiecych nie jest zjawiskiem korzystnym. Większe uczestnictwo mężczyzn w życiu rodzinnym i w obowiązkach rodzicielskich, a kobiet w sferze zawodowej i publicznej, może przynieść wiele korzyści wszystkim członkom społeczeństwa".

Czy jednak partnerstwo i porzucenie modelu antagonistycznego w rozumieniu funkcji matczynej i ojcowskiej należy utożsamiać z odrzuceniem swoistej specjalizacji obu funkcji? Czy nie ma już nic typowo ojcowskiego i typowo matczynego? Przecież - jak śpiewała Arka Noego - "mama to nie jest to samo co tato!". I to chyba nie tylko z powodu odmienności płci.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2010