Ładowanie...
Upiory wojny
Upiory wojny
Napięcie wzrosło od końca marca, gdy ukraińscy wojskowi zaczęli ostrzegać, że Rosja w szybkim tempie rozmieszcza dodatkowe siły przy granicy z Ukrainą. W mediach pojawiły się liczne obrazy rosyjskich eszelonów ze sprzętem wojskowym, a władze w Kijowie zaczęły alarmować, że Moskwa przygotowuje prowokację zbrojną. Reakcje najważniejszych stolic zachodnich pokazują rosnące zaniepokojenie możliwością eskalacji konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, trwającego już siedem lat – od wiosny 2014 r. W odpowiedzi Rosja stwierdziła, że na swoim terytorium ma prawo robić, co jej się podoba, oskarżając zarazem stronę ukraińską o „działanie piarowskie”.
Spróbujmy na chłodno wyjaśnić, co się dzieje. Eksperci wojskowi zwracają uwagę, że siły rosyjskie już wcześniej rozmieszczone na stałe wokół granicy z Ukrainą (liczą niemało, bo 150 tys. żołnierzy) wystarczyłyby w zupełności do rozpoczęcia działań zbrojnych naruszających obecne status quo. Jednocześnie przerzucone w ostatnich tygodniach ponad 20 tys. dodatkowych żołnierzy to zbyt mało, aby mówić, że Kreml przygotowuje się do działań zbrojnych na wielką skalę, a tym bardziej do inwazji na Ukrainę. Tyle suche fakty.
Źródeł obecnego napięcia trzeba szukać w pogłębiającym się impasie w negocjacjach rosyjsko-ukraińskich. Moskwa straciła ostatnie złudzenia, że uda jej się przekonać prezydenta Wołodymyra Zełenskiego do poważnych ustępstw w Donbasie. W efekcie doszło do zerwania trwającego od lipca 2020 r. zawieszenia broni, nasilenia incydentów zbrojnych i rosnącej na nowo liczby ofiar. Z kolei Kijów po wielokroć demonstrował rozczarowanie obecnym formatem rozmów i zmierza do jego zmiany (postulując m.in., aby do negocjacji włączyły się Stany Zjednoczone). Ponadto w lutym władze ukraińskie nałożyły sankcje na Wiktora Medwedczuka, lidera największej prorosyjskiej partii na Ukrainie i przyjaciela Władimira Putina; zablokowano też kontrolowane przez niego kanały telewizyjne. Krok ten zaostrzył atmosferę.
Czemu zatem mają służyć demonstracyjne ruchy wojsk rosyjskich? Kreml wykorzystuje zakorzenione na Zachodzie obawy przed wybuchem „wielkiej wojny”, próbując zarazem zdyskredytować Kijów i obwinić go za obecną sytuację. Pokazuje też, że każda próba rozstrzygnięcia przez Ukrainę sytuacji w Donbasie środkami wojskowymi nie pozostanie bez odpowiedzi Rosji, która – przypomnijmy – od 2014 r. przekonuje, że… nie jest stroną tego konfliktu. O ile nie jest wykluczone, że Moskwa spróbuje doprowadzić do prowokacji zbrojnych czy nawet wrócić do działań wojskowych na ograniczoną skalę, o tyle obecne poczynania rosyjskie wpisują się też w ramy operacji psychologicznej.
Paradoksalnie, z obecnej sytuacji pewne zyski polityczne wyciągają też władze w Kijowie. Poza patriotyczną mobilizacją społeczeństwa, przyciągają bowiem uwagę Zachodu: prezydent Biden wreszcie znalazł czas, aby zadzwonić do prezydenta Zełenskiego. Ukraina liczy na zwiększone wsparcie Zachodu i zaktywizowała na nowo zabiegi o członkostwo w NATO.
Jest oczywiste, że klucz do rozwiązania konfliktu donbaskiego leży w Moskwie, która od początku używa go jako narzędzia wpływu zarówno na Kijów, jak i na Zachód. I tym razem Kreml wysyła sygnał: jeśli się nie dogadamy, to dalej będziemy was straszyć wojną, a wy nigdy nie będziecie mieć pewności, że nie blefujemy.
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]