Tylko tyle i aż tyle

We wszystkich dziennikach i tygodnikach, w radiu i telewizji, w kawiarni i przy kolacji - wszędzie rozprawia się o książce Grossa, najczęściej uznając ją za narodowy skandal. Dlaczego właśnie ją?

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Cóż to się stało, że podniosła się taka wrzawa z powodu wydania jednej, od dawna zapowiadanej historycznej książki? Jakież to wykryto w niej trucizny, że tylu ludzi, przeczytawszy ją albo i nie przeczytawszy, zawiadomiło nas o swoim oburzeniu i zgorszeniu? Że aż urząd prokuratorski wszczął badanie, czy książka ta nie znieważyła czasem narodu polskiego? Że biskupi i arcybiskupi wystąpili - rzecz niezwykła - w rolach recenzentów i cenzorów przestrzegających ex cathedra przed złem moralnym i rozdwojeniem narodu, jakim wydanie tej książki grozi?

W czym jej zła moc się kryje? Czy wyjawiła jakiś straszny sekret, strzeżony siedmioma pieczęciami? Czy rzuciła jakąś budzącą zgrozę potwarz, która może wywołać niepokoje społeczne?

Książki niezauważone

To prawda, że autor opowiada w niej o strasznej zbiorowej zbrodni, jaka się dokonała ponad 60 lat temu, i zastanawia się nad jej tłem, pobudkami i konsekwencjami. Ale przecież wiedza o tych wypadkach jest od dawna znana każdemu, kto się tym choć trochę interesował. W ostatnich dwóch dekadach napisano o niej niemało w paru monografiach, w licznych artykułach, wreszcie w specjalnie jej poświęconym tomie "Wokół pogromu kieleckiego" (2006), wydanym przez Instytut Pamięci Narodowej i zawierającym, poza omówieniami różnej wartości, kilkaset stron dokumentów i zeznań śledczych in extenso. Pokazano też o niej filmy dokumentalne: "Świadków" Marcela Łozińskiego i "Henia" Andrzeja Miłosza.

O postawach ludności polskiej względem Żydów w czasie okupacji niemieckiej, w obliczu Zagłady oraz w pierwszych latach powojennych napisano nieporównanie więcej i w Polsce, i na świecie: o postawach rozmaitych, od pełnej poświęcenia pomocy i akcji ratowania, aż do prześladowania i wydawania ginących. Niepodobna tu wymieniać ogromnej na ten temat literatury - zbiorów relacji, wspomnień, dokumentów, prasy podziemnej i gadzinowej, opracowań szczegółowych i syntetycznych, nie mówiąc o literaturze pięknej. Ostatnie lata ogromnie powiększyły zasób naszej o tych sprawach wiedzy, by wspomnieć tylko trzy kolejne tomy rocznika "Zagłada Żydów" (2005-2007), wydawanego przez Instytut Filozofii i Socjologii PAN; z tego samego ośrodka badań pochodzące dzieło zbiorowe "Prowincja noc: życie i zagłada Żydów w dystrykcie warszawskim" (2007); tysiącstronicowy tom studiów i materiałów "Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939-1945", wydany przez IPN; czy monografie o sytuacji ocalonych Żydów zaraz po wojnie, opracowane w Żydowskim Instytucie Historycznym i innych placówkach badawczych.

Jan Tomasz Gross korzystał przecież, zwłaszcza przygotowując o dwa lata opóźnione polskie wydanie "Strachu", z tych samych dokumentów bądź wydawnictw, i stosunkowo niewiele informacji zdołał do nich dorzucić. A przecież wszystkie te publikacje wywołały niewielkie zainteresowanie publiczności i mediów, i to pomimo że wszystkie mroczne sprawy, o jakich pisze Gross, w wymienionych i niewymienionych tomach zostały zrelacjonowane i z różnych stron oświetlone.

Co więc sprawiło, że wcześniejsze książki pokrywało obojętne milczenie albo zdawkowe noty recenzentów, książka Grossa zaś stała się z miejsca zarzewiem nieomal wojny domowej? Może chodzi o to, że autor "Strachu" wysnuł ze znanego materiału jakieś rewelacyjne i przez jego poprzedników niedostrzeżone wnioski? I to jednak trudno byłoby stwierdzić. Mamy wszak w ostatnich latach istny wysyp książek historyków i innych humanistów, rozważających różne aspekty splątanych stosunków polsko-żydowskich; dość wymienić takie pozycje jak "Polacy, Żydzi, komunizm" Krystyny Kersten (1992), "Długi cień Zagłady" Feliksa Tycha (1999), "Kościół polski wobec antysemityzmu" (1999, red. Bohdan W. Oppenheim), "Pamięć nieprzyswojona" Michaela Steinlaufa (wyd. pol. 2001), "Uparta sprawa" Marcina Kuli (2004), "Rzeczy mgliste" Joanny Tokarskiej-Bakir (2004) oraz szereg innych poważnych analiz i wnikliwych prób zrozumienia, opatrzonych nazwiskami znakomitych uczonych. Czy którakolwiek z tych książek wywołała rezonans, została zauważona przez media? Czy do szerszej publiczności, choćby tylko inteligenckiej, przebiły się dzieła będące pokłosiem dyskusji jedwabieńskiej: "My z Jedwabnego" Anny Bikont (2004), "U genezy Jedwabnego" Andrzeja Żbikowskiego (2006), "Wokół Jedwabnego" - dwa wydane przez IPN tomy pod redakcją Pawła Machcewicza i Krzysztofa Persaka (2002)?

Jerzy JEDLICKI (ur. 1930) jest profesorem w Instytucie Historii PAN. Zajmuje się historią społeczną i historią inteligencji polskiej XIX w., jest przewodniczącym rady programowej Stowarzyszenia przeciw antysemityzmowi i ksenofobii "Otwarta Rzeczpospolita".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2008