Twarze Julii Hartwig

Julia Hartwig: POEZJE WYBRANE / SELECTED POEMS - wciąż powtarza się zdanie o nieprzetłumaczalności poezji - i wciąż kolejne pokolenia tłumaczy przeciwstawiają mu swój syzyfowy wysiłek. Czy jednak rzeczywiście syzyfowy? Często wiersz odtworzony w innym języku zaczyna nowe życie, odsłania przed poetami danego kraju nieznane obszary, wpływa na ich dykcję. Tak było u nas z poezją francuską czy niedawno ze "szkołą nowojorską", a powojenna poezja polska bywa dziś uważnie czytana za Atlantykiem.

10.06.2008

Czyta się kilka minut

Julia Hartwig, znakomita tłumaczka poezji francuskiej i anglosaskiej, świadoma, że "u podstawy tłumaczenia poezji leży kompromis", wie także, że praca translatorska przynosi czasem poczucie zwycięstwa i wywołuje u czytelnika "wzruszenie bliskie temu, które wywołuje utwór oryginalny". A to wielka sprawa, bowiem "jeśli zadaniem języka jest służyć wzajemnemu porozumieniu, to język poetycki stanowi najwyższą formę porozumienia międzyludzkiego, jest najwyższym stopniem językowego wtajemniczenia. Nad nim jest już tylko muzyka".

Jak poeta z ogromnym doświadczeniem translatorskim czyta własne wiersze przeniesione w świat obcej mowy? "Dla autora każde tłumaczenie jego utworu na język obcy stanowi rodzaj przekroczenia granicy, znak, że otwierają się przed nim zamknięte dotąd drzwi, przez które wejdą nowi przybysze" - pisze Julia Hartwig, dziękując w posłowiu swoim tłumaczom, Johnowi i Bogdanie Carpenterom. A polski czytelnik? Może bawić się w amatorskie studia porównawcze, zestawiając frazy oryginału z ich odpowiednikami wybranymi przez Carpenterów. Może też zastanawiać się nad czytelnością dla amerykańskiego odbiorcy aluzji ukrytych w niektórych wierszach. Wiemy, kim są Maria i jej ukochany w Oświęcimiu z "Rozłączenia" ("Mężczyźni nie opowiadają kobietom o wojnie / Milczą kiedy ich blizn dotyka kobieca ręka..."), domyślamy się, skąd w tym wierszu Falaise i Monte Cassino - dla kogoś z zewnątrz będą to już zapewne zuniwersalizowane, pozbawione podtekstów znaki. Nie przypadkiem tytuł wiersza "Medytacja" uzupełniono w angielskiej wersji objaśnieniem: "On Czeslaw Milosz"...

Najciekawsze jednak wydaje się poznawanie poety niejako od nowa, oglądanie go cudzymi oczami - za sprawą takiego, a nie innego wyboru tłumaczonych wierszy czy ich układu. Poezja Julii Hartwig odsłania swoją wielostronność i różnorodność, nie tylko dlatego, że oniryczne prozy poetyckie sąsiadują tu z utworami skrajnie ascetycznymi, a długie narracje z jednowersowymi epifaniami. Są w niej refleksja nad historią i fascynacja naturą; fascynacja o podwójnym obliczu, łącząca kojącą świadomość przynależności z niepokojącym poczuciem człowieczej odrębności. Melancholia przemijania i ekstatyczna radość istnienia. Elegijne powroty w przeszłość i otwarcie na "to co jeszcze nieskończone", przeczucie Nieznanego. Szukanie "formy składnej i skromnej jak codzienna mowa", "zdania wiarogodnego", pochwała dyscypliny, czasem paradoksalna - jak w opisie starej ryciny, na której człowieczek połknięty przez wieloryba wbrew wszystkiemu siada przy chwiejnym stoliku i zabiera się do pracy. Niechęć do wierszy "pięknie odzianych" i do poezji "okruchów, obierzyn, odpadków, niedokończonych myśli", tęsknota do "mowy nie ubranej a szlachetnej", pragnienie, by "wejść głównymi drzwiami, gdzie umarli czekają na żywych w nie cierpiących zwłoki sprawach. Gdzie żywi stają się na powrót żywymi".

Polsko-angielskie "Selected Poems" to skromniejsza wersja wydanego w Stanach Zjednoczonych tomu "In Praise of the Unfinished". W ubiegłym roku w rzymskiej oficynie Donzelli ukazał się polsko-włoski zbiór wierszy Julii Hartwig w przekładach Silvano De Fanti, zatytułowany "Sotto quest’isola". Utwór tytułowy, "Pod tą wyspą", znajdziemy też w wyborze angielskim; zbieżności jest jeszcze kilka, poza tym jednak obie książki bardzo się różnią. "Podczas lektury wersji włoskiej - piszą Carpenterowie - objawiła się nam zupełnie nowa poetka, poetka, która - co zaskakujące - nazywa się Julia Hartwig. Jakże to możliwe? Ile jeszcze nowych ścieżek i niespodzianek kryje ta poezja?". (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008, ss. 160. Przekłady: John i Bogdana Carpenter.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2008