Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Polityka zagraniczna poprzedniej ekipy była krytykowana. Wszystkich przebił prof. Władysław Bartoszewski, mówiąc o "dyplomatołkach". Teraz Donald Tusk musi pokazać, że jest dyplomagikiem.
Niektórzy z niepokojem odnotowali brak Berlina na liście stolic, które Tusk odwiedzi, inni chcieliby na niej zobaczyć Kijów. Z kolei partia Jarosława Kaczyńskiego widzi w woli podróży do Moskwy uległość.
Relacje Warszawa-Moskwa są lodowate. Kością niezgody jest rosyjskie embargo na polskie mięso. Dołożyła się do tego antyrosyjska retoryka PiS, ale też Władimir Putin nie sprawiał wrażenia zainteresowanego ociepleniem stosunków z Warszawą. Co najmniej od czasów Pomarańczowej Rewolucji między Polską a Rosją zgrzyta, a kolejne incydenty, jak choćby pobicie rosyjskich obywateli w Polsce i polskich w Rosji rozbudzały negatywne emocje. Polityka historyczna obu krajów, która w przypadku Rosji oznacza niechęć do jakiejkolwiek rozmowy o zbrodniach ZSRR, sprawiła, że robiło się jeszcze chłodniej. A że Rosja to nasz główny dostawca energii, pesymiści kreślili scenariusze, w których chłód przestawał być metaforą.
Zawiodły też nadzieje pokładane w UE. Co prawda Bruksela w coraz mniejszym stopniu ma nas za histerycznych rusofobów, jednak też unijni partnerzy nie mieli zbyt wielu powodów, by odczuwać empatię z krajem, którego przywódcy z obcych języków najlepiej przyswoili sobie łacińskie słowo: veto. Mimo to kanclerz Angela Merkel na szczycie w Samarze upomniała się o polskie mięso.
Niedawno na łamach "Tygodnika" wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal przekonywał, że Rosja wcale nie musi być dla Polski krajem o strategicznym znaczeniu. Być może maskował brak pomysłu na politykę wobec Rosji. Z pewnością, jeśli Tusk nie przywiezie z Kremla - a raczej nie przywiezie - świetnych wiadomości, PiS urządzi mu "ścieżkę zdrowia".
Wizyty w Moskwie zawsze wywoływały emocje. Przywódcy PRL nie musieli, co prawda, zastanawiać się nad wyborem kraju, który pierwszy odwiedzą. W tyle głowy pewnie mieli za to świadomość, że podróż do Moskwy bywała czasem tą ostatnią. Obyczaj przerwał dopiero Tadeusz Mazowiecki, który najpierw udał się do Watykanu. Jego podróż do Moskwy - choć w programie były tak drażliwe kwestie jak Katyń - o mało nie rozbiłaby się o sprawę złożenia kwiatów w mauzoleum Lenina, czego domagała się radziecka strona.
Potem było równie ciekawie. Najciekawiej zapewne, gdy Lech Wałęsa od podpitego Borysa Jelcyna wydębił pogodzenie się z rozszerzaniem NATO. Po dojściu do władzy mniej spontanicznego Putina takie rzeczy były już nie do pomyślenia. I Tusk nie powinien się spodziewać wielu toastów powitalnych. Akurat w czasie jego pobytu w kinach szedł będzie film o tym, jak Rosjanie przegnali w XVII w. Polaków z Kremla.
- Po tych długich miesiącach wizyta w Moskwie pomogłaby w sformułowaniu katalogu niezgodności. Już samo to pozwoliłoby myśleć, jak zrobić krok do przodu - mówi Stefan Meller, były szef MSZ.
Co jednak zrobić z argumentami, że polski premier nie powinien jechać, póki trwa embargo na polskie mięso? Takie było stanowisko minister Anny Fotygi. Prof. Roman Kuźniar pisał niedawno w "Gazecie Wyborczej": "Sikorski miał więcej powodów, aby z Sowietami nie rozmawiać, a mimo to rozmawiał i doszło do podpisania umowy Sikorski-Majski. Dzięki niej wyszło na wolność z łagrów wiele dziesiątków tysięcy Polaków i powstała armia Andersa".
Ostatni szczyt Rosja-Unia pokazał, jak trudne stoi przed Tuskiem zadanie. Putin chce poróżnić UE z USA, a także wprowadzić podziały w samej Europie. Chodzi o tarczę antyrakietową. Polska jest tu głównym zainteresowanym.
PO, która obiecywała, że przywróci wcześniejszą pozycję Polski w UE i oskarżała Kaczyńskich o nadgorliwość w stosunkach z Waszyngtonem, będzie teraz musiała pokazać, że ma talent w rozwiązywaniu łamigłówek. Stefan Meller zachęcałby nowy rząd do wykorzystania UE w normalizacji naszych stosunków z Rosją. - Byłoby idealnie, gdyby to, o co zabiegamy, było zgodne z działaniami UE. Nasza polityka wschodnia powinna być częścią polityki zagranicznej Unii - mówi. Dlatego, jego zdaniem, wizyta w Moskwie to okazja, by pokazać, że choć mamy rację w sporach z Rosją, to nie reagujemy na zaczepki, bo wymiar wschodni to wspólna sprawa unijna. Wzrost znaczenia Polski w UE to polepszenie naszej pozycji w rozmowach z Rosją.
Wtedy można by się wreszcie skupić na bardziej przyziemnych problemach. Swego czasu zgryźliwe komentarze wywołały odwiedziny prezydenta Kwaśniewskiego w położonej pod Moskwą polskiej fabryce podpasek (a była to największa polska inwestycja w Rosji). Niewątpliwie Tuska czeka wiele pracy, by jego wizyty w Rosji wywoływały tylko takie komentarze.
Rosja wkrótce otrzyma nowego prezydenta. Jeśli nawet będzie to zmiana kosmetyczna, to i tak lepiej, by następca Putina zaczynał urzędowanie z pozytywnym kapitałem w relacjach z Polską.