Tożsamość cambozoli: co naprawdę mówią produkty sugerujące włoskie pochodzenie

To wcale nie trudne, szukać przepisów-pomostów. Smaki ewoluują i Włosi np. coraz częściej używają buraka.

16.10.2023

Czyta się kilka minut

fot. DIANA VYSHNIAKOVA / ADOBE STOCK

„Gdzież jest ta wywalczona z mozołem pogoda” – pytał Leopold Staff. Podobnie jak on 90 lat temu, czuję w te dni, iż „jestem znów jak samotna, przydrożna gospoda / do której się o zmierzchu wdarły rzezimieszki”. „Bunt jesienny” – nazywa się ten utwór, polecam obok tego, co na okoliczność października spisał kiedyś mową zręcznie wiązaną Jan Brzechwa, wielki melancholik dla dorosłych, a nie tylko geniusz (pozornie) dla dzieci.

Kiedy w nocy ziąb schodzi prawie do zera, można wreszcie wystawić na taras gar z rosołem, żeby się wytrącił tłuszcz, bez konieczności wywracania wszystkiego w lodówce – przyznaję, to jest jakaś zaleta. Innych, gdy wspomnienie normalnych dla człowieka temperatur lata jest świeżą raną, na razie nie widzę. Zwłaszcza od kiedy zakazano w miastach palenia liści. Dym z ich wilgotnej sterty zagnieździł się w moich węchowych zwojach niczym perfumy pierwszej miłości. Proszę nie przysyłać do redakcji bilecików z pocieszeniem ani zaproszeń na grzane wino i dyniowe zupy, wkrótce wywalę do kosza tekturową koronę cierpiętnika. Tymczasem wraz z panem Leopoldem potęsknimy jeszcze za Włochami, był wszak jako tłumacz kapitalnym pomostem między naszymi kulturami.

I ja, niegodzien, odebrałem właśnie, w taki dżdżysty dzień, nagrodę jego imienia, którą grono wybitnych italianistów i propagatorów włoszczyzny zechciało wyróżnić książkę w pewnym sensie naszą wspólną, drodzy czytelniku i czytelniczko – wybór tekstów z tej rubryczki. Choć was prawie wcale nie znam, to tydzień w tydzień swoją obecnością dźgacie mnie, bym porzucił skrupuły, które mam za każdym razem, gdy próbuję was i naszą rzeczywistość kuchenną italianizować. Rację bowiem miała kapituła, że choć formalnie jest to rubryczka kosmopolityczna, to ster ściąga zawsze w stronę klimatów włoskich. Ale jakim prawem tak czynię? – to pytanie stanęło na pierwszym planie, gdy w czasie kameralnej acz mądrej (a może dlatego mądrej) uroczystości przepytywano mnie o strukturę tożsamości. Poprzerywana i niecałkowita, chciałoby się rzec słowami tym razem Leśmiana (i to z wiersza o maju, obyśmy doczekali). Na pewno nieautentyczna w rozumieniu teorii modnej dzisiaj po każdej stronie debaty – że każdy jest wyraziście „kimś” i jako taki może żądać faworów albo winien czynić pokutę.

Włosi zresztą mają na to właściwe określenie. Sformułowali je po angielsku, co dobrze oddaje skarlenie ich obecnej kultury – zamienionej w naćpane tanim prochem rave party na ruinach wspaniałego niegdyś city – ale jest celne. Italian sounding. ­Włosko brzmiący. Tak w urzędowych dokumentach określa się artykuły żywnościowe, które choć nie udają wprost czegoś o chronionej nazwie i nie łamią unijnego prawa, to przez wygląd opakowania i nazwę sugerują włoskie pochodzenie, odbierając „prawowitym” producentom ogromną ponoć część rynku. Najgorzej jest w Ameryce, ale i u nas tego sporo. Zottarella: tu przynajmniej jest wprost niemiecka nazwa firmy, o ile uważny klient ją kojarzy. Liczne kombinacje z końcówką -secco na etykietach bąbelkowych sikaczy. Cambozola: bawarski ser z niebieską pleśnią – oprócz udawania gorgonzoli pożycza kawałek nazwy od camemberta. 99 proc. butelek oliwy wprawdzie hiszpańskiej, ale z kolorami włoskiej flagi i włoską nazwą (nieprzypadkiem dramatyczny, drugi z rzędu spadek zbiorów oliwek w Hiszpanii będzie skutkował jej drożyzną w Europie – włoska produkcja zostaje w większości w kraju, o czym piszę szerzej w nowym tygodnikowym newsletterze dostępnym dla naszych patronów).

Oczywiście wiem, jak smakuje dobra gorgonzola. Nie taka z paczki, która nosi wprawdzie urzędowy stempel, lecz bywa jakościową obelgą dla zacnej nazwy. Ale dalej doceniam niebieski ser z Bawarii i bywa, że kupuję, podobnie jak niektóre wybitne polskie niby-parmezany w rodzaju „emilgrany”. Rozpoznaję różnice, warto je pokazywać, by rozumieć niuanse smaków. Ten za Alpami to jednak trochę mój kraj – co bywa bolesne, mam narzędzia poznawcze, by dostrzec, że za urodą życia i rzeczy (tam nawet fotoradary są cackiem wzornictwa) kryje się państwo chore i bez nadziei. To ożywcze być trochę Polakiem, szczególnie w ostatnim tygodniu. Pozwólcie – droga kapituło, wybacz – że pozostanę waszą cambozolą. ©℗

 

To wcale nie jest trudne, szukać przepisów-pomostów. Tradycje różnych włoskich regionów, poza powszechnie znanym mainstreamem, zawierają bliskie nam składniki, takie jak np. gryka. A poza tym smaki ewoluują i Włosi np. coraz częściej używają buraka. Choćby do takiej wspaniałej wizualnie pasty: pieczemy ok. 400 g buraczków, studzimy, obieramy, kroimy w kosteczkę. Delikatnie podsmażamy przez parę minut posiekaną dymkę na oliwie, dodajemy buraki, chwilę razem dusimy. Po przestudzeniu miksujemy, przelewamy jedwabisty krem na dużą patelnię. Przerzucamy do niej ugotowany makaron rurki, mieszamy na średnim ogniu, dodajemy dwie łyżki gorgonzoli, uważnie mieszamy, aż się wszystko dobrze połączy. Gasimy ogień i dodajemy jeszcze trochę gorgonzoli – do smaku, ale tak, by nie do końca się rozpłynęła. Posypujemy na wydaniu siekanymi pistacjami lub czymś innym zielonym.

 

Tygodnik Smaków – co piątek w Twojej skrzynce przepisy na Tygodnikowy lunch, deser, obiad. Zapisz się na powszech.net/tygodnik-smakow

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Tożsamość cambozoli