Szczerość nie popłaca

Jak wiadomo, w kwestii szczerości obowiązuje znana z "Pustyni i w puszczy logika. Jak my jesteśmy z ludźmi szczerzy, to jest to znak liberalnej emancypacji, jak z nami jest ktoś szczery, to cham. Szczerość określa granice naszej przyjaźni. Ludzie szczerzy nie mają przyjaciół, ludzie nieszczerzy mają ich całe mnóstwo, co oznacza, że szczerość nie tylko nie popłaca, ale wręcz szkodzi. Miłosz raz powiedział szczerze, że lubi Lenartowicza, i ani się nie obejrzał - już leży na Skałce.

07.04.2006

Czyta się kilka minut

Najgorzej bowiem ze szczerością jest w życiu literackim. Wedle ewolucyjnej teorii naturalnego niedoboru, pisarzy, którzy cenią swój geniusz, jest więcej niż pisarzy w ogóle, zaś pisarzy w ogóle jest zdecydowanie mniej niż piszących o nich krytyków. Jasne jest, że gdyby krytycy byli szczerzy, to pisarzy byłoby jeszcze mniej, bo pozabijaliby się, wrażliwi, z rozpaczy. A jakby nie było pisarzy, to o czym mieliby pisać krytycy? O innych krytykach? To robią po godzinach pracy. Rozumowanie jest banalnie proste i dlatego nie wolno zarzucać krytykom, że są nieszczerzy, bo szczerość stoi w sprzeczności z racją ich istnienia. Szczery krytyk to martwy krytyk. Wyjątkiem są tylko ci, którzy są martwi zawczasu, ale im nawet Axel Springer nie pomoże.

Każdy mężczyzna pisze w ankiecie matrymonialnej, że jego ukochana ma być szczera (pisze oprócz tego, że musi być zarazem niezależna i gotować pięć posiłków dziennie). Gdy jednak dochodzi raz w życiu (pierwszy i ostatni) do spełnienia tego ryzykownego wymogu i żona mówi szczerze, że zdradziła męża, facet zaczyna szaleć, choć sam tego chciał. Podobnie z pisarzami: domagają się szczerej krytyki, a kiedy krytyk pisze, że ostatnia powieść pisarza jest do niczego, to wychodzi na to, że się nie zna. Zwykle tak właśnie jest: krytyk szczery to krytyk, który się nie zna, a że krytyk chce się znać zawsze, to i nigdy nie jest szczery.

A czy pisarz może być szczery? Oczywiście. "Dlaczego Pan pisze wiersze?" - pyta zaprawionego w potyczkach z rzeczywistością liryka młoda kandydatka na krytyczkę. Subtelny elegik odpowiada szczerze, że nic innego nie potrafi. "Ale dlaczego Pan pisze złe wiersze?" - postanawia zaatakować szczerością krytyczka in spe i tu kończą się granice szczerości, albowiem poeta - gdyby chciał być konsekwentny - musiałby odpowiedzieć, że niczego innego równie źle nie potrafi, więc woli powiedzieć, że młoda jest bezczelna i że ani na krytyczkę, ani tym bardziej na jego kochankę wcale się nie nadaje.

Szczerość bywa przyczyną wielu towarzyskich niepowodzeń, z których jedno zwłaszcza kryję w przebogatym spichlerzu moich klęsk. Pamiętam oto, jak rok temu, może dwa, rozmawiałem przy wielkanocnym jajeczku ze wschodzącą gwiazdą polskiego życia intelektualnego, która właśnie zaczęła prowadzić program telewizyjny o książkach. Skoro Grażyna Szapołowska może książki pisać, a Beata Tyszkiewicz może o książkach dyskutować, to znaczy, że wszystko już na tym biednym świecie wolno. Nasza gwiazda program prowadziła nie sama, lecz w towarzystwie profesora od literatury, zwanego przez nią pieszczotliwie "Guciem". To zdrobnienie nie było przypadkowe. Żelazne reguły telewizji są takie, że gwiazda - jak matka - może być tylko jedna, a jak pojawia się z kimś innym, to tylko po to, żeby mocniej świecić na ciemnym tle. Gucio, skądinąd błyskotliwy intelektualista i wyrafinowany erudyta, nagle zaczął gasnąć w oczach i posadzony w fotelu naprzeciwko gwiazdy stawał się kimś bardzo Gucieniutkim, zgadzając się z promiennym uśmiechem na wszystkie niemal nonsensy objawiane z miną znudzonej primadonny. Kiedy zobaczyłem w telewizorze ewidentny wyzysk profesora przez kobietę, to okropnie żal mi się Gucia zrobiło i postanowiłem w odruchu męskiej i profesorskiej solidarności interweniować.

Gdy więc na wielkanocnym jajeczku spotkałem się z gwiazdą telewizyjną, która natychmiast zapytała mnie, co sądzę o jej programie telewizyjnym, nie wahałem się ani chwili i od razu zapytałem, czy mam mówić szczerze. "Ależ oczywiście, że szczerze - usłyszałem w odpowiedzi. - My tylko mówimy szczerze". Nie wiem, co oznaczała ta liczba mnoga, choć retoryka taka powinna była obudzić moją uśpioną majonezem czujność. No to mówię, że program kapitalny, że wreszcie prywatne media niosą kaganek oświaty, że publiczna debata rośnie w siłę i równie nieszczere brednie plotę, chcąc zyskać na czasie, bo widzę, że tu wcale nie o szczerość chodzi, tylko o życie samo. Ale w końcu sumienie mnie ruszyło, bo Gucio biedny, sponiewierany, a przecież filmem kultowym trudnych lat mojego prowincjonalnego dojrzewania była "Pszczółka Maja", animacja wprowadzająca mnie w zawiłe labirynty myśli feministycznej, wedle której prawdziwa emancypacja jest tylko dziełem dzielnych pszczółek. No więc kiedy zebrałem się wreszcie w sobie i drugi raz wymamrotałem, że program kapitalny, tylko czemu Gucio taki smutny, bez wyrazu i że może to dlatego, że gwiazda zbyt mocno świeci i troszkę tym świeceniem tłamsi, choć zwykle przeciwko tłamszeniu występuje śmiało i bezkompromisowo, to - jak można się było spodziewać - dostałem za swoje. Ale nie od razu. O nie. To byłoby za proste.

Po jajeczku przyszła rybka i chwila kłopotliwego milczenia. Ale kiedy przyszło do wina, gwiazda, która wcześniej wypytywała mnie o to, jaki mam stosunek do tatusia i mamusi, postanowiła jednak odwdzięczyć mi się za moją szczerość i z nieukrywaną radością, zlustrowawszy mnie od góry do dołu, powiedziała dobitnie, żeby każdy przy stole słyszał: "A wiesz, co? A ty jesteś koszmarnie ubrany". I była to szczera prawda.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teoretyk literatury, eseista, krytyk literacki, publicysta, tłumacz, filozof. Dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada w Krakowie. Stefan and Lucy Hejna Family Chair in Polish Language and Literature na University of… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2006