Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W minionym tygodniu lotnictwo prezydenta Asada prowadziło liczne naloty na zajętą przez powstańców część miasta Aleppo. Bomby trafiły też w szpital Al-Kuds (wspierany przez Czerwony Krzyż i Lekarzy bez Granic), gdzie zginęło 60 osób, w tym kilkoro dzieci i ostatni pediatra, który pozostawał na miejscu. Źródła lokalne twierdzą, że nie był to przypadek – szpital zniszczono do fundamentów.
Aleppo, podzielone między powstańców i siły rządowe, jest dziś centrum najcięższych walk. Czerwony Krzyż twierdzi, że miasto jest na skraju katastrofy humanitarnej. „Wkoło słychać eksplozje moździerzy, bomby, samoloty” – relacjonował Valter Gros, szef biura MCK w Aleppo, dodając, że ostrzeliwana jest każda dzielnica, po obu stronach frontu. Zbliżone do opozycji Obserwatorium Praw Człowieka, opierające się na lokalnych źródłach, doliczyło się w ostatnich dniach 91 zabitych na terenach powstańczych i 49 na terenach rządowych. Także pełnomocnik ONZ Staffan de Mistura przyznał, że rozejmu już nie ma, a „w ciągu ostatnich 48 godzin co 25 minut ginął Syryjczyk”. Sekretarz Stanu USA John Kerry winą za eskalację obarcza Asada i Rosję, która ma ponosić współodpowiedzialność za ofensywę sił rządowych. ©℗
Na podst. NZZ, AFP