Stawiszyński: Nędza podsumowań

Chciałbym wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom „Tygodnika” życzyć spokojnego nowego roku. Oby nastąpiła jakaś zmiana na lepsze po tych wszystkich perturbacjach poprzednich lat.

23.12.2022

Czyta się kilka minut

Fot. Karol Paciorek /
Fot. Karol Paciorek /

Skłonność do sylwestrowych podsumowań, połączona z głęboką wiarą, że zmiana cyfry w dacie wiąże się w tajemniczy sposób z otwierającym się przed nami zupełnie nowym wachlarzem możliwości, ma bez wątpienia wiele źródeł. Jednym z głównych wydaje się jednak obecne w niemal każdej kulturze przekonanie, że pomiędzy światem zdarzeń naturalnych – ruchami planet, zmianą pór roku i innymi fenomenami przyrody – a światem spraw ludzkich istnieje jakieś powinowactwo. Że, w szczególności, struktura i rytmika – nadające kosmicznym poruszeniom uporządkowaną formę, uchwytną w obserwacji oraz poddającą się matematycznej rachubie – taktują również losy społeczeństw i jednostek. W sposób esencjalny, a zarazem najbardziej usystematyzowany wciela to przekonanie astrologia, jedna z najstarszych dziedzin ludzkiej refleksji, rozciągająca się gdzieś pomiędzy mitem a filozofią. Jest w astrologii ten postulat, a może raczej to pragnienie: niech doskonała, policzalna, elegancka kompozycja układów makro da się zaaplikować do zaplątanych i nieoczywistych układów mikro.

Czy faktycznie się da? Cóż, obraz świata wyłaniający się ze współczesnej nauki stoi na antypodach tego dawnego obrazu reprezentowanego m.in. przez astrologię. Królestwem materii rządzą wyłącznie ślepe prawa fizyki i przypadek, królestwem tego, co żywe, natomiast – równie ślepe reguły ewolucji. W tej perspektywie wszystkie sensy i znaczenia, które w toku dziejów nadawaliśmy zjawiskom przyrodniczym, istnieją więc (czy też istniały) wyłącznie w umysłach, a nie w rzeczach. Wszechświat – mówi nauka – nie przemawia do nas w żadnym języku, no może poza językiem matematyki, który pozwala opisać go w najdrobniejszych detalach także tam, gdzie inna pojęciowość nie sięga. Ale matematyczność wszechświata to cecha z odmiennego całkiem porządku niż ten, którego istnienie dekretowali alchemicy czy astrolodzy. I którego istnienie dekretujemy ­wszyscy, rokrocznie podsumowując ostatnie 12 miesięcy, postanawiając, że od stycznia wszystko się zmieni, rok­rocznie mając nadzieję, że wraz z dopełnieniem kolejnego obrotu Ziemi wokół Słońca coś nowego zacznie się również w naszym życiu.

Choć przecież, w odróżnieniu od doskonale rytmicznej natury, uniwersum naszego doświadczenia wydaje się od jakiejkolwiek rytmiczności jak najdalsze. Stanowi raczej kontinuum, w którym zdarzają się oczywiście jakościowe skoki, gwałtowne reorientacje, załamania, wzloty i upadki. Ale zazwyczaj zdarzają się bez żadnych zapowiedzi, znaków i symbolicznych ostrzeżeń. Później natomiast, kiedy patrzy się na nie z perspektywy czasu, również trudno je wpisać w jakąś spójną narrację. No chyba że posłużymy się tymi wszystkimi narzędziami, które nieprzypadkowo przeżywają dziś renesans popularności: astrologią, wróżbiarstwem, rozmaitymi technikami duchowego rozwoju. Nieprzypadkowo, bo zawsze sięgano po nie wtedy, kiedy świat stawał się jeszcze bardziej niż zazwyczaj nieprzewidywalny i chaotyczny. Ewolucyjna architektura naszych umysłów każe wszak doszukiwać się dookoła ukrytych zależności wcale nie dlatego, że one tam faktycznie są, ale że statystycznie zwiększa to szanse na przetrwanie.

Zarazem jednak – przyznacie – trudno całkiem zmarginalizować to wrażenie, że poszczególne lata mają swoje specyficzne smaki, jakości i cechy. Że ten czy tamten rok przepływa przez palce, zaciera się w pamięci, nic go bowiem nie wyróżnia spośród szeregu sobie podobnych, inny natomiast co i rusz przynosi rewolucje i rewelacje. Że bywają daty przełomowe i daty zaniedbywalne. I że niekiedy ma się poczucie działania jakichś osobliwych prądów, które stanowczo lub subtelnie prowadzą nas do tego czy innego spotkania, tej czy innej sytuacji. Czy to jest tylko iluzja, wytwór doszukującego się wszędzie prawidłowości umysłu? Całkiem możliwe, zwłaszcza że każda forma rozbudowanego ujęcia i opisania ukrytych mechanizmów losu nieuchronnie wyprowadza nas na grzęzawisko metafizycznych spekulacji i aporii. Spośród których fundamentalna wydaje się choćby ta okoliczność, że dookoła mnóstwo jest bezwładu, bezsensu, okrucieństwa i cierpienia, które do niczego nie prowadzą, lecz odsłaniają jakąś otchłań ziejącą tuż pod podszewką codzienności. Może więc jednak wszystko to tylko ułuda – potrzeba porządkowania przeszłości przemieszana z pełną nadziei fantazją nowego początku?

Tak czy owak sekundy, minuty, godziny, dni, miesiące i lata to podstawowe znaczniki pozwalające nam układać fakty społeczne i jednostkowe w zrozumiałą i ustrukturowaną opowieść. To chorągiewki pracowicie rozmieszczane na tym dziwnym, skomplikowanym i tajemniczym terenie, w którym znaleźliśmy się nie wiadomo jak i nie wiadomo po co. Bez wątpienia pomocne w orientacji, bez wątpienia pozwalające na poruszanie się w świecie w sposób odrobinę bardziej skoordynowany.

Chociaż więc żadne podsumowanie nie jest w stanie zadośćuczynić temu, co działo się przez ostatni rok, i chociaż nie ma żadnych podstaw do tego, żeby sądzić, że z dniem 1 stycznia 2023 r. otworzy się faktycznie – a nie wyłącznie na poziomie konwencjonalnej notacji – jakiś nowy rozdział, chciałbym wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom „Tygodnika” oraz, oczywiście, Redakcji, życzyć spokojnego nowego roku. Oby tu jednak nastąpiła jakaś zmiana na lepsze po tych wszystkich perturbacjach poprzednich lat. Kto wie – może nastąpi?©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2023