Ślimaczy wzrost

Ekonomiści znad Sekwany są zgodni: pogrążona dotąd w letargu, francuska gospodarka drgnęła. Ale na jej trwałe ożywienie trzeba jeszcze długo poczekać.

17.09.2013

Czyta się kilka minut

„Znowu ruszamy!” – obwieścił niedawno francuski prezydent-socjalista François Hollande. Jego słowa odnosiły się do gospodarki, która, jak przekonywał szef państwa, najgorsze ma za sobą i wreszcie wychodzi na prostą.

Wypowiedź Hollande’a można było łatwo uznać za wyraz urzędowego optymizmu rządzących od ponad roku socjalistów. Tak też zareagowały z początku francuskie media: nie szczędziły cierpkich uwag pod adresem prezydenta, zarzucając mu uleganie „pobożnym życzeniom”. Ale okazało się, że nadzieje Hollande’a nie są bezzasadne. Wkrótce po jego słowach nadeszła dobra wiadomość: w drugim kwartale tego roku Francja wyszła z półrocznej recesji, osiągając wzrost 0,5 proc. PKB.

„POWOLNE I KRUCHE”

Jednocześnie pojawiły się inne, co prawda nieśmiałe symptomy poprawy stanu gospodarki. Największe francuskie koncerny, a także banki ogłosiły wyniki gospodarcze za miniony kwartał: okazały się one lepsze od oczekiwanych. Uważany za biblię tutejszych przedsiębiorców dziennik gospodarczy „Les Echos” doniósł w sierpniu na pierwszej stronie: „Optymistyczne sygnały od gwiazd CAC 40”, czyli indeksu najlepiej notowanych spółek paryskiej giełdy.

Czy oznacza to, że francuska gospodarka wychodzi z zapaści? Ekonomiści są ostrożni. Jacques Attali – doradca wielu francuskich rządów – ostrzega, że „wyjście z kryzysu we Francji jest bardzo daleko”, choć zauważa też pozytywne sygnały. Z kolei Christophe Marques, ekonomista z paryskiego gabinetu analiz ekonomicznych Asterès, mówi „Tygodnikowi”, że „opinie o końcu kryzysu we Francji są zasadne, ale nie należy wpadać w przesadny optymizm”. Marques wskazuje na przychylną dla gospodarki koniunkturę. – Nasz kraj korzysta z ożywienia się popytu u naszych handlowych partnerów, przede wszystkim innych państw Unii i USA. Także spadek cen surowców na świecie pozwala wesprzeć tę pozytywną tendencję – argumentuje.

Marques podkreśla jednak, że „ożywienie jest powolne i kruche”, o czym świadczą ostatnie prognozy: na początku września OECD przewidywało, że francuska gospodarka w skali całego roku wzrośnie tylko o 0,3 proc. PKB.

UPADEK SYMBOLU

Największym problemem jest krzywa bezrobocia, która od dwóch lat nieprzerwanie pnie się w górę. Wiadomo już, że Hollande nie spełni swojej obietnicy sprzed roku: zapowiadał wtedy, że w ciągu kolejnych 12 miesięcy doprowadzi do spadku bezrobocia.

Tymczasem według oficjalnych statystyk obecnie bez pracy jest 10,5 proc. Francuzów w wieku produkcyjnym. Państwowy Instytut Analiz Ekonomicznych (INSEE) przewiduje, że do końca roku ten wskaźnik wzrośnie do 10,7 proc. Ujmując to w liczbach bezwzględnych, bezrobocie osiągnęło w 2013 r. najwyższy poziom od 16 lat – liczba osób bez pracy przekroczyła już trzy miliony.

Francuzi obserwują w przygnębieniu serię likwidacji nierentownych fabryk. Wielki rozgłos zyskał ostatnio upadek zakładu w podparyskim Aulnay, należącego do narodowego symbolu – PSA Peugeot-Citroën. Z kolei mimo starań rządu i związków zawodowych, koncern ArcelorMittal zamknął w kwietniu wielkie piece huty we Florange (Lotaryngia), co oznacza zniknięcie ponad 600 etatów.

Bezrobocie dotyka szczególnie boleśnie młode pokolenie: mniej więcej co czwarty Francuz poniżej 25. roku życia szuka zatrudnienia. Socjaliści próbują temu zaradzić m.in. przez subwencjonowanie etatów dla osób młodych i słabo wykwalifikowanych. Do tej pory podpisano z firmami 50 tys. tego rodzaju kontraktów.

POD CIĘŻAREM FISKUSA

Sztandarowym pomysłem lewicowego rządu na pobudzenie wzrostu i wsparcie przedsiębiorców jest „Pakt na rzecz konkurencyjności i zatrudnienia”. Wśród jego instrumentów jest tzw. kredyt podatkowy, czyli obniżenie o 20 mld euro (na okres trzech lat) obciążeń fiskalnych dla przedsiębiorstw, które zobowiążą się do inwestycji, finansowania badań czy innowacji, szkolenia i zatrudniania pracowników.

Czy te działania pobudzą gospodarkę? Marques uważa, że oczekiwane „efekty pozytywne nie nadejdą, gdyż jednocześnie rząd nasilił mocno presję podatkową”, zarówno na firmy, jak na klasę średnią i bogaczy. Dziennik „Le Monde” pisze, że Francuzi ledwo dyszą pod ciężarem fiskusa, gdyż – tylko w ostatnich trzech latach, począwszy od rządów centroprawicy – przegłosowano aż 84 nowe podatki. Dlatego Hollande zapowiedział właśnie na przyszły rok „pauzę fiskalną”.

Wszystko wskazuje na to, że Francuzi nieprędko będą mogli „popuścić pasa”. „Przez następne pięć lat będziemy żyć ze słabym wzrostem, rzędu 0,3 czy 0,4 proc. rocznie. Trzeba się na to przygotować” – ostrzega na łamach „Le Nouvel Observateur” analityk Patrick Artus.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2013