Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Koszty podróży są wysokie, a linie lotnicze mają kilkudniowe opóźnienia, brakuje dróg. Kiedy rodzinie reportera Adama Jarniewskiego wreszcie udaje się go odwiedzić, dziesięcioletnia siostrzenica chce być na bieżąco ze szkolnym programem, przywozi zeszyty i książki. Córka Jarniewskiego, Alina, ze śmiechem sięga po jedną z nich, opisującą przygody Anaruka. Okazuje się, że imię bohatera to grenlandzkie słowo opisujące defekację. Jarniewski dzieli się anegdotą w mediach społecznościowych, a jego wpis czyta skandynawistka Agata Lubowicka. Zaciekawiona pisze do Jarniewskiego, rozpoczynają kwerendę.
Czesław Centkiewicz, kierownik pierwszej polskiej wyprawy polarnej, ponad rok (1932-33) spędza na Wyspie Niedźwiedziej, gdzie poznaje Norwega, Fritza Øiena. Jest zafascynowany jego historiami, jedną z nich spisuje – tak powstaje szkolna lektura „Anaruk” (prawdopodobnie Amaroq, czyli „wilk”). Tę informację znajdziemy tylko w pierwszym, niedostępnym praktycznie wydaniu. Lubowicka, wiedząc już, że Centkiewicz nie mógł znać chłopca, próbuje dociec autorstwa zawartych w książce zdjęć. Na jednym z nich udaje się jej rozpoznać postać z hollywoodzkiej produkcji „Eskimo”, kolejne identyfikuje jako kadry duńskiego filmu etnograficznego „Wyprawa po narzeczoną”. A portret Anaruka zdobiący okładki szkolnej lektury okazuje się fotosem ze szwedzkiego plakatu. Ale kim jest sam chłopiec? Znów pomagają media społecznościowe. To Simeon (Simmujooq) Larsen. Rozpoznają go dalecy krewni, nie mają pojęcia o jego popularności w Polsce. Sam Larsen także – zginął tragicznie w wieku 24 lat, pod lawiną. ©℗