Serce i Chleb

„Oto nadchodzą dni – wyrocznia Pana – gdy zawrę z domem Izraela i z domem Judy Nowe Przymierze.

13.03.2018

Czyta się kilka minut

Będzie się ono różnić od przymierza, które zawarłem z ich przodkami (...). Tamci złamali moje przymierze (...). Moje Prawo umieszczę w ich wnętrzu i wypiszę je w ich sercach”.

Serce w Biblii uważane jest za miejsce dla myśli. Serce doświadcza radości i smutku. Mądre serce odróżnia dobro od zła, grzech od sprawiedliwości. Utożsamiane jest z wolą i sumieniem. Jednym słowem – reprezentuje człowieka. To w sercu, wewnątrz nas, dochodzi do spotkania człowieka z Bogiem i dlatego jest ono miejscem, w którym może dojść do nawrócenia. Bóg pragnie „umieścić” swoje prawo w nas, a to znaczy, że pragnie nas do siebie przekonać, pragnie, byśmy Go polubili, zaufali Mu, zaprzyjaźnili się z Nim i pokochali, czyli poszli za Nim. Żeby tak się stało, najpierw trzeba Boga spotkać.

Nauczono nas, że Jezus jest w chlebie i winie, które de facto nie są już chlebem i winem, choć zachowują dawny smak i wygląd. Jak to możliwe? W jaki sposób chleb staje się ciałem, a wino krwią? Jezus mówi: „Uroczyście zapewniam was: Ten, kto wierzy, ma życie wieczne. Ja jestem chlebem życia. Wasi przodkowie jedli na pustyni mannę, ale pomarli. To jest natomiast chleb, który zstępuje z nieba, aby każdy, kto go spożyje, nie zaznał śmierci. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Ktokolwiek będzie spożywał ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”. A więc to Jezus jest chlebem, pokarmem, a to znaczy, że nie chodzi o Jego ciało i krew, czyli tkanki Jego organizmu, ale o Niego samego, o żywą osobę. Adorując Najświętszy Sakrament, nie adorujemy części Jezusowego organizmu, ale Jego samego, żywego, całego. Spożywać Jezusa znaczy upodabniać się do Niego. Co więc począć z konsekracją, przeistoczeniem, transsubstancjacją? Zostawmy to teologom i historykom. Nie bójmy się tajemnicy – misterium.

Profesor Bogdan de Barbaro mówi: „Ja wierzę, że pyszałkowatość, czyli poczucie, że się wie, zanim jeszcze się czegoś dowiedziało naprawdę, jest zgubna. (...) Jest większa szansa, że coś się urodzi z pokornego »nie wiem« niż z »wiem na pewno, jak jest«. W dodatku »nie wiem« rodzi zaciekawienie, otwiera. (...) Dzięki temu pojawia się miejsce na dialog, wymianę myśli. Przy czym to »nie wiem« nie jest wcale pozbawione energii, nie jest kapitulacją. Ono wyciąga rękę, pyta i słucha. Mnie się wydaje, że taki rodzaj kontaktu z drugim człowiekiem w ogóle, nie tylko w terapii, ma głęboki sens. Pozwala się nawzajem zobaczyć, zrozumieć, poczuć”.

Z Bogiem jest podobnie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2018