Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Benedykt XVI zaproponował nam jako tegoroczny temat medytacji wielkopostnych sprawiedliwość. Ten Papież zwykł uświadamiać nam, że to, co się wydaje proste i oczywiste, bynajmniej ani proste, ani oczywiste nie jest.
Sprawiedliwość? Ależ oczywiście, wszyscy wiemy, że to wymóg, by "dać każdemu to, co mu się należy - »dare cuique suum«, zgodnie ze słynną formułą Ulpiana, rzymskiego prawnika z III w.". Ale "ta klasyczna definicja nie precyzuje, czym jest owo »suum«, które należy każdemu zapewnić" - pisze dalej Papież. Jak więc mówić o sprawiedliwości, jeśli tego, "co każdemu się należy", nie da się obiektywnie wymierzyć. Konkluzja jest oczywista: "To, czego człowiek najbardziej potrzebuje, nie może być zagwarantowane przez prawo". I jakby dla ostatecznego rozbicia naszych złudzeń: "By mógł on [człowiek] cieszyć się pełnią życia, potrzebuje czegoś głębszego, co może mu być dane tylko darmo; moglibyśmy powiedzieć, że człowiek żyje miłością, którą może mu dać jedynie Bóg, bo stworzył go na swój obraz i podobieństwo".
Dobra materialne? Są potrzebne. Jezus uzdrawiał chorych, karmił tłumy, i "niewątpliwie potępia obojętność, która również dziś skazuje setki milionów istot ludzkich na śmierć z powodu braku żywności, wody i lekarstw - jednak sprawiedliwość w »rozdzielaniu« nie daje człowiekowi całego należnego mu »suum«".
Świat wokół nas nie jest sprawiedliwy. "W wielu współczesnych ideologiach, jak dobrze popatrzeć, występuje ta przesłanka: skoro niesprawiedliwość pochodzi z »zewnątrz«, to aby zapanowała sprawiedliwość, wystarczy usunąć zewnętrzne przyczyny, które uniemożliwiają jej urzeczywistnienie". Niestety, to naiwna krótkowzroczność. "Niesprawiedliwość, owoc zła, nie ma jedynie zewnętrznych korzeni; rodzi się w sercu człowieka, w którym tkwią zalążki tajemniczej zmowy ze złem (…) Dziwna siła ciążenia popycha go do zamknięcia się w sobie, do wybicia się »ponad« innych i »przeciw« innym: jest to egoizm, konsekwencja grzechu pierworodnego. Logika zaufania miłości zostaje zastąpiona logiką opartą na podejrzliwości i rywalizacji".
Jak się uwolnić od tej egoistycznej skłonności i otworzyć na miłość? W odpowiedzi na to pytanie Papież proponuje "mądrość Izraela, opartą na głębokim związku między wiarą w Boga, który »podnosi nędzarza z prochu« (Ps 113 [112], 7), a sprawiedliwością względem bliźniego. Wyraża to dobrze sedaqah - słowo, którym w języku hebrajskim określa się cnotę sprawiedliwości. Sedaqah oznacza bowiem, z jednej strony pełną akceptację woli Boga Izraela; z drugiej - sprawiedliwość względem bliźniego (por. Wj 20, 12-17), zwłaszcza ubogiego, przybysza, sieroty i wdowy (por. Pwt 10, 18-19) (...) dla Izraelity dawanie ubogiemu to nic innego jak należne odwzajemnienie się Bogu, który ulitował się nad nędzą swojego ludu".
Wszystkim polecam kompletną lekturę papieskiego orędzia (www.opoka.org.pl). Tu proponuję zadumę nad własnym Sedaqah, sprawiedliwością, która się kieruje logiką ufności, a nie podejrzliwości, rywalizacji, egoizmu. Bo nawet zaangażowanie w najbardziej szlachetne działania nie chroni przed podejrzliwością, rywalizacją i egoizmem, a życzliwość okazywana przez bliźnich nie zawsze sprzyja otwarciu serca na potrzeby innych, czasem - niestety - jest pożywką egoistycznego samozadowolenia.
Dobrego przeżycia Wielkiego Postu życzę.