Sakrament dla syna marnotrawnego

Józef Guzdek, biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej: Nie spotkałem takiej grupy młodzieży, przy której zastanawiałbym się, czy udzielenie sakramentu ma sens. Rozmawiał Maciej Müller

22.04.2008

Czyta się kilka minut

Maciej Müller: Wiemy z katechizmu, że bierzmowanie to obdarzenie człowieka Duchem Świętym i Jego Darami. Ale w praktyce, co się w człowieku zmieni?

Bp Józef Guzdek: To sakrament ku dojrzałości chrześcijańskiej. Zaproszenie młodych ludzi, umocnionych darami Ducha Świętego, żeby wzięli większą odpowiedzialność za Kościół. By jeszcze bardziej według wiary żyli, dawali jej świadectwo, potrafili ją uzasadnić i bronić jej.

Moment bierzmowania to narodziny świadków - tak było z uczniami Jezusa, czytamy o tym w  Dziejach Apostolskich. We wprowadzeniu do Mszy św., podczas której udzielam bierzmowania, często mówię do kandydatów: "Jesteście już kilkanaście lat uczniami Chrystusa. Dzisiaj, tak jak niegdyś Apostołowie, wchodzicie do Wieczernika, aby otrzymać umocnienie darami Ducha, a Jezus pośle was na krańce świata, abyście byli Jego świadkami".

Ale uczniowie Jezusa zaczęli mówić językami i prorokować. Tego nie widać wśród bierzmowanych gimnazjalistów.

Ten fakt należy rozumieć w ten sposób, że uczniowie dzięki darom mądrości i rozumu umieli z Dobrą Nowiną trafić do każdego człowieka. Można przecież znać kilka języków i z nikim się nie dogadać. Moc Ducha Świętego sprawia, że człowiek w sposób inteligentny, ciekawy i przekonujący potrafi opowiedzieć o swoim doświadczeniu wiary, pociągając innych ku Chrystusowi. Często życzę nowo bierzmowanym, by w niezbyt odległym czasie ktoś do nich podszedł i powiedział: "dziękuję" - za to spotkanie, za tamtą rozmowę, za wyjaśnienia dotyczące nauki Kościoła, za życie zgodne z zasadami wiary.

Widział Ksiądz Biskup coś takiego na własne oczy?

Wiele razy. Wystarczy, że wspomnę wczorajszą uroczystość bierzmowania w parafii

św. Katarzyny w Krakowie. Do bierzmowania przygotowywali młodzież zarówno księża, jak i świeccy. Wśród nich był maturzysta, który, trzy lata temu umocniony darami Ducha Świętego, w tym roku zaangażował się w przygotowanie innych. Sam wprowadzony głębiej w tajemnicę Kościoła poczuł się za Kościół odpowiedzialny.

Ale wielu gimnazjalistów podchodzi do sakramentu może nie tyle niepoważnie, co nieświadomie: to dla nich bardzo długa Msza, którą trzeba wystać.

Jestem biskupem niedługo - czwarty rok - ale nie spotkałem grupy młodzieży, przy której zastanawiałbym się, czy udzielenie tego sakramentu ma sens. Widzę, że ci młodzi wiedzą, czego chcą. Moim zadaniem jest stworzenie dobrej atmosfery, sprzyjającej świadomemu i zarazem odpowiedzialnemu przyjęciu Bożego Daru. Temu służy m.in. homilia. Głosząc ją, stawiam pytania: "Co sprawiło, że tutaj jesteście? Co powiecie znajomym, kiedy was zapytają, dlaczego zdecydowaliście się na przyjęcie sakramentu bierzmowania? Jaki z tego pożytek, do czego to wam potrzebne?" - a potem, opierając się na odczytanym fragmencie Ewangelii, szukam na nie odpowiedzi. Zależy mi na tym, aby pomóc kandydatom do bierzmowania świadomie przeżyć chwilę umocnienia darami Ducha Świętego.

Ale nazwy tych darów zdają się nie dotykać rzeczywistości.

Warto przeczytać przypowieść o synu marnotrawnym. Ten młody człowiek żył rozrzutnie - zabrakło mu rozumu i mądrości, bo przecież i największa sakiewka kiedyś się wyczerpie. Odrzucił prośby ojca - zabrakło mu otwarcia się na jego rady. Chciał żyć według własnego scenariusza. Chorobą młodego wieku jest często pragnienie absolutnej wolności. Tymczasem ważne jest, by otworzyć się na doświadczenie innych.

Chrystus wyposaża też w dar męstwa. Apostołowie byli dobrymi uczniami, mieli dużą wiedzę, a jednak zabrakło im odwagi, by stanąć po stronie swojego Nauczyciela w godzinie Jego męki i śmierci krzyżowej. Po tragedii Wielkiego Piątku jedni uciekli z Jerozolimy, a inni zamknęli się w Wieczerniku. Dopiero umocnieni Duchem wyszli na zewnątrz i odważnie świadczyli o Jezusie.

A bojaźń Boża?

Dzisiaj dla wielu ludzi, nawet żyjących poprawnie, religia jest czymś obojętnym. Człowiek religijny zaś, pełen "bojaźni Bożej", liczy się z Bogiem i liczy na Boga. Na modlitwie odkrywa swoje powołanie i doprasza się wsparcia w jego realizacji.

Czyli łaska dana na chrzcie domaga się współpracy. W bierzmowaniu chodzi więc o świadomą decyzję otwarcia się na dary Ducha Świętego?

Do bierzmowania przystępują jedynie ci, którzy nie zmarnowali łaski chrztu. Przecież mamy przypadki młodych niezainteresowanych tym sakramentem. Trzeba dostrzec wysiłek kandydatów, którzy przez wiele lat uczęszczali na katechezę i na niedzielną Mszę św., korzystali z sakramentu pokuty, karmili się Ciałem Chrystusa oraz pamiętali o modlitwie. Duża w tym zasługa rodziców, chrzestnych, księży, nauczycieli i świeckich katechetów.

Bierzmowanie jest czasem otrzymania kolejnej łaski - siedmiu darów Ducha Świętego. Dar domaga się odpowiedzi. Podczas chrztu odpowiadali rodzice i chrzestni. Teraz, na progu dojrzałości, Dawca spodziewa się osobistej odpowiedzi młodzieży. Kandydaci odnawiają więc przyrzeczenia chrzcielne. Bierzmowanie jest bowiem świadomym dopełnieniem i pogłębieniem łaski chrztu.

Czy gimnazjalista to człowiek wystarczająco dojrzały, by zrozumieć, o co chodzi w tym sakramencie?

Dzieci są dzisiaj zastanawiająco dojrzałe. Znam szóstoklasistkę, która odprowadza rodzeństwo do szkoły i przedszkola. W innej rodzinie, gdzie ojciec jest alkoholikiem, a matka nie radzi sobie z prowadzeniem domu, najstarsza córka, licealistka, przejęła ciężar troski o młodsze rodzeństwo, chodzi nawet na wywiadówki. Z drugiej strony zdarzają się ludzie w sile wieku, u których próżno szukać dojrzałości.

Niektórzy przecież odkładają bierzmowanie na późniejsze lata. Kiedy pracowałem w jednej z krakowskich parafii, do bierzmowania przystępowała młodzież z klas siódmych szkoły podstawowej. Jeden z uczniów powiedział, że nie chce przystąpić do tego sakramentu, ale rodzice go zmuszają. Spotkałem się z nimi i poprosiłem, by tego nie robili. Minęło kilka lat: kiedy byłem już rektorem seminarium krakowskiego, portier zadzwonił, że ktoś na mnie czeka. Schodzę na furtę, a to mój były uczeń. Mówi, że wiele rzeczy przemyślał, i prosi o pomoc, bo chce przystąpić do bierzmowania.

Ważny jest więc osobisty kontakt księdza z przygotowującym się.

Tak, ta historia dowodzi, jak istotne są rozmowy indywidualne z młodym człowiekiem i jego rodzicami: o miejscu w Kościele, o zaangażowaniu przy parafii, o szkole, o powołaniu. Dojrzałe potraktowanie owocuje dojrzałością człowieka. Kształtuje się zupełnie inna relacja do Kościoła, do parafii, do księdza. Wtedy bierzmowanie nie jest pożegnaniem ze wspólnotą Kościoła, ale okazją, by wejść w nią jeszcze mocniej.

Żyjemy w świecie bardzo zindywidualizowanym. Skoro więc Kościół jest wspólnotą, musimy się w nim tego życia razem uczyć. Czas przygotowania do bierzmowania jest doskonałym czasem uczenia się Kościoła i odpowiedzialności za drugiego. Znam takich, którzy w ramach przygotowania do przyjęcia bierzmowania, co tydzień odwiedzają pensjonariuszy Domu Opieki Społecznej.

Czemu ma służyć osobny kurs przygotowujący przy parafii?

Chodzi o wiedzę, ale nie ona jest najważniejsza. Żeby ktoś mógł być świadkiem Chrystusa w świece współczesnym, potrzebuje oparcia we wspólnocie Kościoła. Spotkania trwające trzy lata, prowadzone przez księży i świeckich katechistów mają na celu zbudowanie i pogłębienie więzi z Chrystusem podczas celebracji liturgicznych. Równie ważne jest stworzenie dobrych relacji pomiędzy uczestnikami kursu i prowadzącymi zajęcia. Nierzadko po bierzmowaniu młodzież kontynuuje spotkania w grupach przy parafii, pomaga w przygotowaniu do bierzmowania młodszych kolegów oraz angażuje się w wolontariat.

Czyli bierzmowanie to nie zwieńczenie, ale początek czegoś?

To kolejne po chrzcie bardzo ważne spotkanie z Chrystusem - wolna decyzja młodego człowieka na jeszcze głębszy i dojrzalszy związek z Nim i Kościołem. To podjęcie zadań świadka we wspólnocie Kościoła. Łaska zaś domaga się współpracy, aby jej nie zmarnować.

Józef Guzdek (ur. 1956) jest biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej. Święcenia kapłańskie przyjął w 1981 r., pracował w parafiach w Trzebini, Wieliczce i Krakowie. W 1998 r. obronił doktorat z teologii na PAT. W 2001 r. został rektorem krakowskiego seminarium duchownego, wcześniej był w nim wychowawcą. W 2004 r. przyjął sakrę biskupią.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2008