Rozkoszna amnezja

W najnowszym filmie Danny’ego Boyle’a pewien nieudacznik z gitarą odkrywa tajemnicze zniknięcie Beatlesów i postanawia odzyskać dla świata ich dorobek.

08.07.2019

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Yesterday” / MATERIAŁY DYSTRYBUTORA
Kadr z filmu „Yesterday” / MATERIAŁY DYSTRYBUTORA

Czy można wyobrazić sobie świat, w którym nie byłoby Beatlesów? Zabrakłoby na nim nie tylko kilkudziesięciu szlagierów, legionu naśladowców czy zjawiska beatlemanii, która na zawsze odmieniła kulturę popularną. Ucierpiałyby na tym również nasze emocje, bo już kilka pokoleń zdążyło przeżyć swoje małe prywatne uniesienia, słuchając i bawiąc się przy „czwórce z Liver­poolu”. Nie powstałoby też parę dobrych filmów, w tym polski „Yesterday” (1984) Radosława Piwowarskiego, ani słynne wideoklipy, jak „Imagine” (1987) Zbigniewa Rybczyńskiego. Jeśli ktoś by na tej nieobecności zyskał, to chyba tylko postać Jezusa, który to, zdaniem Johna Lennona, musiał w połowie lat 60. oddać muzykom palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o rozpoznawalność.

Bez fenomenu Beatlesów nie byłoby także brytyjskiego „Yesterday”, czyli najnowszego filmu Danny’ego Boyle’a – ale to akurat byłaby najmniejsza strata. Twórca „Trainspotting” (1996) i „Slumdoga. Milionera z ulicy” (2008) zastanawia się, co by było, gdyby wykasować twórczość Johna, Paula, George’a i Ringo ze zbiorowej pamięci. Staje się to punktem wyjścia dla poczciwej fantazji, w której pewien nieudacznik z gitarą, odkrywszy owo tajemnicze zniknięcie, postanawia odzyskać dla świata dorobek Beatlesów.

Himesh Patel, telewizyjny aktor o indyjskich korzeniach, wciela się w postać brodatego safanduły Jacka Malika – młodego nauczyciela z Suffolk, który porzucił pracę w szkole, by zająć się muzyką i dorabiać w lokalnej hurtowni. Po kolejnym występie wszystko wskazuje na to, że będzie musiał zrezygnować ze swych ambicji, choć jego oddana przyjaciółka, a zarazem kiepska menedżerka o imieniu Ellie (w tej roli Lily James) nadal sekunduje mu w karierze. Kiedy pewnego wieczoru naszą planetą wstrząsa kilkunastosekundowy blackout, Jack zostaje potrącony przez autobus. Liżąc rany i licząc wybite zęby uświadamia sobie, że nastąpiło tajemnicze tąpnięcie w globalnym systemie, w wyniku czego kilka powszechnie znanych marek współczesnej kultury, „The Beatles”, zostało wymazanych – nie tylko z komputerów i płytowych kolekcji, ale również z ludzkiej świadomości. Jako jedyny, który nie uległ beatlesowskiej amnezji, Jack zaczyna gorączkowo spisywać zapamiętane niegdyś utwory i sprzedawać je pod własnym nazwiskiem. Zyskuje coraz większy poklask, a niejaki Ed Sheeran – ceniony brytyjski muzyk, grający w tym filmie samego siebie i znany ze swej fascynacji Beatlesami, bierze go pod swoje skrzydła i obwołuje współczesnym Mozartem. Sam zaś, po przegranym pojedynku na utwór o ZSRR, zadowala się dużo skromniejszą rolą Antonia Salieriego.

W tej chwilami zwariowanej, choć jednak mocno ugrzecznionej fabule coraz to uchylają się inspirujące szczeliny. Przez chwilę wyświetla nam się film o wielkiej mistyfikacji jako paliwie dzisiejszego show-biznesu. Pojawiają się nieuchronne pytania, czy dziś chłopcy z Liverpoolu mieliby szansę stać się kimś więcej niż wymyślonym przez marketingowców produktem. Czy ballada „Hey Jude” byłaby tym samym, gdyby zamienić ją na chwytliwe „Hey Dude” („Hej koleś”), a tym samym odebrać jej cały dramatyczny ładunek i interpretacyjną wieloznaczność? Na początku wątek związany z jednoosobowym kultem Beatlesów rysuje się w „Yesterday” wręcz brawurowo. Absurdalność sytuacji, w jakiej znalazł się bohater filmu, polega bowiem na tym, że stał się on równocześnie jedynym i samozwańczym kustoszem, jak nieprawnym beneficjentem ich spuścizny. Pielgrzymując na Abbey Road czy na grób legendarnej Eleanor Rigby, jest jednocześnie fanem i rekonstruującym oryginał plagiatorem. A pieprzu dodaje również fakt, że kiedy słychać w filmie anarchistyczny postulat „uwolnienia” muzyki Beatlesów, można w tym odnaleźć jedno z cichych marzeń twórców filmu, którego budżet stanowiły w znacznym stopniu koszty praw autorskich do wykorzystanych utworów.

Niestety, potencjał zarówno szalonego konceptu o zniknięciu i zmartwychwstaniu Beatlesów, jak i przewrotnej analizy muzycznego Babilonu, stopniowo się w filmie wytraca. Zgodnie z „All You Need Is Love” najbardziej interesują twórców miłosne perypetie Jacka i Ellie, czyli wiecznego chłopca w pułapce sławy i wyrzutów sumienia oraz dziarskiej młodej kobiety, która od początku do końca nie daje się oślepić blaskiem reflektorów. Nic dziwnego: za scenariusz „Yesterday” odpowiada sam Richard Curtis, specjalista od brytyjskiej komedii romantycznej, mający na koncie takie przeboje jak „Cztery wesela i pogrzeb”, „Dziennik Bridget Jones” czy „To właśnie miłość”. W filmie o unicestwieniu Beatlesów odcisnął swoje piętno mocniej nawet niż jego reżyser. Znajdziemy tu więc znany nam skądinąd szorstki wdzięk, kontrolowaną pikanterię i konserwatywny przekaz, lecz także typową dla gatunku rom-comu typizację postaci, tudzież umowność i przewidywalność fabuły. A zwłaszcza jej arcypobłażliwy stosunek do życiowego nieprawdopodobieństwa.

Typowo brytyjskim humorem iskrzy się scena, w której Jack próbuje zagrać rodzicom swój nowy kawałek zatytułowany „Let It Be”, ale za nic nie może się rozkręcić, bo ciągle ktoś lub coś mu przeszkadza. Podobnie jest z filmem Boyle’a, który ma w ręku skarb: wiekopomne utwory i naszą dozgonną do nich miłość, jednakże rozmienia go na rozkoszną dykteryjkę, nie próbując choć trochę poważniej bądź odważniej odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego świat bez Beatlesów byłby o wiele gorszym miejscem do życia. ©

YESTERDAY – reż. Danny Boyle. Prod. Wielka Brytania 2019. Dystryb. UIP. W kinach od 12 lipca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2019