Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jedna Rosja uzyskała niecałe 50 proc. (238 mandatów, wobec 315 w poprzedniej kadencji), zaś partie koncesjonowanej opozycji zwiększyły stan posiadania: najwięcej komuniści (do prawie 20 proc.), Sprawiedliwa Rosja (13 proc.). Stawkę zamyka zawsze przydatna Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji Żyrinowskiego (11,5 proc.). Pozostałe ugrupowania, w tym demokratyczne Jabłoko, nie przekroczyły progu. Jedna Rosja straciła wygodną większość konstytucyjną, ale utrzymała większość zwykłą.
Słaby wynik Jednej Rosji - partii grupującej mierną, ale wierną nomenklaturę, nazywanej w internecie "partią oszustów i złodziei" - jest sygnałem realnego spadku poparcia społecznego dla tego politycznego projektu władzy i dla rządzącego tandemu. Mimo manipulacji wyborczych (fałszerstwa, dosypywanie kart do głosowania, "karuzele" z wyborcami), wykręcania rąk niezależnym obserwatorom i wszechobecnej w mediach agitacji, partii rządzącej nie udało się uzyskać wyniku, który dałby Władimirowi Putinowi już dziś gwarancję bezproblemowego, triumfalnego powrotu na Kreml. Jako lokomotywa wyborcza zawiódł Dmitrij Miedwiediew, postawiony na czele listy Jednej Rosji. Zapowiedziany pod koniec września cyniczny manewr ponownej zamiany na szczytach władzy - premier na prezydenta, prezydent na premiera - nie spodobał się dużej części elektoratu. Natomiast niezły wynik ugrupowań z tzw. systemowej opozycji to częściowo efekt apelu - rozpropagowanego w internecie przez niezrzeszonych niezadowolonych - o pójście na głosowanie i oddanie głosu na kogokolwiek, byle nie na Jedną Rosję.
Teraz podstawowe pytanie brzmi: czy system - wbrew swej wewnętrznej logice - trochę się uelastyczni i poszerzy granice swobód, aby usatysfakcjonować niezadowolonych, czy też - zgodnie z wewnętrzną logiką - jeszcze bardziej przykręci śrubę?