Metody na wybory

„2000PutIN, 2012PutOUT”: takie hasło niesiono niedawno w Moskwie, na jednej z wielkich antyrządowych demonstracji. Wybory prezydenckie w Rosji odbędą się według starych receptur. Ale już w nowej atmosferze.

20.02.2012

Czyta się kilka minut

Siergiej Udalcow, lider Lewego Frontu i aktywistka Jewgienija Czirikowa na wiecu opozycji. Moskwa, 4 lutego 2012 r. / fot. Kirill Kudryavtsev / AFP / East News
Siergiej Udalcow, lider Lewego Frontu i aktywistka Jewgienija Czirikowa na wiecu opozycji. Moskwa, 4 lutego 2012 r. / fot. Kirill Kudryavtsev / AFP / East News

Masowe protesty przeciw manipulacjom wyborczym w Moskwie i innych rosyjskich miastach zaczęły się po grudniowych wyborach do Dumy Państwowej, w których „namalowano” zwycięstwo rządzącej partii Jedna Rosja. Na kolejnych, ponad stutysięcznych manifestacjach zaczęto wznosić hasła antyputinowskie.

Demonstracje sprawiły, że powstała nowa sytuacja polityczna. A w tej nowej sytuacji fasadowa procedura powrotu Władimira Putina na Kreml i jego bezproblemowa wygrana w pierwszej turze, zaplanowanej na 4 marca, przestały już być oczywistością.

W poszukiwaniu „Mr. Neputina”

„Dekabryści”, jak nazywa się uczestników demonstracji, złożyli zapotrzebowanie na nowego lidera. Lider ten nie ma na razie personaliów. Wiadomo tylko, że to nie Putin.

Wiadomo też, że w wyścigu do fotela prezydenckiego startują kandydaci starzy i sprawdzeni. Dla porządku przypomnijmy ich. Pierwszy – sam Putin – oznajmił już we wrześniu 2011 r. na zjeździe Jednej Rosji, że wystartuje, i teraz punkt za punktem realizuje plan.

„Żelaznym” kandydatem z ramienia reliktowej partii komunistycznej będzie niezmienny jej lider Giennadij Ziuganow – od lat wygodnie ułożony z Kremlem, jako niezbyt wymagająca „opozycja systemowa”. Komuniści uzyskali dobry wynik w grudniowych wyborach, nie wnieśli skarg, zaakceptowali oficjalne rezultaty. Ten swój wynik zawdzięczają w znacznej mierze taktyce propagowanej przez opozycję pozasystemową: „Głosuj na jakąkolwiek partię, byle nie na Jedną Rosję”. Podobny wariant – „Głosuj na kogokolwiek, byle nie na Putina” – rozważany jest i teraz. Opozycyjna publicystka Marina Litwinowicz nawołuje do głosowania na Ziuganowa: „Głosowanie na niego w potencjalnej drugiej turze to idea technologiczna, nie ideologiczna. Ma ona na celu maksymalną delegitymizację Putina. To głosowanie z zatkanym nosem”.

Wielu jednak uważa, że głosowanie z zatkanym czy niezatkanym nosem na skapcaniałego komunistę nie ma sensu. Kogo zatem jeszcze mamy na liście? Startuje Siergiej Mironow z ramienia partii Sprawiedliwa Rosja (to także „systemowa opozycja”), współpracownik Putina jeszcze z Petersburga. Przez wiele lat na stolcu przewodniczącego Rady Federacji, izby wyższej parlamentu, nie wadził nikomu. Kilka miesięcy temu stracił synekurę w wyniku konfliktu dworskich koterii. Otrzepał się i stanął do wyścigu. Deputowani ze Sprawiedliwej Rosji kręcą się wokół „dekabrystów” i agitują, by głosować na Mironowa. Ale jego wizerunek – utrąconego przez Putina męczennika – kiepsko się w tym środowisku sprzedaje.

Jak do pracy stawia się do wyborów Władimir Żyrinowski, przewodniczący Liberalno- -Demokratycznej Partii Rosji (ani liberalna, ani demokratyczna – LDPR to partia wodzowska, a przy okazji kolejna „systemowa opozycja”, zawsze przydatna). Na poszerzenie kilkuprocentowego elektoratu nie ma co liczyć. Kampanię traktuje jako okazję do lansu. Nie epatuje już jednak jak przed laty ani jurnością (cztery lata temu w reklamówkach wyborczych pokazywał się półnagi na śniegu), ani niewyparzonym językiem. To kandydat dla tych, którzy mają umiarkowanie nacjonalistyczne poglądy i nie chcą głosować na Putina.

Nowe idzie, stare jedzie

Stawkę kandydatów zamyka jedyna nowa twarz w tym nieodnawianym od lat gabinecie figur woskowych. Miliarder Michaił Prochorow, z powodzeniem prowadzący prywatny wielki biznes, raptem w zeszłym roku oznajmił, że wkracza na scenę polityczną. Objął przewodnictwo w partii Słuszna Sprawa i tak się do tej sprawy zapalił, że „przedobrzył”. Jego partia zaczęła odbierać głosy Jednej Rosji, a przecież nie o to kremlowskim inżynierom dusz chodziło. Przewodnictwo więc szybko stracił. I kiedy zdawało się, że już żadnej roli nie odegra, zdarzyły się grudniowe manifestacje.

Według doniesień prasowych, Prochorow został pozbierany z podłogi przez Kreml i „uruchomiony” po 10 grudnia – wtedy odbyły się pierwsze masowe demonstracje – jako „lotnisko zapasowe”, gdyby dynamika protestów zagroziła kandydaturze Putina. Poparcie dla Prochorowa szacowane jest na kilka procent, szanse ma mizerne. Ale jeździ po kraju i opowiada o sobie i swoich planach. Zapowiedział m.in., że gdy zostanie prezydentem, to premierem uczyni uniewinnionego Michaiła Chodorkowskiego. Prochorow przychodzi też na wszystkie demonstracje opozycji. Na ogół staje w pobliżu trybuny, ale na nią nie wchodzi i głosu nie zabiera. Rozdaje ciepłe firmowe szaliki zmarzniętym demonstrantom i zapewnia, że nie uzgadnia z Kremlem udziału w protestach.

A poza tym „drugich kandidatow u nas niet” – tak można sparafrazować znane słowa znanego polityka.

Na razie bowiem „Mr. Neputina” nie znajdziemy w szeregach manifestantów. Może w przyszłości. Teraz żaden z kandydatów „oburzonych białych kołnierzyków” nie startuje w wyborach. Grigorij Jawliński, lider liberalnej partii Jabłoko, nie został dopuszczony – zakwestionowano autentyczność podpisów wyborców popierających jego kandydaturę.

Wśród aktywistów protestu nie brakuje znanych i lubianych ludzi kultury – zaangażowali się pisarze Dmitrij Bykow, Borys Akunin i Ludmiła Ulicka, muzycy Jurij Szewczuk i Artiemij Troicki, dziennikarze Leonid Parfionow i Olga Romanowa. To znakomite nazwiska, ale to nie ludzie polityki. Nie będą kandydować na prezydenta.

A politycy? Czy z tej protestującej mgławicy wyłoni się nowy lider? Na czele pochodów idą weterani politycznych gier, którzy piastowali wysokie stanowiska za czasów prezydenta Borysa Jelcyna i za wczesnego Putina, a od lat znajdują się w nieprzejednanej opozycji – to m.in. Borys Niemcow i Michaił Kasjanow. Nie znajdują jednak poparcia wśród uczestników wieców – dla tych młodych gniewnych są zgraną kartą z przeszłości. Za to ich ideowy sojusznik Ilja Jaszyn należy już do nowego pokolenia, „nieumoczonego” w lata 90. Może więc w przyszłości on zaistnieje na scenie politycznej?

Generation post-P

Największą popularnością wśród „dekabrystów” cieszy się znany bloger, młody prawnik Aleksiej Nawalny. Jeszcze nie jest politykiem, ale na pewno ma takie ambicje. Być może to on stanie się jedną z twarzy generacji post-putinowskiej. Popularność wśród rzesz rosyjskich internautów Nawalny zyskał akcjami dokumentującymi przypadki korupcji i rozkradania własności państwa przez urzędników. Dziś jego wystąpienia na wiecach protestu zbierają rzęsiste oklaski.

To on jest autorem popularnego określenia rządzącej Jednej Rosji: „partia oszustów i złodziei” („To hasło tak chwyciło nie dlatego, że zastosowałem jakąś cudowną technologię, a dlatego, że to prawda” – tłumaczy). Nawalny domaga się demontażu skorumpowanego systemu zbudowanego przez Putina i jego drużynę, uzdrowienia sądownictwa, opowiada za przekształceniem ustrojowym – Rosja powinna być republiką parlamentarną, a nie prezydencką.

Rezerwę liberalnych kolegów z komitetu organizacyjnego demonstracji wywołują natomiast wypowiedzi Nawalnego o zabarwieniu nacjonalistycznym. On sam nie wypiera się takich sympatii. W programowej rozmowie z Borysem Akuninem tak je wyjaśnił: „Państwo narodowe w sensie XIX-wiecznym jest dziś przeżytkiem. [We współczesnym wariancie] filarem władzy w państwie narodowym jest naród, obywatele kraju, a nie elita, głosząca hasła podporządkowania sobie połowy świata i pod tym płaszczykiem grabiąca społeczeństwo, maszerujące w stronę Oceanu Indyjskiego. Państwo jest nam potrzebne, by zabezpieczyć wygodne życie obywateli, bronić interesów – indywidualnych i zbiorowych. Państwo narodowe to europejska droga rozwoju Rosji”. W niedawnym talk show ukraińskiej telewizji – w telewizji rosyjskiej Nawalny nie miał dotąd szans zaistnieć, jedynym jego medium pozostaje internet – z żarem mówił o planie odbudowy jedności państw słowiańskich: Rosji, Ukrainy i Białorusi. Jedna z ukraińskich dziennikarek skwitowała to znanym na Ukrainie powiedzeniem: „Rosyjski demokrata kończy się tam, gdzie zaczyna się rozmowa o Ukrainie”.

Z kolei wśród polityków nowej generacji, którzy zdobyli popularność na demonstracjach, zwraca uwagę Siergiej Udalcow, lider radykalnej partii lewicowej (niektórzy mówią: „lewackiej”) Lewy Front, wojującej i z putinowskim reżimem, i z opozycyjnymi liberałami. Od lat organizuje protesty, kilkakrotnie był zatrzymywany i odsiadywał kilkunastodniowe areszty. Teraz popiera kandydaturę Ziuganowa.

Jedną z grup niezadowolonych są ludzie związani z ekologią; tu najbardziej znaną twarzą jest Jewgienija Czirikowa, liderka ruchu „Bronimy Lasu w Chimkach”, aktywistka protestu przeciw panoszeniu się ludzi związanych z władzą, działających na szkodę małych społeczności. Umie przemawiać, ma charyzmę.

***

Gdzieś między obozem władzy a ruchem niezadowolonych stoi Aleksiej Kudrin, przez wiele lat będący wiarygodną twarzą rosyjskiej gospodarki, do niedawna wicepremier i minister finansów. Zaproponował swoje pośrednictwo w rozmowach protestujących z władzami.

Władze na razie nie skorzystały z tej propozycji. Idą utartym torem: nowy człowiek zawiadujący politycznymi grami na Kremlu, Wiaczesław Wołodin, używa wypróbowanych metod. Organizuje kontrmanifestacje, obowiązkowe dla pracowników sfery budżetowej, rozsyła instrukcje do gubernatorów, jak zapewnić wygraną Putina już w pierwszej turze, zaprasza znanych ludzi kultury, by agitowali „za władzą”.

Czy metoda sprawdzi się i tym razem? Atmosfera od grudnia zmieniła się diametralnie...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2012