Rekolekcje

Warkot helikopterów krążących nad Trójmiastem mrozi krew w żyłach. Strajkujący stoczniowcy pamiętają grudzień 1970 r. Boją się. Potrzeba nam było siły, jaką dawał udział w nabożeństwie. Dotąd byliśmy w Stoczni ślusarzami, spawaczami, monterami. Wtedy poczuliśmy, że łączy nas coś więcej.

04.09.2005

Czyta się kilka minut

Msza św. pod pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku /
Msza św. pod pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku /

15 sierpnia wieczorem. Drugi dzień strajku. Do położonego blisko Stoczni Gdańskiej im. Lenina kościoła św. Elżbiety przychodzi kilku strajkujących. Szukają obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej i portretu Jana Pawła II. - Mieliśmy duży portret Papieża w holu naszego domu - opowiada ks. Jerzy Błaszczak SAC, rektor kościoła. - Początkowo nie chciałem go dać, ale później bardzo się cieszyłem, że na stoczniowej bramie wisiał portret właśnie od nas.

16 sierpnia. Strajk trwa. Delegacja stoczniowców występuje z żądaniem do wojewody, aby na terenie Stoczni odprawić Mszę. Wojewoda nie wyraża sprzeciwu, ale decyzja nie jest w jego gestii. Koło północy stoczniowcy idą do kurii. - Nie chciałem budzić biskupa, poprosiłem więc o telefon do wojewody, a stoczniowcom powiedziałem, by wracali, na pewno Msza zostanie odprawiona - wspomina ks. Zbigniew Bryk, ówczesny kapelan biskupa.

17 sierpnia rano. Po rozmowie z wojewodą biskup Lech Kaczmarek jedzie z kapelanem do ks. Henryka Jankowskiego. Biskup wyraźnie podkreśla, żeby ks. Jankowski “nie politykował". Tematem homilii była praca jako błogosławieństwo i przekleństwo. - Bardzo trudno mi się wtedy mówiło - powie ks. Jankowski. - To, co się wówczas wydarzyło, określiłem mianem “cudu nad Bałtykiem".

Tego dnia zostaje również odprawiona Msza na terenie Stoczni w Gdyni. Ze wspomnień śp. ks. Hilarego Jastaka: “W sobotę 16 sierpnia rano przyszło kilku robotników. Byliśmy zajęci pracą przy kościele, w pierwszej chwili myślałem więc, że przyszli mi pomagać. Wkrótce okazało się, że są ze Stoczni im. Komuny Paryskiej i proszą o odprawienie niedzielnej Mszy świętej. Odesłałem ich do redemptorystów, to jest parafia stoczniowa. Nie zastali jednak proboszcza, nie mogli nic uzgodnić i ponownie przyszli do mnie po południu. Powiedzieli, że wszystko jest przygotowane, że ludzie czekają. Nie mogłem odmówić, nie mogłem zawieść tych ludzi, to był mój obowiązek".

Ta pierwsza Msza ma dla strajkujących wielkie znaczenie. Wszyscy pamiętają grudzień 1970 r., jeśli nie z własnych wspomnień, to z opowiadań. Boją się. Warkot helikopterów krążących nad Trójmiastem mrozi krew w żyłach. - Patrzyliśmy po sobie - wspomina Mieczysław Chełminiak, ówczesny pracownik Stoczni - i nie wiedzieliśmy, czy spadną na nas ulotki, czy pociski. Potrzeba nam było tej siły, którą dawał udział w sprawowaniu Eucharystii.

- Do tej pory byliśmy ślusarzami, spawaczami, stolarzami - dodaje Wacław Sela - a wtedy poczuliśmy, że jesteśmy wierzącymi i to nas łączy.

Od czasu pierwszej Mszy rośnie dyscyplina. Pojawia się postulat zakazu sprzedaży alkoholu. - Nawet jeśli ktoś miał w szafce alkohol, bo do tej pory sam popijał czy sprzedawał kolegom, to mówił: “koniec" i zamykał szafkę na klucz albo rozbijał butelki, żeby było pewniej. Jak dawaliśmy przepustkę takiemu, co był nałogowym alkoholikiem, to też wiadomo było, że wróci trzeźwiutki i nie będzie nic kombinować - wspomina Jerzy Borowczak, członek komitetu strajkowego.

Spowiedź odbywa się w niecodziennych warunkach: bez konfesjonału, bez kratek. - Wahali się, szarpali, wreszcie klękali i decydowali się - mówi ks. Stanisław Dułak, wówczas referent duszpasterski kurii gdańskiej. Podobnie jest w Stoczni gdyńskiej. Podczas pierwszej Mszy ks. Jastak udziela generalnej absolucji. Tysiące ludzi przystępuje do Komunii. - Mieliśmy tylko dwa tysiące opłatków i trzeba je było dzielić na małe okruszki - opowiada.

Później sytuacja się zmienia. Do Stoczni Komuny Paryskiej każdego dnia rano przyjeżdża o. Edward Ryba, redemptorysta, ówczesny proboszcz kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej. Codziennie jest okazja do spowiedzi. Kapłan idzie następnie do portu. Odprawia Mszę z krótkim kazaniem. Stoczniowcy i robotnicy portowi pamiętają, że podtrzymywał ich na duchu.

24 sierpnia, druga niedziela strajku. Msze odprawiane są w Stoczni Północnej, Stoczni Remontowej, w różnych rejonach Zarządu Portu w Gdańsku. Przed Stocznią Gdańską tysiące osób bierze udział w celebrowanej za bramą Eucharystii. Tymczasem rozpoczynają się rozmowy z władzami.

31 sierpnia. Kolejna niedziela. Atmosfera radości. Ma przyjechać komisja rządowa, by podpisać porozumienia. Ks. Dułak: - Na wielu zdjęciach z tej Mszy Lech Wałęsa trzyma książkę z Papieżem na okładce. Dałem mu ją tuż przed podpisaniem umów. W dedykacji napisałem, że to, o co walczyliśmy od wielu lat na ambonie, znajdzie teraz swój wyraz. Wałęsa był tak przejęty, że nie reagował na wiele spraw. Pamiętam, jak przyszła kobieta i zawiesiła mu różaniec na szyi. Podpisywał z nim porozumienie. Różnie to komentowano.

Różańce, obrazki, medaliki - to wszystko umacnia wiarę w zwycięstwo. Zdaje sobie z tego sprawę bp Kaczmarek. Codziennie podpisuje setki wizerunków Matki Boskiej i innych świętych. - Zanosił je do Stoczni pan Myczka, niezmordowany pracownik kurii, zanosiliśmy i my, księża, którzy codziennie odwiedzali strajkujących - opowiada ks. Bryk. - Widziałem, jak ludzie te obrazki wyjmowali, całowali i chowali do kieszeni.

Podobnie jest w gdyńskiej Stoczni. Ks. Jastak: - Podczas strajku rozdaliśmy ok. 18 tys. obrazków. Starałem się wszystkie podpisywać. Przesłałem też specjalne medaliki, a dla Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego przekazałem 14 krzyżyków, które były poświęcone przez Papieża.

Ks. Jankowski i ks. Jastak starają się bezpośrednio informować Prymasa Stefana Wyszyńskiego o sytuacji: “Robotnicy gremialnie udają się do nas z różnymi zawiłymi sprawami. Szukają bowiem moralnego i duchowego oparcia w Kościele, będącym od wieków ostoją polskości, i pomoc taka musi im być bezwzględnie udzielona".

26 sierpnia. Podczas Mszy na terenie Stoczni Gdańskiej odczytane zostaje kontrowersyjne kazanie Prymasa Wyszyńskiego z okazji święta Matki Boskiej Częstochowskiej: Prymas wzywa w nim do powrotu do pracy.

Ks. Bryk: - Trzeba było szybko reagować.

Po Mszy ksiądz idzie na plebanię św. Brygidy. Sporządza list do stoczniowców. Zapewnia, że Prymas stoi po ich stronie. Jego zdaniem tekst kazania został ocenzurowany (tak było w istocie: w wersjach publikowanych cenzura usunęła krytykę wobec władz). - Byłem o tym przekonany, ale pewności nie miałem - wspomina. Zwłaszcza że temat ten podejmuje Andrzej Gwiazda w rozmowie z wicepremierem Mieczysławem Jagielskim. Ten ostatni oczywiście twierdzi, że nic na ten temat nie wie. Rozmowy zostają zerwane. Ks. Bryk z ulgą oddycha dopiero wieczorem. Pełny tekst prymasowskiego wystąpienia przekazuje mu ks. Alojzy Orszulik, rzecznik Episkopatu. Prawdziwa wersja dociera do strajkujących.

Prymas Wyszyński powinien dokonać koronacji wizerunku Matki Bożej Pojednania w Hodyszewie 31 sierpnia. Nie przyjeżdża, co jest odbierane jako sygnał. - To jego rodzinne strony i trudno było sobie wyobrazić, że ksiądz Prymas nie przyjedzie - wspomina uczestnik tej uroczystości, ks. Błaszczak. - A jednak nad przywiązanie do Matki Bożej przedkłada swoją służbę dla narodu. Koronacji dokonuje kardynał Franciszek Macharski, a Hodyszewo, które zgromadziło około 200 tys. osób, modli się w intencji porozumienia.

31 sierpnia podpisane zostają Porozumienia Sierpniowe.

Stoczniowe rekolekcje nie pozostają bez wpływu na osoby, które w nich uczestniczyły. Zdaniem ks. Błaszczaka gdańskie wydarzenia rzuciły nowe światło na odczytywanie Ewangelii: - Teksty o uczciwym włodarzu, o należnej robotnikom zapłacie za ich pracę, przypowieść o nowym winie w starych bukłakach nakazywały szukać nowych form życia społecznego. Czytania o tym, że zła nie da się zwyciężać złem, ale należy je zwyciężyć dobrem, nakazywały rozluźnić pięści, a ręce składać do modlitwy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2005