Raskolnikow gra w tenisa

"Wszystko gra to właściwie film dla tych, którzy Woody'ego Allena nie lubią. Których nie śmieszy jego sarkastyczne poczucie humoru, irytuje swoisty narcyzm, nuży zabawa w kino i obsesyjne drążenie tych samych wątków.

11.04.2006

Czyta się kilka minut

Jonathan Rhys Meyers (Chris) i Scarlet Johansson (Nola) /
Jonathan Rhys Meyers (Chris) i Scarlet Johansson (Nola) /

"Wszystko gra" to mniej znane oblicze Woody'ego: oblicze moralisty poszukującego ładu we współczesnym chaosie wartości. Lekki ton opowieści jest zdradliwy; to film mroczny w opisie ludzkiej natury, bardziej z ducha Hitchcocka czy powieści Patricii Highsmith niż "Alicji" czy "Manhattanu". W tej historii zbrodni bez kary nie usłyszymy w finale potępieńczych dzwonów, nie będziemy świadkami wyrzutów sumienia czy skruchy. Ale poczujemy prawdziwy ciężar winy.

Zarys fabuły zaczerpnął reżyser z jednego z najbardziej niedocenianych swoich filmów - "Zbrodni i wykroczeń" z 1989 r. Martin Landau grał tam szanowanego nowojorskiego lekarza, który wiedzie podwójne życie. Nie mogąc poradzić sobie z niewygodną kochanką, zleca jej zabójstwo. Allen pokazał człowieka, który żyje w kłamstwie i zbrodni, a w dodatku po tym, co zrobił, jest w stanie wrócić do normalnego życia i w chwilę po zabójstwie, jak gdyby nigdy nic, bawi się na weselu córki. Nie ma świadomości popełnionego zła - w końcu nikogo nie zabił. Jednocześnie usuwając neurotyczną kochankę, zwolnił się z konieczności dokonywania życiowych wyborów, oszczędził kłopotów małżonce, uniknął towarzyskiego skandalu. Nierówny, wielowątkowy film to istny miniesej na temat sumienia, które staje się przedmiotem manipulacji. A także minitraktat na temat zła, które trudno rozpoznać, bo często bywa banalne, a jeszcze częściej działa w tak zwanej słusznej sprawie.

W najnowszym filmie Allena zasadnicze przesunięcie nastąpiło głównie w topografii. Miejscem akcji nie jest intelektualny Manhattan, ale współczesny Londyn, a konkretnie ci, którzy znaleźli się na samym szczycie jego społecznej drabiny (zagrali ich zresztą aktorzy brytyjscy). Wkraczamy w świat luksusowych domów na Belgravii, snobistycznych galerii w stylu Saatchi, w świat koni, polowań, prywatnych lóż w Operze Królewskiej i oczywiście eleganckich sportów z tenisem ziemnym na czele. W takim świecie pojawia się współczesny Rastignac i Raskolnikow w jednej osobie.

Jonathan Rhys Meyers wcielił się tu w postać chłopaka z prowincji, Irlandczyka z ubogiej rodziny, który zdołał wybić się dzięki umiejętności gry w tenisa. Chris nie osiągnął jednak upragnionych szczytów, więc musi zadowolić się pracą trenera w luksusowym ośrodku sportowym. To tu właśnie pozna bliżej wymarzony lepszy świat. Dzięki przyjaźni z Tomem, spadkobiercą milionowej fortuny, wkracza na salony, staje się bywalcem eleganckich restauracji i wiejskich posiadłości.

Kluczowa w filmie jest scena, kiedy Chris podczas jednej z wykwintnych kolacji wybiera w towarzystwie Toma, jego siostry i narzeczonej dania z menu. W tej krótkiej scenie zawiera się wszystko: kompleksy nuworysza, zblazowanie jego kompanów, nieskrywana fascynacja tych ostatnich jego plebejską odmiennością. Ale w tej samej scenie pojawia się coś jeszcze: porozumienie między Chrisem a Nolą, narzeczoną Toma (elektryzująca Scarlett Johansson). Początkująca amerykańska aktoreczka, podobnie jak Tom, nie pasuje do towarzystwa. Przez rodzinę traktowana jest niczym maskotka playboya albo wyrachowana łowczyni jego posagu. Co innego Chris. Ten od razu zaskarbia sobie względy rodziców Toma i wkrótce poślubia jego siostrę Chloe. Iskrzyć będzie jednak zupełnie gdzie indziej. To zmysłowa Nola wypełni jego życie największą namiętnością.

Allen i Meyers stworzyli postać człowieka, który potrafi się wygodnie usadowić w życiu. Życie to dlań przede wszystkim układ, w którym wszystko jest na swoim miejscu: żona w domu, kochanka na boku, praca i kariera bez wysiłku. Romans z Nolą jawi się zrazu jako wielka szansa dla Chrisa: szansa na przełamanie życiowej rutyny, na spontaniczne artykułowanie swoich potrzeb i emocji. Ale bohater Allena jest z natury konformistą i tchórzem. Woli gnić w starym układzie, oszukując wszystkich dookoła, niż posłuchać swego serca, o sumieniu nie wspomniawszy.

Chris mówi o sobie, że jest w czepku urodzony. Szczęśliwe zbiegi okoliczności i niespodziewane przypadki wyrwały go z biedy i wyprowadziły na wyżyny sukcesu. Ale i tym razem oszukuje sam siebie. Nie da się wytłumaczyć życia metaforą piłeczki tenisowej, która zatrzymuje się na siatce i nigdy nie wiadomo, na którą stronę spadnie. Chris zdaje się nie widzieć, że sam nieustannie tej piłeczce pomaga. Przypadek pozwoli mu uniknąć kary, a on ochoczo z tego dobrodziejstwa skorzysta. A co z sumieniem?

Allen z wyczuciem wplata w fabułę motywy z "Traviaty" Verdiego. Operowa poetyka jest zresztą wpisana w samą formułę filmu, podobnie jak w III części "Ojca chrzestnego", gdzie Coppola tak pięknie posiłkował się "Rycerskością wieśniaczą". Reżyser "Zeliga" gra też odniesieniami do Dostojewskiego. Jego film jest niezwykle "powieściowy", jakby pisany kamerą. Jednak inną rolę odegra tu staruszka, inaczej zadziałają przypadki, Porfiry Pietrowicz okaże się nie tak inteligentny jak w rosyjskiej powieści. Inny będzie także epilog.

Jedyne, co upodabnia bohatera Allena do Raskolnikowa, to próba racjonalizacji zbrodni, a także niezdarność w jej dokonaniu. Chris, któremu wszystko w życiu przychodziło z łatwością, nawet się nie wysilił, by dopracować szczegóły zbrodniczego planu. Być może podświadomie liczył na wpadkę, która kazałaby mu zatrzymać się w oszalałym pędzie ku zatraceniu. Samodzielnie nie potrafi tego dokonać. Idzie przez życie, bezrefleksyjnie torując sobie drogę. Aż strach pomyśleć, jakim dziedzictwem obdarzy nowo narodzonego syna.

I jak ten ostatni zareaguje w przyszłości, kiedy pozna prawdziwe okoliczności swych narodzin.

"WSZYSTKO GRA" ("Match Point"), scen. i reż.: Woody Allen, zdj.: Remi Adefarasin, scenogr. Caroline Smith, wyst.: Jonathan Rhys Meyers, Scarlett Johansson, Emily Mortimer, Matthew Goode, Brian Cox, Penelope Wilton i inni. Prod. USA / Wielka Brytania 2005. Dystryb. SPInka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2006