Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na liście zwalnianych znaleźli się m.in. najbardziej znani dziennikarze, a dotyczące ich wypowiedzi wiceprezesa Targalskiego Rada Etyki Mediów określiła jako zwykłe chamstwo. Prezes Czabański poprosił wprawdzie radę nadzorczą o powołanie specjalnej komisji do zbadania, czy rzeczywiście Targalski wyrażał żal, że na radiowych korytarzach widzi tylko "stare baby" i "gierkowsko-gomułkowskie złogi", ale nie zdołał zmusić go do stawienia się przed komisją etyki, która sprawę badała dla tejże rady nadzorczej. Równocześnie na pytanie, czy w radiu dochodzi do lobbingu, usiłowała odpowiedzieć Inspekcja Pracy. Odpowiedziała negatywnie - nic dziwnego, skoro inspektorzy uprzedzali pytanych o tym, że ich odpowiedzi zostaną przedstawione zarządowi. Zarząd zgodził się wprawdzie zmniejszyć ilość zwalnianych o 10 proc. i z "uwagą" rozpatrzyć krytyczne opinie, ale wkrótce zaproponował zwiększenie zwolnień o inne 10 proc. Równocześnie odwołano szefa Programu 1 Marcina Wolskiego i szefa agencji informacyjnej Marcina Łętowskiego. Dlaczego, skoro rzecznik radia zapewnił, że te zwolnienia "nie były podyktowane negatywną oceną ich pracy"?
W radiofonii publicznej jest sporo starych i młodych bab i chłopów, którzy od odzyskania niepodległości marzą, by media publiczne były miejscem, które świeci przykładem tak co do standardów dziennikarskich, jak i relacji pracodawca-pracownik. Jak na razie ciągle słyszą: "radiowcy, żadnych marzeń".