Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jakże inaczej czyta się te słowa dziś, kilka dni po atakach, które w Paryżu przeprowadzili dżihadyści: 1 stycznia, występując na Al-Azhar, jednej z najważniejszych uczelni świata muzułmańskiego, prezydent Egiptu ostrzegł, że islam jest niszczony od wewnątrz.
„Islam stał się wrogiem świata – mówił Abdel es-Sisi do sunnickich imamów, którzy przyjechali do Kairu na obchody święta narodzin proroka Mahometa. – To nie do pomyślenia, że sposób myślenia, który uważamy za święty, może powodować, iż cała wspólnota muzułmanów stała się dla reszty świata źródłem niepokoju, niebezpieczeństwa, zabijania i zniszczenia”.
Prezydent Egiptu dodał: „Ten sposób myślenia – celowo nie nazywam tego »religią«, ale »myśleniem« – ów zestaw tekstów i idei, które uświęcaliśmy od lat do tego stopnia, że odejście od nich stało się niemal niemożliwe, antagonizuje cały świat. Nastawia wrogo cały świat! Czy jest możliwe, że 1,6 miliarda muzułmanów chce zabić pozostałych mieszkańców świata, 7 miliardów, by samemu przeżyć? Niemożliwe.”
„Powtarzam raz jeszcze potrzebujemy religijnej rewolucji – zakończył swoje przemówienie es-Sisi. – Wy, imamowie jesteście odpowiedzialni przed Allahem. Cały świat czeka na to, wasz następny ruch.Wspólnota muzułmanów jest rozrywana, jest niszczona, tracimy ją. I to się dzieje z naszych rąk.”
Te zaskakujące słowa polityka, przywódcy zamachu stanu z 2013 r., który obalił poprzedniego prezydenta Muhammada Mursiego, można odczytywać co najmniej na dwóch poziomach. Abdel es-Sisi po raz kolejny prezentuje się światu arabskiemu jako polityk bliski umiarkowanemu nurtowi islamu. W ostatnich miesiącach zasłynął m.in. nieustępliwą polityką wobec członków fundamentalistycznego Bractwa Muzułmańskiego. Przemawiając na uniwersytecie Al-Azhar posunął się o krok dalej – stwierdził bowiem, że odpowiedzialność za korygowanie błędnego „nauczania” liderów Państwa Islamskiego (IS) czy Al-Kaidy spoczywa na imamach, muzułmańskich nauczycielach.
Wybór miejsca przemówienia nie był przypadkowy: to właśnie środowiska związane z kairskim uniwersytetem były – we wrześniu 2014 r. – inicjatorami listu otwartego do samozwańczego kalifa Państwa Islamskiego, w którym 126 uznanych myślicieli muzułmańskich wytknęło mu, że ideologia dżihadystów nie ma nic wspólnego z nauczaniem Mahometa. Można więc przypuszczać, że wystąpienie es-Sisiego było w istocie także obietnicą wsparcia, jakie Egipt udzieli „umiarkowanym” nauczycielom islamu – także za granicą.
Jednak kairskie przemówienie prezydenta można też odczytywać w kontekście krajowym: wygląda na to, że zdobywający wśród Egipcjan coraz większą popularność es-Sisi chce wzmocnienia tożsamości wszystkich mieszkańców tego kraju, w ostatnich latach targanego wewnętrznymi konfliktami.
Dowodem na to jest jego wizyta es-Sisiego w kościele koptyjskim, do której doszło niecały tydzień po przemówieniu do imamów, 6 stycznia. Zdaniem egipskich mediów, było to także wydarzenie precedensowe: po raz pierwszy w historii Egiptu urzędujący prezydent wziął udział w chrześcijańskim nabożeństwie. „Nasi muzułmanie i chrześcijanie w oczach świata są jedną wspólnotą. Nie pozwalajmy nikomu pytać: »jakim typem Egipcjanina jesteś?«. Nie jest właściwe nazywać nas wszystkich inaczej niż po prostu »Egipcjanami«” – mówił prezydent w koptyjskiej katedrze św. Marka w Kairze.