Przestań się wiercić!

Wielu z nas z trudem znosi odgłosy mlaskania, żucia czy pstrykania długopisem. Podobne zjawisko występuje także w domenie wzrokowej.

13.09.2021

Czyta się kilka minut

 / ENGAGESTOCK / ADOBE STOCK
/ ENGAGESTOCK / ADOBE STOCK

Każdy z nas, nawet o tym nie wiedząc, może być źródłem problemów osób doświadczających mizokinezji. Możemy być nieznajomym, który mimowolnie wystukuje palcami na blacie stołu jakiś rytm, koleżanką, która notorycznie bawi się włosami, córką zbyt często dotykającą czubka nosa, albo, co gorsza, mężem, który prowadząc rozmowę, podrzuca nogę kilkadziesiąt razy na minutę. Nie jesteśmy niczemu winni i mamy swoje powody. Ale dla osób z mizokinezją patrzenie na nas w takich sytuacjach to męczarnia.

Nazwa tego zjawiska psychologicznego pochodzi od brzmienia dwóch greckich słów: misos – nienawiść oraz kinesis – ruch. Stanowi „silną negatywną reakcję afektywną lub emocjonalną na widok czyichś drobnych i powtarzalnych ruchów”. Pod artykułami poświęconymi temu zagadnieniu oraz na stronach internetowych zrzeszających zmagające się z nią osoby nie brakuje komentarzy opisujących wrażenia znacznie bardziej obrazowo. Doświadczający mizokinezji skarżą się, że pojawienie się jednego z wyzwalających negatywne odczucia bodźców uniemożliwia im skupienie się na czymkolwiek innym, piszą o połączeniu odczucia paniki z dezorientacją, są poirytowani, ich złość przenosi się na osoby wywołujące drażliwy bodziec, a oni nie potrafią nad tym zapanować.

Zbyt ważne dźwięki

O zjawisku wciąż niewiele wiadomo. Obiecujące wydaje się uznanie jej za wizualny odpowiednik mizofonii, nieco lepiej przebadanego zjawiska charakteryzującego się analogicznymi reakcjami, ale na określone bodźce słuchowe – np. mlaskanie, żucie, oddychanie, pstrykanie długopisem czy tarcie wycieraczek samochodowych.

Badania Sukhbindera Kumara i jego zespołu przeprowadzone z wykorzystaniem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego wskazały, że u osób z mizofonią pojawiają się specyficzne aktywacje w mózgu. Podczas zetknięcia z wyzwalaczami (triggerami), czyli bodźcami wywołującymi te awersyjne odczucia, dochodzi do wzmożonej aktywności w przedniej części wyspy – struktury mózgu, której aktywność wiąże się nie tylko z odczuwaniem złości, ale też stanowiącej część sieci istotności (ang. salience network). To ją uznaje się za odpowiedzialną za wykrywanie i kierowanie uwagi w stronę bodźców istotnych dla jednostki. Wygląda to więc tak, jakby mózgi osób z mizofonią przypisywały zbyt dużą wagę określonej grupie dźwięków. Uwzględniając podobieństwo reakcji w mizokinezji, może okazać się, że za jej występowaniem kryją się podobne aktywacje. Tej teorii sprzyjają omawiane w „Nature” badania Arjana Schrödera i współpracowników, podczas których dźwięk zastąpiono materiałami audiowizualnymi, a u osób z mizofonią wciąż występowały specyficzne wzory pobudzenia, inne niż w grupie kontrolnej. Badani z mizofonią mieli także szybsze tętno i zwiększoną reakcję galwaniczną skóry – co jest typowe dla sytuacji, które organizm rozpoznaje jako wymagające albo ucieczki, albo walki.

Również u osób z mizofonią po raz pierwszy zaobserwowano, że nietypowe reakcje mogą pojawiać się też w domenie wzrokowej. Z doniesień Sumeet Jaswal i współpracowników, które ukazały się ostatnio w „Scientific Reports”, wynika, że wśród niemal 600 badanych większość osób twierdzących, że doświadcza jednego z tych zjawisk, deklarowała też, że doświadcza również drugiego. Nie była to wcale mała grupa – stanowiła nieco ponad 25 proc. wszystkich badanych. Do doświadczania problemów typowych dla mizokinezji przyznało się niemal 36 proc.

Lustrzane odbicie

Obecnie ani mizokinezja, ani mizofonia nie znajduje się na listach zaburzeń psychicznych, choć pojawiają się głosy, że powinny się tam pojawić jako samodzielne jednostki. Nie można ich bowiem utożsamić choćby z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi i wciąż brakuje wytycznych do ich diagnozowania. Tymczasem z łatwością możemy sobie wyobrazić, jak osoby z najbliższego otoczenia reagują na to, że drobne ruchy (których wykonywania często mogą nawet nie być świadomi) doprowadzają ich najbliższych do szału. Zresztą osoby odczuwające znaczący dyskomfort same zdają sobie sprawę, jak to brzmi – czepiają się drobiazgów i skupiają się na swoich odczuciach, zamiast racjonalnie ocenić sytuację. Problem obu stron tkwi jednak w tym, że mizokinezja czy mizofonia nie dają się zignorować i emocje wywoływane przez specyficzne dla nich bodźce nie podlegają racjonalizacji.

W takiej sytuacji przebywanie nawet z najbliższymi osobami staje się problematyczne. A próba zwrócenia uwagi na kłopotliwe zachowanie rzadko spotyka się ze zrozumieniem i może być przyczynkiem do konfliktów oraz postępującej izolacji. Osłabienie więzi z innymi to popularny problem nadwrażliwych na niektóre obrazy czy dźwięki. W badaniu, w którym udział wzięło ponad 600 studentów, ok. 30 proc. uzyskało w kwestionariuszu wyniki świadczące o tym, że w dużym stopniu doznają negatywnych skutków mizokinezji. Czy wrażliwość na niektóre widoki sprawia, że czują się bezradni? Czy przeszkadza im w prowadzeniu normalnego życia społecznego? Czy negatywnie wpływa na wykonywanie obowiązków w pracy? Czy frustruje? Czasem, często, prawie cały czas.

Kiedy te same kwestionariusze wręczono przedstawicielom ogólnej populacji, odsetek osób uskarżających się na odczuwanie znaczących negatywnych myśli i skutków obcowania z bodźcami mogącymi wyzwalać mizokinezję wzrósł do 67 proc. Badacze spekulują, że różnice mogą wynikać z wyższej średniej wieku w drugiej grupie, różnic etnicznych czy nierównowagi płci, ale nie wskazują na konkretne mechanizmy, które miałyby je wyjaśniać.

Sumeet Jaswal z zespołem udało się natomiast wstępnie wykluczyć możliwość, że osoby doświadczające mizokinezji mają kłopot z ignorowaniem jakichkolwiek rozpraszających bodźców. W zadaniach polegających na szybkim reagowaniu na figury wyświetlane w określonej lokalizacji i pomijaniu tych przeszkadzających wypadali tak samo dobrze, jak osoby z grupy kontrolnej (u których mizokinezja nie występuje). Być może mizokinezja wiąże się z trudnościami ze skupieniem, ale nawet jeśli, to najprawdopodobniej ogranicza się do konkretnych wyzwalaczy, najczęściej pod postacią ludzkich zachowań. W związku z tym faktem badacze przytoczyli ciekawą hipotezę odwołującą się do teorii słynnych neuronów lustrzanych.

Jeżeli założymy, że miałyby być one tym, co pozwala nam „wejść w czyjąś skórę” poprzez obserwację (neurony lustrzane aktywują się zarówno wtedy, gdy sami wykonujemy jakąś czynność, jak i wówczas, gdy ktoś inny ją wykonuje), to możemy postrzegać mizokinezję jako sytuację, w której system zawodzi i wczuwamy się w czyjąś sytuację aż za bardzo. Niepokój i nerwowość widoczne w ruchach stają się tym, czego sami doświadczamy. Czy tak właśnie jest? Musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać na kolejne doniesienia. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2021