Prawo to za mało

Kwestie zapłodnienia metodą in vitro, eksperymentów medycznych czy klonowania terapeutycznego pozostają w Polsce nieuregulowane. Kto i w jaki sposób powinien tworzyć ramy prawne dla tych zabiegów?

04.11.2008

Czyta się kilka minut

/rys. Natalia Kulka /
/rys. Natalia Kulka /

Bioetyka postawiła przed biologami, etykami i prawnikami najtrudniejsze pytania: jak należy rozumieć pojęcie człowieka? Czym jest życie ludzkie? Kiedy się rozpoczyna? Kiedy kończy? Gdzie znajdują się granice autonomii osoby ludzkiej, wyznaczone np. swobodą badań naukowych? Powołany przez premiera zespół ds. bioetyki musiał się z nimi zmierzyć. Właśnie zakończył swoje prace.

***

Sporo czasu upłynęło, nim w Polsce zdecydowano się podjąć temat tak poważnie, jak to przewiduje Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Godności Istoty Ludzkiej wobec zastosowań Biologii i Medycyny, czyli tzw. konwencja bioetyczna Rady Europy, sporządzona w Oviedo 4 kwietnia 1997 r. Mimo że od tamtej pory pojawiały się koalicje o różnych barwach politycznych - AWS-UW, SLD-

-UP, PiS-LPR-Samoobrona - wprowadzenie prawa dotyczącego zagadnień bioetycznych nie znalazło się w sferze ich zainteresowań, więc konwencja z Oviedo pozostaje wciąż nieratyfikowana przez Polskę. W efekcie kwestie zapłodnienia metodą in vitro, eksperymentów medycznych czy klonowania terapeutycznego pozostają nieuregulowane.

W 1987 r. urodziło się w Polsce pierwsze "dziecko z probówki". W tym samym roku Kongregacja Nauki Wiary wydała instrukcję "Donum vitae", zakazującą przekazywania życia drogą zapłodnienia in vitro, ale przez 20 lat jej obowiązywania nie było słychać jakichkolwiek głosów Kościoła, odnoszących się do takiej metody realizowania rodzicielstwa. Dopiero w grudniu 2007 r., po tym, jak nowa minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiedziała możliwość refundacji zabiegów in vitro, pojawił się list Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny, skierowany do parlamentarzystów, w którym znalazł się następujący fragment: "Liczne wypowiedzi o niegodziwości i niedopuszczalności metody in vitro można ująć w kilku stwierdzeniach. Po pierwsze - przy każdej próbie w tej metodzie giną liczne embriony - jest to rodzaj wyrafinowanej aborcji. Po drugie - każde dziecko ma prawo zrodzić się z miłosnego aktu małżeńskiego jego rodziców. I po trzecie - dziecko nie jest rzeczą i nawet przyszli rodzice nie mogą powiedzieć, że mają do niego prawo, zwłaszcza że »prawo« jest zawsze okupione śmiercią jego braci i sióstr".

Twarde słowa biskupów obudziły - między innymi - krytykę i żal. Żal przede wszystkim tych, dla których metoda in vitro jest jedyną, by poznać smak biologicznego rodzicielstwa. Halina Bortnowska, współpracowniczka "TP" i miesięcznika "Znak", wyraziła chyba najdobitniej myśli wielu wierzących katolików, którym trudno było przyjąć list biskupów: "Myślę, że troska duszpasterska Kościoła, którego drogą ma być człowiek, podyktowałaby inaczej brzmiący dokument. Byłby on nadal poważną przestrogą, ale nie tak krańcowym potępieniem en bloc samej myśli o in vitro. Spodziewam się, że prawdziwie duszpasterski list do pragnących dziec­ka, do lekarzy i badaczy kiedyś powstanie. Będę czekać i z żalem patrzeć, jak czekających ubywa" ("Gazeta Wyborcza" z 5-6 stycznia 2008 r.).

***

W ograniczonym stopniu bioetyką zajmuje się Kodeks Etyki Lekarskiej. Do jakości jego zapisów (są one m.in. wewnętrznie sprzeczne) nie brakuje zastrzeżeń. Nie jest on jednak aktem prawnym. Dr hab. Włodzimierz Wróbel, wykładowca w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, na "Tygodnikowych" łamach zwracał uwagę na konsekwencje takiej nonszalancji: "Przypuszczam, że żadna z komisji bioetycznych, jakie istnieją przy polskich instytutach naukowych czy klinikach, nie zgodziłaby się na rozpoczęcie klonowania czy tworzenia chimer. Jednak gdyby do tego doszło, naruszałoby to jedynie kodeks zawodowy naukowca, a nie polskie prawo" ("TP" nr 3/2008).

Wiosną 2007 r. niepowodzeniem zakończyły się starania o nowelizację Konstytucji - chodziło o wprowadzenie do art. 30 zwrotu "od chwili poczęcia", jako momentu, od którego miała przynależeć człowiekowi przyrodzona i niezbywalna godność. Miała ona nie tyle przygotować grunt pod zaostrzenie ustawy o warunkach przerywania ciąży, ile "pole do dyskusji o zagrożeniach w sferze bioetyki i spodziewanej ratyfikacji konwencji bioetycznej z Oviedo" ("TP" nr 13/2007).

Istniała już wówczas nieformalna grupa kilkorga prawników i etyków, która niezależnie od braku społecznego zainteresowania bioetyką, a przede wszystkim z dala od politycznych interesów, opracowywała raport na temat najważniejszych jej kwestii. Pomysł powołania grupy wyszedł od podsekretarza stanu z Ministerstwa Sprawiedliwości. Afiliacja przy ministerstwie była jednak nieformalna z racji mocno krytycznego stosunku członków grupy do polityki ówczesnego ministra sprawiedliwości.

Przez półtora roku jej pracy powstało kilka ekspertyz, a niektórzy jej członkowie, np. siostra dr hab. Barbara Chyrowicz, etyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, i dr hab. Włodzimierz Wróbel, znaleźli się w zespole ds. bioetyki, jaki zaczęto tworzyć w styczniu 2008 r., kiedy kwestia in vitro, za sprawą wypowiedzi minister Kopacz i listu Episkopatu, stanęła w centrum społeczno-medialno-politycznego zainteresowania.

***

Zespół ds. bioetyki powołało do życia zarządzenie premiera Donalda Tuska. Jego przewodniczącym został poseł PO Jarosław Gowin - doktor filozofii, ale specjalista od myśli społecznej ks. prof. Józefa Tischnera, a nie zawiłości zagadnień bioetycznych. Członków komisji powołano za imiennymi zaproszeniami premiera. Sposób powołania zespołu był na tyle kontrowersyjny, że prof. Marek Safjan, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, współtwórca konwencji bio­etycznej i znawca tej problematyki, odmówił wejścia w jego skład.

Ostatecznie zespół, który rozpoczął prace w drugiej połowie kwietnia 2008 r., stworzyło 15 osób. W grupie prawników znaleźli się: dr Leszek Bosek, dr Maja Grzymkowska, dr hab. Włodzimierz Wróbel, prof. Eleonora Zielińska, prof. Andrzej Zoll; biologów i lekarzy: prof. Ewa Bartnik, prof. Krzysztof Marczewski, prof. Andrzej Paszewski, dr Jerzy Umiastowski, prof. Jacek Zaremba; etyków i teologów: siostra dr hab. Barbara Chyrowicz, pastor prof. Marcin Hinz, prof. Jacek Hołówka, ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier, prof. Zbigniew Szawarski.

Zespół nie ma legitymacji, by podejmować wiążące kogokolwiek decyzje. Jego zadaniem było jedynie przedstawienie premierowi, jak to ujmuje prof. Andrzej Zoll, katalogu problemów i konsekwencji możliwych do przyjęcia rozwiązań w kwestii zapłodnienia in vitro, klonowania terapeutycznego i zgody pacjenta na eksperymenty medyczne. To premier zdecyduje o dalszych losach raportu i stopniu wykorzystania jego prac podczas pisania ustaw.

Co oczywiste, w przypadku tak kontrowersyjnych etycznie kwestii członkowie zespołu składali podpisy tylko pod tymi wersjami raportu, które odpowiadały ich światopoglądowi. W raporcie znalazły się więc i sugestie ochrony życia od momentu zapłodnienia, co pociąga za sobą zakaz tworzenia zapasowych zarodków, ich adopcji, diagnozowania przed implantacją, a możliwość korzystania z metody in vitro rezerwuje tylko dla małżeństw. Z drugiej strony są i sugestie tych naukowców, którzy przewidują procedurę in vitro także dla związków nieformalnych, możliwość zamrażania dodatkowych embrionów i ich adopcji.

Co będzie dalej? Zakładajmy wersję optymistyczną: jesteśmy bliżej niż dalej od ratyfikacji konwencji i uchwalenia ustaw, które pomogą wprowadzić jej zapisy do polskiego prawa. Pytanie: które z sugestii mają obecnie więcej szans na to, by znaleźć się w przygotowywanych ustawach i czy to właśnie do polityków powinno tu należeć ostatnie słowo?

***

Inaczej niż na Zachodzie, w Polsce nie odbyła się do tej pory dyskusja o granicach badań naukowych. Dyskusję na tematy bioetyczne zdominowało in vitro, zawężone w wersji medialnej do dwóch kwestii: refundacji kosztów i stanowiska Kościoła katolickiego. Przedmiotem dyskusji nie stało się natomiast prawo do poznania naukowego jako racji ostatecznej i przesądzającej konieczność prowadzenia badań na genomie. Nie podnosi się choćby takiej kwestii, jak relacje między swobodą, w jakiej powinny być prowadzone badania naukowe, a wolnością i autonomią jednostki.

Czekająca na ratyfikację konwencja z Oviedo stawia i takie pytania. Polska dyskusja o regulacjach prawnych w bioetyce rzadko porusza kwestie fundamentalne, często zaś odwołuje się albo do racji moralnych, albo politycznych. Prawo, tworzone bez wyobraźni, nieuwzględniające dynamicznego rozwoju nauki i technologii, może szybko okazać się niewystarczające.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2008