Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wiele okoliczności sprawy aresztowania aktywistki Margot każe się obawiać, że prokuratura nadużyła wniosku o areszt tymczasowy jako środka de facto represji, co zdarza się w Polsce nagminnie także w sprawach neutralnych obyczajowo.
Policja zachowywała się tak, by zatrzymanie przeprowadzić spektakularnie i wzbudzić łatwą do przewidzenia gniewną reakcję aktywistów. Co z kolei było wygodnym pretekstem, by zastosować – na użytek rządowych mediów i na postrach – przemoc nieadekwatną do stopnia zagrożenia porządku publicznego.
Żadna partyjna rozgrywka nie może być racją dla bezsensownego pokazu siły, który podkopuje autorytet państwa. W ślad za erozją autorytetu idzie też uzasadniona nieufność, której przejawem jest np. oskarżanie aparatu państwa o okrucieństwo wynikające z lekceważenia tego, z którą płcią utożsamia się aresztowana osoba.
Warto jednak zwrócić uwagę, że władza działa w granicach prawa (art. 7 konstytucji), prawo mamy zaś takie, że nie przewiduje autodefinicji płci i osoba, którą przy urodzeniu, z racji fenotypu, zarejestrowano jako mężczyznę, musi być przez organa państwa traktowana jako mężczyzna aż do sądowego potwierdzenia zmiany płci.
Wierność literze prawa nie oznacza jednak, że nie należy oczekiwać wyjścia przez państwo naprzeciw potrzebom osoby niebinarnej w przeważająco binarnym środowisku. A od instytucji i środowisk, których nie wiążą prawne przepisy – np. mediów – należy oczekiwać już pełni empatii i uszanowania cudzych odczuć. Zadaniem mediów jest relacjonowanie faktów. W całej tej sprawie wyjątkowo istotnym faktem jest kobieca tożsamość zatrzymanej osoby, a nie jej męski fenotyp czy wpis w akcie urodzenia.
Czytaj także: Jak przekonać większość - rozmowa z badaczką aktywizmu Katarzyną Jaśko