Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Eberhardt - od niedawna wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, a wcześniej szef działu analiz w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych - dobrze uchwycił ewolucję postawy Łukaszenki, który najpierw rzeczywiście mówił o błaganiu Rosji, by znów wzięła Białoruś pod swe skrzydła, potem marzył o rządzeniu Związkiem Białorusi i Rosji (jako nowym ZSRR), aż wreszcie zapowiadał, że jeśli Rosja targnie się na niepodległość jego kraju, to będzie mieć powtórkę z Czeczenii. Także postawa Rosjan wobec "młodszych braci" się zmieniała: na początku integracja z Białorusią daswała efekt placebo (wrażenie uśmierzania bólu po rozpadzie ZSRR); z czasem Moskwie coraz bardziej doskwierała rola sponsora państwa Łukaszenki. Teraz Rosjanie ograniczają pomoc dla Mińska i dziś, jak pisze autor, należy się "spodziewać wzrostu napięcia w relacjach rosyjsko-białoruskich, znacznie trudniejszego do łagodzenia hasłami integracyjnymi".
Dlaczego Rosja i Białoruś - mimo deklaracji, wspólnej historii i więzów gospodarczych - oddalają się od siebie? Odpowiedzi jest kilka, a Eberhardt przedstawia je w kolejnych rozdziałach dotyczących stosunków politycznych, handlowych, walutowych, energetycznych. W jednej tylko dziedzinie integracja postępuje: wojskowej (co powinno stanowić memento dla Europy). Generalnie, główną przeszkodą w ponownym zjednoczeniu było to, że obie strony nie bardzo sobie ufały i dostarczały do tej nieufności podstaw. Ich rzeczywiste interesy były odmienne od deklarowanych. A poza tym, trudno zintegrować kraje o tak różnych potencjałach. Musiałby on oznaczać nienaturalne dowartościowanie Białorusi albo, z drugiej strony, wręcz jej Anschluss.
Adam Eberhardt "Gra pozorów. Stosunki rosyjsko-białoruskie 1991-2008", Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2008.