Poza skalą wyzwań

Od piątku 1 kwietnia trwa wspólny program radia RMF FM, Tygodnika Powszechnego i wydawnictwa Znak. W studiu umieszczonym w siedzibie naszej redakcji przeżywaliśmy wraz ze słuchaczami i czytelnikami pierwsze niepokojące relacje z Watykanu, łączyliśmy się w bólu po śmierci Jana Pawła II i duchowo uczestniczyliśmy w jego pogrzebie.

Poprosiliśmy przyjaciół Jana Pawła II, duchownych, filozofów, dziennikarzy, aby pomogli nam przetrwać i zrozumieć ten czas. Byli z nami m.in.: bp Tadeusz Pieronek, o. Wiesław Dawidowski, ks. Grzegorz Ryś, ks. Jan Kracik, o. Joachim Badeni, o. Stanisław Obirek, o. Jan Andrzej Kłoczowski, Henryk Woźniakowski, Janusz Poniewierski, Jarosław Gowin, Władysław Stróżewski. Redakcję “TP" reprezentowali: ks. Adam Boniecki, Józefa Hennelowa, Krzysztof Kozłowski, Agnieszka Sabor, Tomasz Fiałkowski, Michał Okoński i korespondent z Rzymu Marek Zając. Zapis rozmów, prowadzonych przez Mirę Skórkę, Konrada Piaseckiego i Tomasza Skorego, jest dostępny na stronach www.tygodnik.onet.pl oraz www.rmf.fm. Wszystkim naszym gościom, przyjaciołom ze Znaku i dziennikarzom radia RMF - z całego serca dziękujemy.

Poniżej publikujemy głos Jacka Stawiskiego, dyrektora informacji radia RMF.

Wszyscy musieliśmy zakładać, że ten moment nadejdzie. Że w pewnej chwili staniemy przed wyzwaniem niezwykłym. W dyskusjach redakcyjnych, które było bardzo trudno prowadzić, gdy Jan Paweł II żył, wydawało się, że problemy, przed jakimi staną media, a zwłaszcza radio, są nie do pokonania. Dzisiaj wiemy już, że odpowiedzialność jest w stanie je przezwyciężyć. Dla nas największym wyzwaniem było pokazanie klasy komercyjnego radia, które ma kilka milionów słuchaczy dziennie, i które jest w stanie przykuć uwagę swoich słuchaczy przez wiele godzin niecodziennego programu. W tym czasie tracił sens normalny wyścig stacji radiowych w pierwszeństwie podawania newsa - zyskiwała natomiast jakość przekazu. Nie miało przecież znaczenia, która stacja pierwsza podała informację o śmierci Papieża - o poziomie stacji decydował sposób mówienia o tym zarówno w warstwie informacyjnej, jak i interpretacyjnej.

Mieliśmy do czynienia z sytuacją ekstremalną, ale tak doniosłą, że wszystkie trudności straciły znaczenie. W naszym zespole dziennikarskim nie było żadnych oznak paniki, zmęczenia, eksplozji konfliktów. Już kilka miesięcy temu powiedziałem wszystkim, że nie wyobrażam sobie większego wyzwania edytorskiego w naszym zawodowym życiu - wszystko, z czym się spotkamy później, to będą wydarzenia mniejszej rangi. Dlatego twierdziłem, że trzeba się na tę chwilę wyjątkowo przygotować, żeby być odpowiedzialnym, żeby program radiowy oparty był na solidnych podstawach. W rozmowach prywatnych z osobami nie związanymi z dziennikarstwem spotykałem się z wieloma zastrzeżeniami. Dla nich wyzwanie związane ze śmiercią Jana Pawła II, do którego media muszą się przygotować, było czymś szokującym, niesmacznym, niemoralnym. Tłumaczyłem im cierpliwie, że na tym polega istota odpowiedzialności w tym zawodzie, że musimy wiedzieć, o czym mamy mówić, dokąd wysyłać dziennikarzy, kogo pytać o opinie, rozumieć sens naszego przekazu. Tu improwizacje niewiele pomogą.

Ma to szczególne znaczenie w radiu, w którym nie wszystko da się powiedzieć, które jest oparte na wrażeniach, na emocjach, a nie intelektualnych dyskursach. Bez przygotowania, bez rozumienia nie ma mowy o sensowym przekazywaniu informacji połączonej z głębszą refleksją. Kluczem okazało się założenie, że Jan Paweł II był człowiekiem obecnym niemal w każdej dziedzinie życia nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. To był człowiek, który dla każdego, bez względu na przekonania religijne, miał jakieś znaczenie. Założyliśmy, że to jest właśnie przestrzeń dla dziennikarskiej penetracji, to jest w perspektywie warsztatowej niewyczerpane źródło atrakcyjności medialnego przekazu. Posłużę się własnym przykładem. Śledziłem “historyczne misje" Papieża w wielu regionach świata podczas jego pielgrzymek i twierdzę, że z samych opowieści o przesłaniach politycznych i skutkach tych wizyt można stworzyć fascynujący program radiowy, który mógłby być nadawany non-stop przez dwa miesiące. Jeżeli do tego dodamy wymiar religijny, intelektualny, naukowy, to mamy niewyczerpane źródło tematów cywilizacyjnych, bo pontyfikat Jana Pawła II to księga naszej cywilizacji. Trzeba było tylko tę księgę przełożyć na warsztat dziennikarski. Każdy z dziennikarzy RMF specjalizujący się w swojej dziedzinie miał za zadanie poszukiwać w niej wpływów Jana Pawła II, docieranie do osób, które mogłyby ten wpływ, to papieskie piętno ukazać, wytłumaczyć. Na tej drodze rodziły się konkretne elementy wielodniowego programu naszego radia. To był pomysł RMF na wielodniową relację. Wymagało to żelaznej dyscypliny, konsekwentnej realizacji scenariusza, w którym każdy miał przydzielone zadania i w odpowiednim momencie na znak reżysera-edytora musiał je wykonać. Tego oczywiście nie było słychać na antenie, ale był to warunek konieczny, aby przekaz był wiarygodny i interesujący.

Myślę, że w ten sposób wypełnialiśmy publiczną misję. Bo z punktu widzenia jednego z szefów największej stacji radiowej w Polsce, który także uważnie media obserwuje, stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że nie jest prawdą, iż media komercyjne w Polsce nie pełnią misji. Zwłaszcza w takich wyjątkowych sytuacjach jak obecna media komercyjne przez swoją elastyczność, przez swoją całkowicie pozbawioną biurokracji i zaszłości strukturę potrafią poważnie i sensownie dostosować się do wydarzeń zarówno takich jak śmierć Jana Pawła II, jak i innych wydarzeń ostatnich lat, które decydująco wpłynęły na losy świata (11 września, kryzys w Zatoce Perskiej, Biesłan). To dla nas kwestia ambicji i odpowiedzialności zawodowej. Wiele środowisk, które nie dostrzegały do tej pory znaczenia mediów prywatnych, przekonały się w czasie ostatnich wydarzeń, że to one właśnie potrafią być lokomotywą informowania i interpretacji wydarzeń tej skali. Okazało się, że potencjał intelektualny, warsztatowy, organizacyjny mediów komercyjnych sprawdza się znakomicie w realizacji misji zwłaszcza w sytuacjach wyjątkowych. Bo misję trzeba realizować, a nie tylko o niej mówić.

Niewykluczone, że kolejne bardzo trudne etapy w działalności mojej redakcji i mediów w ogóle wciąż przed nami. Jak po tym, co stało się w ostatnich dniach, wrócić do prymitywnej często debaty publicznej? O czym dyskutować na redakcyjnych kolegiach w najbliższych dniach, miesiącach a nawet latach? Prosty, mechaniczny powrót do tego, co było przed 2 kwietnia 2005, będzie po prostu zatraceniem przesłania, które dał nam Jan Paweł II.

Jacek Stawiski

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2005