Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dziewięć miesięcy upłynęło od ogólnego apelu abp. Stanisława Gądeckiego, aby każda parafia w Polsce przyjęła rodzinę uchodźców. Wczoraj biskupi ogłosili nareszcie, w jaki sposób konkretnie Kościół pomoże potrzebującym.
Biskupi obradujący w czwartek na zebraniu Konferencji Episkopatu Polski zgodzili się, aby Caritas Polska, od kilku lat pomagająca ofiarom wojny w Syrii, zorganizowała system tzw. korytarzy humanitarnych. Umożliwiłby on sprowadzenie do Polski – prawdopodobnie z Libanu, Jordanii lub Turcji – niewielkich grup uchodźców. Zanim otrzymaliby polskie wizy, ich sytuacja byłaby dokładnie sprawdzona; zostaliby oni także prześwietleni przez polskie służby bezpieczeństwa.
Idea korytarzy humanitarnych – wspierana przez papieża Franciszka i sprawdzona już w praktyce m.in. przez włoskie kościoły chrześcijańskie, ale także np. świeckie władze Brazylii – polega na zapewnieniu bezpieczeństwa zarówno państwu przyjmującemu uchodźców, jak i im samym (objęci programem unikają np. ryzykownej przeprawy przez morze), a także na wyciągnięciu ręki do tych, którzy najbardziej tego potrzebują. Od wielu miesięcy o stworzenie oficjalnych, unijnych korytarzy humanitarnych dla uchodźców apelują, bezskutecznie, orgranizacje humanitarne.
Jeśli polski Kościół zrobi to, co obiecuje, pomoże i uchodźcom, i sobie – od miesięcy jest on bowiem narażony na krytykę, że w kwestii kryzysu migracyjnego zachowuje się biernie.
„Wspólnota Kościoła musi pomagać tym, którzy uciekają przed śmiercią i prześladowaniem i groźbą utraty życia – nasze stanowisko jest tu niezmienne” - powiedział w czwartek Katolickiej Agencji Informacyjnej bp Krzysztof Zadarko, delegat Episkopatu ds. Imigracji. Przypomniał też, że Caritas Polska i Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie działa na rzecz uchodźców w krajach ich pobytu oraz, że ta praca będzie kontynuowana.
Konkretów projektu jeszcze nie znamy, ale ostatnia wypowiedź kard. Kazimierza Nycza – który w rozmowie z watykanistą Andreą Torniellim deklarował, że „nie chodzi o to, czy pomagać, czy nie, tym, którzy uciekają przed wojną; pytanie brzmi: jak pomóc im skutecznie i dobrze” – pozwala sądzić, że Kościół jest zdeterminowany do działania.
Co więcej, wiele wskazuje na to, że może liczyć na wsparcie rządu. W spotkaniu z biskupami uczestniczył wicemnister spraw wewnętrznych Jakub Skiba. Choć czołowi politycy PiS nie ukrywają swojej niechęci wobec imigrantów – a Polska pod rządami premier Beaty Szydło stała się w Europie symbolem braku solidarności – kościelna propozycja „korytarzy humanitarnych” jest władzom w Warszawie bardzo „po drodze”. Wpisuje się bowiem w nową polską strategię, o której premier Szydło mówiła w czasie majowego I Światowego Szczytu Humanitarnego – aby uchodźcom pomagać „bliżej miejsca wypadku”, czyli na Bliskim Wschodzie. W samym tylko niewielkim Libanie mieszka ponad milion Syryjczyków.
To dobra i skuteczna strategia (także ekonomicznie: za tę samą kwotę można tam wesprzeć kilkukrotnie więcej ludzi) – pozostaje tylko mieć nadzieję, że polska pomoc nie ograniczy się, jak wynika z pierwszych informacji, do kilkudziesięciu osób (a w ślad za nią Kościół zacznie wyraźniej niż dotąd występować przeciw ksenofobii i nienawiści wobec obcokrajowców). Stać nas na o wiele więcej. Dzisiejszej decyzji polskich biskupów wyczekiwało wielu katolików. Z ich pierwszych, gorących komentarzy, przebijają rzadkie dotąd sformułowania: są, jak piszą, dumni ze swoich biskupów.