Powrót sporu o Eluanę

Mija rok od śmierci Eluany Englaro, a we Włoszech odżyła debata o losie osób w stanie wegetatywnym. Wiele wskazuje, że dziewczyna do końca była świadoma. Czy przygotowywany projekt ustawy o testamencie życia pomoże zapobiec w przyszłości takim przypadkom?

16.02.2010

Czyta się kilka minut

Głośny przypadek Eluany Englaro, która po 17 latach życia w stanie wegetatywnym zmarła 9 lutego 2009 r. z głodu i pragnienia za zgodą wymiaru sprawiedliwości, ponownie stał się zarzewiem gorących dyskusji i politycznej debaty. Podobnie jak przed rokiem, tak i teraz podzielił Włochów na dwa obozy. Jeden - pod przywództwem Beppa Englaro, ojca dziewczyny, i parlamentarnej lewicy - uparcie przekonywał, że Eluana nie żyła od 18 stycznia 1992 r., czyli od dnia wypadku samochodowego i dlatego należało zaprzestać jej sztucznego odżywiania. Beppo Englaro nigdy nie używał określenia "odżywianie", ale "uporczywa terapia". Tymczasem Eluanę po przebudzeniu odłączono od aparatury medycznej i nie podawano jej żadnych leków; jej stan określono jako "wegetatywny z utratą świadomości".

Drugi obóz, ze wsparciem Stolicy Apostolskiej i prawicy z premierem Silvio Berlusconim na czele, twierdzi, że dziewczyna żyła, o czym miały świadczyć sygnały, za pomocą których próbowała komunikować się z otoczeniem: wydawała dźwięki, głębokie wydechy, mruczała, ruszała powiekami i kierowała wzrok w stronę rozmówcy. Po kilku latach od wypadku powrócił jej naturalny cykl menstruacyjny, o czym zresztą nie omieszkał poinformować całe Włochy sam Berlusconi, dodając, że "dzięki komórkom, które produkuje jej organizm, Eluana mogłaby zostać matką, dlatego rząd będzie bronił jej życia zaciekle".

Do kampanii na rzecz życia włączyły się wówczas także rodziny tzw. osób "przebudzonych", w stanie minimalnej świadomości. Próbowały za pomocą listów oraz zamieszczanych w internecie relacji z życia ich przykutych do łóżka bliskich przekonywać Englaro do zmiany decyzji oraz do zaopiekowania się córką (ojciec oddał Eluanę do ośrodka prowadzonego przez siostry Miłosierdzia Bożego w Lecce, gdzie chora spędziła piętnaście lat życia). Englaro powtarzał jednak szorstko: "Moja córka nie żyje". Nigdy nie pozwolił ujawnić jej wizerunku "w takim stanie". Świat miał zachować w pamięci jedynie fotografie 20-letniej promiennie uśmiechniętej, dziewczyny o czarnych włosach.

Ojciec, który niemal bez przerwy pokazywał się w mediach i chętnie brał udział - nigdy nie pojawiła się jej matka - w różnych show czy debatach (tylko w słynnym programie Bruno Vespy "Porta a Porta" wystąpił kilkanaście razy!), od 2004 r. powtarzał tę samą historię: rok przed tragicznym wypadkiem Eluana miała odwiedzić przyjaciela w szpitalu. Ten po wypadku na motocyklu leżał w stanie śpiączki podłączony do plątaniny kabli z aparatury medycznej. Eluana po powrocie do domu miała powiedzieć rodzicom: "Gdyby mi zdarzyła się podobna rzecz, macie zadecydować za mnie. Nie chcę takiej wegetacji". W książce pt. "Eluana", która niedawno ukazała się we Włoszech, Englaro napisał, że to był jej "testament życia", a on "musiał wypełnić wolę córki".

Nasze Eluany

Upór Englaro zapalił polityków do prac nad ustawą o tzw. testamencie życia. Miałby on gwarantować pacjentom i ich rodzinom możliwość podejmowania decyzji o formie terapii, rezygnację z niektórych zabiegów oraz - co proponuje lewica - zgodne z prawem podjęcie decyzji o zaprzestaniu terapii lub odżywiania w przypadkach takich jak Eluany. Centroprawica, dominująca w Izbie Deputowanych, nie dopuści do przyjęcia ustawy w takiej formie. "Było kilka propozycji i żadna wbrew doniesieniom medialnym nie zyskała jeszcze poparcia naszego parlamentu" - mówi "Tygodnikowi" Rocco Buttiglione z opozycyjnej postchadeckiej partii UDS.

Prof. Buttiglione, katolicki filozof, ma własny projekt. Podobnie jak część prawicy chce, by uniemożliwić podejmowanie decyzji o śmierci pacjenta. "Testament biologiczny stanie się koniem trojańskim w zaciszach szpitali, bo przez pośrednie sformułowania otworzy drogę do eutanazji" - dodaje polityk. Projekt Buttiglionego zakłada możliwość podawania pacjentom w ciężkim stanie zwiększonej dawki środków przeciwbólowych - "nawet jeśli w pewnych przypadkach taka dawka mogłaby doprowadzić do niezamierzonej śmierci, by zapewnić im komfort umierania oraz dać psychiczną ulgę ich rodzinom".

Szacuje się, że na Półwyspie Apenińskim żyje ponad 2800 osób w stanie wegetatywnym. Ponad 950 - Włosi mówią o nich "nasze Eluany" - przebudzonych ze śpiączki, żyje w domach, pod opieką rodzin. Komunikują się w ograniczony sposób, ale deklarują wolę życia. Oni sami oraz ich rodziny nie chcą eutanazji. Carmela Galeotta (41 lat) oraz Emanuela Lia (37 lat) od 15 lat pozostają w stanie wegetatywnym, w półświadomości. Próbują wydawać dźwięki, reagować spontanicznym śmiechem na np. zabawne historyjki opowiadane przez bliskich.

Ale nawet przykład Salvatore Crisafullego, który w 2005 r. obudził się po dwóch latach śpiączki i nawiązał komunikację z otoczeniem dzięki stałej obecności rodziny, nie był w stanie przekonać ani rodziców zmarłej kilka miesięcy po tym wydarzeniu Terri Schiavo, ani ojca Eluany. Beppo Englaro zaprzyjaźnił się z bratem Crisafullego, ale mimo przekonywań przyjaciela, nie chciał opiekować się córką. Dla niego była tylko rośliną. Nie odwiedzał jej. Za to od 1999 r. wkroczył na prawną ścieżkę przeciw państwu, twierdząc, że "ogranicza jego wolność" do decydowania o losie dziecka.

Domagał się odłączenia sondy żywieniowej dla Eluany. Powoływał się przy tym na art. 22 włoskiej konstytucji mówiący o tym, że "nikt nie może być zobligowany do narzuconej mu terapii medycznej". Po kilku odmowach, apelacjach i 10 latach walki, Sąd Najwyższy w Mediolanie nakazał odłączenie odżywiania Eluany. Siostry w Lecce odmówiły wykonania procedury. Nakazem sądowym Eluanę przewieziono do kliniki "La Quiete" ("Spokój") w Udine. Transport karetką utrudniały dziesiątki protestujących.

Fatalne pomyłki

Dzięki medycznym ekspertyzom wiadomo dziś, że 37-letnia kobieta konała przez 15 dni w cierpieniu. Zmarła z pragnienia, na skutek zatrzymania pracy nerek. Tymczasem pod koniec stycznia br. prokuratura w Udine umorzyła śledztwo w sprawie domniemanego zabójstwa Eluany Englaro. Zarzut ten wysunęli przeciwko jej ojcu m.in. kard. Javier Lozano Barragán, emerytowany przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, oraz wielu polityków i publicystów. Biskupi włoscy wyrazili oburzenie, że przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości uznali uśmiercenie kobiety za zgodne z prawem, "godząc się tym samym, aby o losie człowieka decydowano tak samo, jakby chodziło o nieruchomość czy rzecz".

Na scenie politycznej znowu zawrzało, a w sprawie Eluany po raz pierwszy głos zabrał Steven Laureys - słynny belgijski lekarz, który kieruje grupą neuropsychologów na Uniwersytecie w Li?ge. Coma Science Group w Ośrodku Badań Cyklotron prowadzi badania pacjentów w śpiączce oraz z minimalną świadomością (o diagnozowanym przez Laureysa przypadku Roma Houbena pisaliśmy w "TP" nr 49/09). W rozmowie dla tygodnika "La Vie" neurolog ujawnił, że na początku poproszono go o konsultacje Eluany, wtedy jednak jego badania nie były tak zaawansowane. Miał wątpliwość, czy zdefiniowałby jej stan jako "permanentnie wegetatywny". Dzis twierdzi, że z Eluaną przy odpowiedniej terapii można by nawiązać kontakt. Jednak dopiero szczegółowe badania mogłyby potwierdzić jego tezę. Eluana mogła znaleźć się w grupie 40 proc. (wg danych belgijskiego zespołu) źle zdiagnozowanych przypadków pacjentów w podobnym stanie.

Audrey Vanhaudenhuyse, z zespołu Laureysa, w rozmowie z "Tygodnikiem" w listopadzie 2009 r. mówiła, że "pacjent źle zdiagnozowany będzie leczony w niewłaściwy sposób. Jako osoba w stanie wegetatywnym nie dostanie środków przeciwbólowych ani przeciwdepresyjnych. A rodzina wypiera ze świadomości fakt, że żyje". Diagnoza ta zdaje się pasować do przypadku Eluany Englaro.

Vanhaudenhuyse podkreślała, że "stan wegetatywny nie może być powodem podjęcia decyzji o zaprzestaniu żywienia". Kazus Eluany każe przypuszczać, że na skutek prawdopodobnie mylnej diagnozy - za tą teorią przemawiają nie tylko poglądy Laureysa, ale relacje ponownie przesłuchiwanych świadków - 17 ostatnich lat życia dziewczyny mogło być pasmem bólu i cierpienia. Psychicznego i fizycznego. Pojawił się też nowy wątek. Brat Crisafullego ujawnił właśnie, że Beppo Englaro zwierzył mu się kiedyś, iż całą historię "z testamentem Eluany wymyślił, bo nie mógł patrzeć na nią w tym stanie". Tymczasem to był jeden z kluczowych argumentów dla sądu.

Dlaczego prokuratura nie przesłuchała zatem Crisafullego? Argumentację Englaro stara się zrozumieć Buttiglione. - To ludzki odruch: ojciec nie może znieść widoku i cierpienia córki, mimo że oficjalnie twierdzi, że nie żyje. Z drugiej strony - zastanawia się filozof - czy to oznaczało, że ona nie chciała żyć, czy subiektywne ludzkie odczucie dawało prawo ojcu do skrócenia życia dziecku? - Buttiglione dorzuca, że aby zapobiec tego rodzaju dylematom, potrzebna jest we Włoszech dobra ustawa o testamencie życia.

Polityczna walka

Głos w rocznicę śmierci Włoszki zabrał Berlusconi. "Ubolewam, że nie udało się uratować Eluany" - czytał przed kamerami fragment własnego listu do sióstr ze Zgromadzenia w Lecce. Choć lewica zarzuca premierowi traktowanie sprawy Englaro jako politycznej okazji do zaskarbienia sobie łask Watykanu, w sprawie Eluany zrobił sporo. Kiedy sąd w Mediolanie przyznał ojcu chorej oraz lekarzom prawo do podjęcia decyzji o "zaprzestaniu uporczywej terapii", Berlusconi i parlamentarna prawica w pośpiechu przygotowały dekret, który miał uniemożliwić lekarzom ten ruch.

Dekret trafił na biurko prezydenta Giorgia Napolitano, ale ten go nie podpisał. Kościół wysunął wówczas najcięższe zarzuty od czasów referendum w sprawie legalizacji aborcji z 1981 r.: głowa państwa promuje eutanazję i cywilizację śmierci, odmawia obrony bezbronnej istoty. Kiedy Eluana zmarła, kard. Barragán nazwał jej ojca mordercą.

***

15 października 1993 r. , czwarta nad ranem. Eluana od prawie dwóch lat leży w szpitalu w Sondrio. Po raz pierwszy wydaje z siebie dźwięki. Podejmuje walkę z ciałem, rusza ustami, jakby chciała coś powiedzieć czy się poskarżyć. Czuwająca matka woła lekarza. W dokumentacji medycznej zapisał: "Pacjentce po kilku próbach, i dzięki stymulacji i pomocy personelu, udaje się dwukrotnie, w sposób całkowicie zrozumiały powiedzieć »mama«".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2010