Powrót liniowego

Zapowiedź powrotu do planów wprowadzenia w Polsce podatku liniowego została przez Donalda Tuska złożona niespodziewanie i w niefortunnej formie. Wydawało się, że koncepcje wyrażane niegdyś w formule "3 x 15" zostały unicestwione w kampanii 2005 r. przez akcję propagandową PiS, z pamiętną rolą pustej lodówki. Co prawda PiS przegrało następne wybory, ale na pewno nie z powodu wzrostu przychylności elektoratu dla podatku liniowego, o którym zresztą PO w toku kampanii nie wspominała. Ponadto w fotelu prezydenta zasiada Lech Kaczyński, który zapowiada, że zawetuje ustawę wprowadzającą ów podatek. Dla przełamania weta Platforma nie może liczyć na wsparcie lewicy, a zapewne także PSL.

27.02.2008

Czyta się kilka minut

Zapewne wszystkie te uwarunkowania premier brał pod uwagę, gdy termin wprowadzenia podatku liniowego odsuwał na koniec kadencji. Prawdopodobnie Lech Kaczyński nie będzie już wówczas prezydentem, a gdyby jego miejsce w 2010 r. zajął Tusk, zniknęłaby główna przeszkoda na drodze reformy. Tyle że zaraz potem przyjdzie rok wyborów parlamentarnych, a wprowadzenie kontrowersyjnych pomysłów w tym okresie jest mało realne.

Czy gra jest warta świeczki? Doświadczenia krajów, które "liniowca" wprowadziły, są zachęcające. Niemal we wszystkich wzrost gospodarczy znacznie przyspieszył, krajom bałtyckim i Słowacji przydając nawet miana tygrysów gospodarczych. Jednakowy podatek dla wszystkich radykalnie upraszcza system fiskalny, praktycznie eliminując konieczność składania zeznań podatkowych, i w znacznym stopniu eliminuje szarą strefę, szczególnie zatrudnienie na czarno.

W początkowym okresie mogą spaść wpływy podatkowe do budżetu państwa. Ale dochody z PIT nie stanowią decydującej pozycji budżetowej (najbardziej znaczące są wpływy z VAT), a na dłuższą metę przyspieszony wzrost gospodarczy wyrównuje z nawiązką ewentualny doraźny uszczerbek. Zatem krajowi się to opłaca. Korzyści dla podatników są mniej jednoznaczne. Obecny system przewiduje zwolnienie od podatku dochodów poniżej pewnej kwoty, a ponadto wspólne rozliczanie małżonków oraz, nieliczne już wprawdzie, ulgi i odpisy. Przytłaczająca większość (prawie 95 proc.) polskich podatników płaci od swoich dochodów najniższą stawkę, obecnie wynoszącą 19 proc (w przyszłym roku ma zostać zmniejszona do 18 proc.). Kwoty wolne, odpisy i ulgi sprawiają, że realna stopa podatkowa dla tej grupy jest jeszcze niższa. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski sugerował, że stawka liniowa mogłaby wynosić 16 proc. Ale wtedy odżyłby tradycyjny zarzut, że najwięcej zyskują najbogatsi, od przyszłego roku płacący 32 proc. Aby tym zarzutom się przeciwstawić, politycy PO zapowiadają utrzymanie kwoty wolnej oraz ulgi prorodzinnej. To jednak oznacza komplikację systemu, zmuszającą do indywidualnego rozliczania się z fiskusem, a zatem utrzymanie zeznań podatkowych w postaci zbliżonej do obecnej. Odpada jeden z najważniejszych argumentów na rzecz podatku liniowego - uproszczenie jego wyliczania i poboru. Z formalnego punktu widzenia taki podatek nie zasługiwałby zresztą na miano liniowego sensu stricto, bo faktycznie każdy podatnik płaciłby realnie inną część swojego dochodu.

Niektórzy krytycy odrzucają podatek liniowy jako pogłębiający różnice dochodowe i dlatego z powodów doktrynalnych optują za utrzymaniem lub zwiększeniem progresywności skali podatkowej, powołując się na jej powszechność na Zachodzie. Ta argumentacja doznała ostatnio dotkliwego ciosu, po wykryciu nadużyć podatkowych w Niemczech. Bogaci obywatele tego kraju po prostu przelewali dochody do Liechtensteinu. Podobnie robią od dawna bogaci Szwedzi, a w obrębie Unii w ich ślad mogą iść bogaci Polacy: wystarczy zostać rezydentem w sąsiedniej Słowacji.

Dziś nie da się łupić obywateli ponad miarę, którą gotowi są zaakceptować, a tę wyznaczają porównania z innymi krajami. Prawie wszędzie podatki są obniżane.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2008