Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Powołując się na brak pieniędzy, Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie rozpisało konkursu na projekty z zakresu pomocy humanitarnej w 2020 r. i o prawie jedną trzecią zmniejszyło kwotę przeznaczoną na pomoc rozwojową. Jako członek Unii Europejskiej i ONZ Polska będzie uczestniczyć wyłącznie w tzw. pomocy wielostronnej (1,88 mld zł w 2018 r., ok. 68 proc. całego naszego wsparcia). Innymi słowy: będziemy pomagać tylko tam, gdzie musimy – a nie sami z siebie.
Pierwsi mogą to odczuć potrzebujący: uchodźcy syryjscy, którym Polacy finansują mieszkania w Libanie i Jordanii, pacjenci klinik w irackim Kurdystanie czy ofiary wojny na Ukrainie. Na funduszach publicznych polega większość organizacji pomocowych; decyzja MSZ utrudni im budowanie silniejszej pozycji za granicą i opóźni korzystanie z innych źródeł finansowania. Spadnie też prestiż i wizerunek Polski. Uśmiechnięta czerwona buźka – logo programu „Polska Pomoc” – to coś więcej niż naklejki na namiotach uchodźców i sprzęcie medycznym; w wielu miejscach świata ułatwiała też dotąd pracę naszym dyplomatom.
Podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia Rady Programowej Współpracy Rozwojowej przy MSZ wszyscy przedstawiciele organizacji pozarządowych opowiedzieli się przeciw przyjęciu tak okrojonego programu pomocy na rok 2020, przegłosowali ich jednak politycy i urzędnicy. Po rekonstrukcji rządu premier nie powołał kolejnego ministra ds. pomocy humanitarnej. Wszystko to dzieje się pomimo opinii większości Polaków – aż 79 proc. badanych uznaje, że powinniśmy pomagać państwom rozwijającym się; zapytani dlaczego, wskazują najczęściej na moralny obowiązek i rewanż za pomoc, którą sami kiedyś otrzymali z zagranicy (sondaż OBOP dla MSZ, 2018 r.). ©℗