Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jedna z najsłynniejszych książek o leczeniu alkoholików pióra Vernona Johnsona nosi tytuł „Od jutra nie piję”. Pozwala ona uchwycić jeden z kluczowych problemów uzależnienia: fałszywe przekonanie, że panuje się nad nałogiem. Tymczasem nasz emocjonalny polityczny dyskurs – który dla skrótu można byłoby nazwać „pyskursem” – wciągnął swych uczestników w zaawansowany „szczujoholizm”. Nie ma dla niego lepszego zobrazowania niż gest posłanki Lichockiej, sprawozdawczyni uchwały potępiającej nienawiść i agresję w życiu publicznym. Wymowę gestu wzmocniło jej tłumaczenie, że nic złego nie zrobiła. Nawet komentatorzy portalu wPolityce nie biorą na poważnie jej wyjaśnień – choć ich zdaniem problem z gestem jest tylko taki, że może zaszkodzić własnemu obozowi, a sam gest w ich opinii i tak jest niczym wobec występków opozycji. Sama posłanka widzi w tym manipulację „przemysłu pogardy”. Brzmi jak standardowe usprawiedliwienie alkoholika: „i jak tu nie pić?”.
Od pięciu lat część polityków obozu władzy raz za razem mówi, że jeszcze chwila i wszystko się uspokoi. Jeszcze tylko ta jedna sprawa i już będą do rany przyłóż. Tak jakby mówili: od jutra nie szczuję… Widać jednak, że siła zbiorowego nałogu jest większa. Żeby chcieć zeń wyjść, trzeba pewnie uderzyć o dno. Może to właśnie ten moment? Abstynencję od „pyskursu” jest sens zacząć od zaraz, nie od jutra. Dotyczy to także opozycji, która okrzyki przeciw Dudzie w Pucku mogłaby postrzegać tak samo, jak niegdysiejsze gwizdy na Powązkach. ©℗