Reklama

Ładowanie...

Pół szklanki wciąż pełne

Pół szklanki wciąż pełne

25.10.2015
Czyta się kilka minut
Krzysztof Filcek, członek zarządu Grupy Zagranica: Nawet optymista bywa zmęczony Wschodem. Zmiany następują zbyt wolno. To się kłóci z doświadczeniem Zachodu, gdzie wybiera się jakąś drogę i zakłada, że będziemy nią szli, osiągając kolejne etapy.
Noc Iwana Kupały, obrzęd zorganizowany przez Związek Ukraińców. Przemyśl, 4 lipca 2015 r. Fot. Waldek Sosnowski / FORUM
A

ANDRZEJ BRZEZIECKI: Czy dziś, w obecnej sytuacji międzynarodowej, mówienie o rozszerzeniu Unii Europejskiej na wschód ma w ogóle sens?

KRZYSZTOF FILCEK: Osobiście wierzę, że tak, że warto podtrzymywać ten temat. Obiektywnie jednak muszę powiedzieć, że czas nie jest najlepszy. Unia Europejska ma dziś wiele problemów: Grecja, uchodźcy. Im więcej takich problemów, tym trudniej postulować rozszerzenie o nowe kraje, które przecież też stanowią nie lada wyzwanie.

Unia Europejska nie jest gotowa, ale chyba większy problem leży po drugiej stronie. Takie państwa jak Ukraina czy chwalona do niedawna Mołdawia nie spełniają kryteriów i sądząc po opieszałości zmian, długo ich nie będą spełniać.
Zmęczenie jest widoczne po dwóch stronach. Kraje Partnerstwa Wschodniego nie odrabiają pracy domowej, której od nich oczekiwano – to prawda. Z drugiej jednak strony, one tego nie robią, bo perspektywa, którą im dano, jest albo nie dość jasna, albo zbyt odsunięta w czasie.

No właśnie. Partnerstwo Wschodnie z założenia nie miało prowadzić do członkostwa we Wspólnocie. To było polskie złudzenie, że Partnerstwo jest korytarzem prowadzącym do Unii.
Owszem, to nigdzie i nigdy nie było powiedziane wprost. Partnerstwo Wschodnie miało być jednak jednym z narzędzi, które powinno prowadzić do zbliżenia obydwu stron. To zbliżenie z kolei mogłoby sprawić, że można byłoby mówić o asocjacji czy o członkostwie, w zależności od tego, w jakim miejscu znalazłyby się te państwa.

W jakim stopniu możemy dziś mówić, że Partnerstwo Wschodnie istnieje i działa? Tylko połowa państw zaproszonych do programu wciąż deklaruje chęć zbliżenia się do Europy. Armenia odmówiła, Białoruś nigdy oficjalnie nie zgłaszała chęci członkostwa, także Azerbejdżan zbliża się do Rosji. Te kraje, które taką chęć deklarują, zaniedbują reformy. Może trzeba powiedzieć, że Partnerstwo jest martwe?
To jak ze szklanką – do połowy jest pusta czy do połowy pełna? Zgadzam się, że Partnerstwo Wschodnie nigdy nie zaistniało wyraźnie. Pozostaje w cieniu innych programów narodowych robionych przez konkretne państwa. Jeśliby spytać na ulicy w Kijowie przechodnia, czy słyszał o programach Partnerstwa Wschodniego, i skonfrontować to z jego wiedzą na temat projektów realizowanych przez ONZ czy USA, badanie takie byłoby dosyć niekorzystne dla Partnerstwa. Nawet osoba wprowadzona w tematykę odpowiedziałaby zapewne, że coś słyszała o programach kulturalnych, ale nie wiedziałaby wiele o poważniejszych programach. Bierze się to z tego, że Partnerstwo Wschodnie jest nową koncepcją, której przyznano stare środki.

Jak więc ożywić Partnerstwo Wschodnie? 
Widzę dwa rozwiązania. Albo należałoby się skupić na projektach promocyjnych, żeby program był widzialny nie tylko z gabinetów partnerów rządowych, ale także dla przeciętnego mieszkańca. Albo skoncentrować się na jednym obszarze, który obie strony uważają za ważny. Środki są ograniczone, Partnerstwo Wschodnie to nie jest worek bez dna, więc jeśli się skoncentrujemy na jednym obszarze – dla każdego państwa mógłby to być inny obszar – wtedy działania będą bardziej widoczne.

W przypadku Ukrainy jaki to mógłby być program?
Och, tych tematów jest tak dużo... Ale na przykład wymieniłbym kwestie wymiaru sprawiedliwości. Równie dobrze można by się skupić na jakości prawa stanowionego. Teraz zaś dużo mówi się o reformie samorządowej i potrzebie, by ją wspierać. To wymaga wysiłku. Niedawno gościliśmy w Polsce grupę urzędników z Ukrainy. Po wizycie w sądzie administracyjnym jeden z gości stwierdził, że w jego kraju taka reforma by się nie przyjęła, bo na Ukrainie nie powstanie obiektywny i niezależny juror, który mógłby rozstrzygać spory wewnątrz systemu.

Co mu Pan odpowiedział?
Szczerze? Odpowiedzi nie miałem.

Czy dostrzega Pan, na przykład w Grupie Zagranica, zmęczenie Wschodem? 
Tak, nawet optymista bywa zmęczony Wschodem. To kwestia, jak szybko nasze działania przynoszą rezultaty. W przypadku Ukrainy tempo jest wolne i niespełniające oczekiwań. Zmiany nad Dnieprem, owszem, zachodzą, ale w sposób chaotyczny i nie do końca przewidywalny. To się kłóci z doświadczeniem Zachodu, gdzie wybiera się jakąś drogę i zakłada, że będziemy nią szli, osiągając kolejne etapy. Tak na Ukrainie niestety nie jest. Potrzeba więc cierpliwości.

Jakie są obecnie priorytety Grupy Zagranica?
Po pierwsze, poprawa jakości polskiej współpracy rozwojowej. Zależy nam w szczególności, aby polityka państwa służyła podwyższeniu skuteczności pomocy rozwojowej, w tym uwzględniała programowanie strategiczne. Dążymy do tego, aby współpraca trzeciego sektora z administracją była oparta na jasnych i transparentnych zasadach. Konieczne jest stworzenie korzystnych warunków funkcjonowania dla organizacji i partnerów w krajach rozwijających się.

Po drugie, tworzenie warunków sprzyjających stabilności finansowej organizacji pozarządowych działających w obszarze współpracy międzynarodowej. Stawiamy sobie za cel doprowadzenie do sytuacji, gdy organizacje te będą posiadały stabilne źródła finansowania dla swoich działań oraz skutecznie i przejrzyście zarządzały środkami finansowymi. Staramy się przekonać MSZ, że powinien powstać specjalny mechanizm finansowego wspierania działań współfinansowanych ze środków Komisji Europejskiej, bez którego polskie organizacje nie są w stanie efektywnie ubiegać się o unijne fundusze.

I wreszcie po trzecie: podnoszenie jakości działań organizacji członkowskich poprzez wdrażanie standardów, stosowanie dobrych praktyk oraz zasad pracy sprzyjających skuteczności współpracy rozwojowej.

Przyznał Pan na początku rozmowy, że teraz nie jest właściwy czas, by mówić o rozszerzeniu Unii na wschód, kiedy więc nastąpi ten czas?
Z punktu widzenia Unii Europejskiej potrzebne są stabilizacja i spokój. W tej chwili polityka Unii, czy też przywódców poszczególnych państw członkowskich, przypomina gaszenie pożarów. Tu Grecja, tam wojna na Ukrainie, do tego uchodźcy. Mówienie więc dziś o rozszerzeniu jest abstrakcją.

Natomiast z punktu widzenia Mołdawii czy Ukrainy chodzi o to, by wykazać zdeterminowanie bez względu na sytuację w Unii Europejskiej. ©

KRZYSZTOF FILCEK jest zastępcą dyrektora Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI oraz członkiem zarządu Grupy Zagranica.

Autor artykułu

Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem...

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]