Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wiem, że jego przypadek jest trudny, a nagła śmierć byłego nuncjusza na Dominikanie jeszcze bardziej sytuację skomplikowała. Do końca pozostał formalnie duchownym, gdyż faktu wydalenia go ze stanu kapłańskiego nie ogłoszono, aby nie wpływać na toczący się przeciw niemu świecki proces karny. Ale jakoś trudno jest mi przyjąć, że w związku z tym trzeba udawać, iż nic się nie wydarzyło: że ofiar na Dominikanie i prawdopodobnie w innych krajach nie ma; że w jego komputerze nie znaleziono tysięcy zdjęć z pornografią dziecięcą – w tym filmy z gwałtem na dziecku; że śledczy nie sprawdzili, iż w okresie posiadania przez Wesołowskiego tego laptopa owe materiały były wielokrotnie w użyciu…
A jeśli nie musimy udawać, to skąd te gesty wyróżnienia? Po co trumna z jego ciałem była przez dwa dni wystawiona w Watykanie? Czy rzeczywiście jego pogrzeb musiał być celebrowany przez biskupa, a jeżeli tak, czy ksiądz biskup musiał kłaść rękę na trumnie – jakby w geście czułego pożegnania? I czy w asyście pogrzebowej niezbędnych było ponad dwudziestu księży? Czego musiałaby dokonać osoba świecka, by dostąpić na swoim pogrzebie takich honorów? Zastanawiam się np., czy w moim Kościele mogłoby się zdarzyć, by biskup i dwudziestu księży uczestniczyło w pogrzebie ofiary księdza-pedofila, która odebrała sobie życie. ©℗