Piękno ocali świat

Jordi Savall: Muzyka ożywia historię. Musimy odświeżać pamięć, nie tylko na sposób intelektualny, ale także poprzez emocje, muzyka zaś ma bezpośredni dostęp do naszego serca. Jest żywą historią ludzkości. Rozmawiał Witold Bobiński

11.03.2008

Czyta się kilka minut

Witold Bobiński: Przyjeżdża Pan do Krakowa z projektem "Lachrimae Caravaggio". W jakich okolicznościach zrodziła się ta muzyczna odpowiedź na malarskie arcydzieła?

Jordi Savall: Pierwszy impuls wyszedł od Katalońskiego Narodowego Muzeum Sztuki, które organizowało wystawę prac Caravaggia i poprosiło mnie o koncer prezentujący muzykę z jego czasów. Niezwykle mnie to zainteresowało, jednak niemal natychmiast zorientowałem się, jak dalece malarstwo Caravaggia wyrastało ponad epokę, wyprzedzało ją, podczas gdy muzyka tego czasu, np. kompozycje Monteverdiego czy Gesualdo, pozostawała dość konwencjonalna. Dzieła Caravaggia są absolutnie współczesne, są jak gdyby dziełami naszego "dzisiaj". Zdecydowałem się więc spojrzeć na jego malarstwo jak na film i stworzyć coś na kształt ścieżki dźwiękowej - dlatego duża część kompozycji i improwizacji w "Lachrimae Caravaggio" jest mojego autorstwa. W przeszłości bardzo interesowałem się malarstwem. W młodości właśnie ono, nie muzyka, było moją największą pasją i głównym zajęciem. Niestety, tylko do momentu, w którym polecono mi sporządzić kopię "Immacolata vergine" jednego z andaluzyjskich malarzy. Strasznie się z tym męczyłem, nie miałem wystarczających umiejętności i w końcu rzuciłem malarstwo na zawsze, choć do dziś przechowuję kilka udanych prac z tamtego okresu, a przede wszystkim nadal fascynuje mnie muzyka kolorów i form. Fundamentalną dla mnie książką o muzyce pozostaje "Concerning the Spiritual In Art" Kandinskiego, która mówi i o muzyce, i o malarstwie...

Wracając do Caravaggia: nasz projekt nie jest opisem jego płócien. To raczej rodzaj muzycznej refleksji nad dramatem, napięciem, kolorem, improwizacją, życiem, bynajmniej nie muzyka programowa.

Muzyka jest więc dla Pana sztuką asemantyczną, która nie mówi, nie opowiada?

Istnieje wyraźny kontrast między malarstwem, które ustanawia pewien rodzaj dialogu z widzem, dialogu rozgrywającego się w ciszy, a muzyką, która w przestrzeń ciszy wnosi brzmienie, nasyca ją emocjami. Nasza muzyka do płócien Caravaggia ma działać jak muzyka filmowa - intensyfikować doznania, brzmieniem oddawać basso continuo tego malarstwa.

"Lachrimae...", podobnie zresztą jak inne projekty z ostatnich lat - "Paraisos Perdidos", "Don Quijote de La Mancha", "La Ruta de Oriente" - sugerują, że Pana cel to coś więcej niż tylko ożywienie dawnej muzyki. Po co podejmuje Pan te wędrówki w czasie i przestrzeni?

Jestem pewien, że dziś, w czasach ewolucji technologicznej, musimy przedstawiać publiczności nie tylko konkretne dzieła, które są dla nas interesujące z jakiegoś punktu widzenia. Muzyczne zamierzenia powinny oferować coś więcej - inspirację do kulturowej, historycznej, artystycznej refleksji, która ma dotyczyć nie tylko odległej przeszłości, ale także wielkich osobowości, które wciąż mogą nas inspirować swoim wyjątkowym, ekscytującym, fascynującym życiem. Krzysztof Kolumb czy św. Franciszek Ksawery to prekursorzy dialogu międzykulturowego, dla którego przestrzeń musimy dzisiaj na nowo organizować. W tym roku pełnię funkcję ambasadora dialogu międzykulturowego - to fundamentalne zadanie w czasach obecnego konfliktu cywilizacji: uczyć się dialogu i odkrywać dzięki niemu inne kultury. Do tego potrzeba szacunku, odrobiny sympatii, ciekawości. Taką właśnie postawę chcemy kształtować, prezentując bardzo różną muzykę.

Na płytach, o których wspomnieliśmy przed chwilą, słyszymy instrumenty z różnych części świata: Europy, Indii, Japonii, Afryki, Ameryki Południowej. Czy niektóre z nich mogły kiedyś brzmieć obok siebie, w tej samej przestrzeni?

W naszych nagraniach nie łączymy instrumentów pochodzących z różnych tradycji. Utwory, które je reprezentują, pozostają w dialogu, a spoiwem między nimi jest cisza. Przygotowujemy nasze projekty z ogromnym szacunkiem dla różnych tradycji muzycznych i chcemy kształtować taki sam szacunek u naszych odbiorców, ukazując im piękno brzmienia instrumentów takich jak shakuchachi czy biwa. Przemieszanie dawnej muzyki hiszpańskiej, niemieckiej, francuskiej z utworami indyjskimi czy japońskimi pozwala w naturalny sposób doświadczyć ich piękna.

Przeglądając książki dołączone do Pana ostatnich płyt, odnalazłem mnóstwo wierszy, fragmentów kronik i dzienników, listów, dokumentów, które na płytach przeplatają się z utworami muzycznymi. Czy mają one wzbogacić muzykę?

Muzyka nie potrzebuje żadnej pomocy, ale historia - tak. Historia to pamięć naszego życia, pamięć egzystencji, lecz jeśli poznajesz ją tylko z książek - jest zimna, abstrakcyjna. Dowiadując się, że w XV wieku wypędzono z Hiszpanii setki tysięcy Żydów, nie czujesz nic, gdy jednak słuchasz tekst edyktu o wypędzeniu, tak jak słuchany był on przed wiekami, gdy słyszysz hebrajski lament, który wówczas śpiewano, wtedy napełniasz tę historię swoją emocją, życiem. Muzyka ożywia historię. W tym sensie nasze ostatnie projekty nazwałbym egzystencjalnymi: łączą historię, muzykę, poezję, emocje, wrażliwość... Musimy odświeżać pamięć nie tylko na sposób intelektualny, ale także poprzez emocje, muzyka zaś ma bezpośredni dostęp do naszego serca. Jest żywą historią ludzkości.

Jest Pan autorytetem w świecie muzyki dawnej. Skąd ten spektakularny wzrost zainteresowania twórczością renesansu, baroku, także średniowiecza? Mam na myśli zarówno upodobania publiczności, jak też dzieła współczesnych kompozytorów, którzy sięgają po barokowy klimat, motywy, formy...

To normalna reakcja na nienormalną sytuację. Aldous Huxley w latach 50. nazwał to amnezją w historii muzyki. Przykładowo: Monteverdiego odkryliśmy dopiero w późnych latach 60. XX wieku, Machaut jest nadal znany w bardzo niewielkim stopniu. Czas odkrywania całego bogactwa tej muzyki, także orientalnej, to XX wieku. Dopiero teraz poznajemy repertuar, rozwijamy sztukę ornamentacji, interpretacji - dzięki uzdolnieniom wielu młodych, choć nie tylko, wykonawców i badaczy. Muzyka dawna swój renesans ma jeszcze przed sobą. Chcemy ją nadal popularyzować, podczas koncertów niekiedy improwizujemy i tym samym - ryzykujemy. Czasami nasze granie zbliża się do jazzu, nawet jeśli chodzi o brzmienie. Staramy się wniknąć w dawną tradycję wykonywania muzyki, zwłaszcza tej średniowiecznej, renesansowej, co oczywiście jest także domeną improwizacji, np. w poszukiwaniu wariantów ostinato, w kreowaniu muzyczno-emocjonalnej atmosfery. Tworzy się ją poprzez muzyczny dialog przeciwieństw, który chcemy także ożywić w projekcie "Lachrimae Caravaggio". Jest tam wiele partii improwizowanych, które słychać na płycie i będzie je słychać również podczas koncertu. Zabrzmią podobnie, mimo że w istocie będą różne, zawsze są różne, kiedy je wykonujemy.

Zarówno obrazy Caravaggia, jak dotyczące ich utwory muzyczne ujawniają tragizm, odnoszą się do cierpienia. Jednak i skomponowana przez Pana muzyka, i ta oryginalna, nie pozostawia nas zasmuconych ani przygnębionych, przeciwnie - niesie pewien rodzaj pokrzepienia.

Według mnie, obrazy również niosą pocieszenie, choć są tak dramatyczne. Np. kiedy przyjrzymy się twarzy Dawida na obrazie "Dawid i Goliat" dostrzeżemy na niej współczucie. Obrazy Caravaggia są pełne współczucia dla ludzi, którzy cierpią, szczególnie prostych, słabych, których ukazywał w całym ich człowieczeństwie. Nawet najbardziej mroczne chwile, jak "Śmierć Madonny", zostały przez niego ukazane w całym bogactwie i intensywności uczuć, a to nie przygnębia, raczej porusza i wywołuje wrażenie piękna i nadziei.

Czy właśnie wrażenie piękna, zarówno w malarstwie, jak i w muzyce, daje nam nadzieję?

Tak myślę. Dostojewski powiedział kiedyś: "Piękno ocali świat". Ja w to wierzę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2008