Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Taki pomysł realizowała AWS w latach 1997-2001, gdy Kazimierz Kapera uważał, że został pełnomocnikiem ds. rodziny i kobiet, by realizować naukę społeczną Kościoła, jak i koalicja SLD-UP, kiedy Izabela Jaruga-Nowacka zajmowała się głównie rozdawaniem “okularów równości" (o rachunkach niewspółmiernych do wykonywanych obowiązków dowiedzieliśmy się później).
“Nowa władza" dyskryminacji kobiet nie widzi, na dodatek oszczędza (utrzymanie biura pełnomocnika rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn kosztuje 2 mln zł; jednocześnie pozyskało ono na swoją działalność kilkanaście mln zł z funduszy wspólnotowych). Dyskusji o tym, co min. Magdalena Środa zrobiła, nie było, bo niby kiedy, skoro urząd likwidowano w takim pośpiechu, jakby jego istnienie było kamieniem obrazy. No to podsumujmy: tygodniowo pełnomocnik opiniował 20-30 rozporządzeń i projektów ustaw. Zgłaszał też własne inicjatywy; np. latem weszła w życie ustawa, dzięki której sprawcom przemocy w rodzinie można nakazać opuszczenie mieszkania i leczenie czy zakazać zbliżania się do ofiar; w tzw. dyskusji publicznej pojawiły się kwestie seksistowskich reklam czy przemocy w rodzinie. To tylko przykłady.
Niewykluczone, że urząd odrodzi się przy którymś z ministerstw. Trudniejsze wydaje się coś innego: utrwalenie w rządzących przekonania, że jest to urząd strzegący praw konkretnej, dość dużej grupy obywateli i nie może podlegać politycznym grom. A jego istnienie to standard.