Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Stymuluje rozwój znajdującej się w zapaści geriatrii, tworzy środowiskowy system opieki i wspiera opiekunów osób niepełnosprawnych – ową armię „niewidzialnych”, którzy – rezygnując z pracy zarobkowej – poświęcają się pracy w domu.
Jest tak: 1 lipca tysiące opiekunów dorosłych niepełnosprawnych zostało pozbawionych świadczenia pielęgnacyjnego w wysokości 520 zł, co stanowiło – marną, bo marną – rekompensatę za pozostanie w domu. W zamian wprowadzono zasiłek, obwarowany bardzo niskim kryterium dochodowym. Efekt? Dramat tysięcy osób, z których część mówi otwarcie: „Moja żona, tata, dziadek wyląduje w domu pomocy” (często na koszt państwa, które chciało na zmianie zaoszczędzić).
Argumenty ustawodawcy brzmią słabo. Trudno automatyczne odebranie świadczeń uznać za poważną próbę uszczelnienia systemu (to prawda, nie brakuje w Polsce „opiekunów”-naciągaczy); trudno też przyjąć argument oszczędnościowy: dziś marnujemy miliony, przyznając – też z automatu – dodatek pielęgnacyjny wszystkim, którzy ukończyli 75. rok życia (chorym, zdrowym, biednym, bogatym). Na legislacyjną wpadkę nakłada się problem jeszcze poważniejszy: projekt ustawy, która miała unowocześnić system opieki nad niesamodzielnymi, ugrzązł na etapie zakończenia prac przez specjalny zespół parlamentarny. Przygotowany pod kierunkiem senatora PO Mieczysława Augustyna dokument nie może doczekać się politycznych decyzji. I już się w tej kadencji – to coraz częstsza opinia ekspertów, również tych pracujących nad projektem – nie doczeka. Bo kryzys, bo ważniejsze sprawy, bo polityczne koszty...
W kwestii opieki nad osobami niesamodzielnymi przyszedł czas na alarm: jeśli nic się nie zmieni, za kilka lat zajrzy nam w oczy widmo systemowej katastrofy.
Szerzej o sprawie w następnym wydaniu „TP”