Owoce kontemplacji

Wolałabym, żeby ten tomik nosił tytuł wzięty z innego wiersza Kamieńskiej: „Nie ma rzeczy wielkich”. Może wtedy jeszcze ostrzej ukazałoby się przejmujące doświadczenie i zrozumienie, którego zapisem są te radykalnie skromne utwory.

24.06.2013

Czyta się kilka minut

Bo to nie tak, że u Kamieńskiej rzeczy małe, a u innych wielkie. Kto decyduje o tym, co jest wielkie? Kiedy się naprawdę przyjrzeć z bliska życiu i śmierci (a wiersz „Nie ma rzeczy wielkich” mówi o śmierci), to zrozumie się, że nie ma rzeczy wielkich.

Podczas czytania tego zdyscyplinowanego wyboru intensywnych, skoncentrowanych utworów Kamieńskiej czułam rosnący podziw dla poetki, która przecież w popularnym odbiorze należy do grona twórców zakwalifikowanych i odfajkowanych, żeby nie powiedzieć – załatwionych. Wiadomo: pisała poezje religijne, albo i dewocyjne, chyba od zawsze stara i nieatrakcyjna, nie brała udziału w tym, co się w poezji polskiej działo „naprawdę”.

Bogusław Kierc w posłowiu do książki przypomina opinię Miłosza: „Nie była poetką wybitną. Ale to sprawiedliwe. Dobry człowiek nie nauczy się podstępów sztuki”. Czyli albo dobre życie, albo dobra poezja. Wynikająca z podziwu dla bogactwa „miłości i cierpienia”, ale rzucona jednak zbyt lekką ręką opinia Miłosza więcej mówi o nim niż o niej. Jak łatwo kobiecie przypisać dobro i wrażliwość, negując zarazem prawo do wybitności. Wiersze Kamieńskiej z pewnością nie startują w „turnieju garbusów”, lśnią za to niejarmarcznym światłem powściągliwości, w którym utwory walczące o opinię wybitnych niekoniecznie wypadają korzystnie. Pewnie dlatego łatwiej skwitować „nie była wybitna”, niż dostrzec wartość jej dzieła.

W miniaturowych zapisach Kamieńskiej skoncentrowana uwaga kieruje się ku byciu, ku doświadczeniu bycia, drobnym przedmiotom, codziennym czynnościom, zwykłym ludziom, biednym, dzieciom. Nie z litości i dobroci, a po to, by odpowiedzieć na ich bycie, opisać, a więc ofiarować istnienie. Uważność poetki nie odmienia swych obiektów, nie estetyzuje, nie kreuje, bo nie musi. Doświadczenie kobiety daje do nich dostęp bezpośredni i przyjmowany z wdzięcznością za to, „że nauczono mnie wiązać snopki / łuskać groch obierać ziemniaki / ... / prać pieluchy/ przewijać dzieci / czytać po łacinie / i pisać wiersze”. Doświadczenie codzienności i doświadczenie metafizyczne spajają się w wierszach Kamieńskiej blisko, co nie znaczy, że harmonijnie i bezboleśnie. Wielka jest siła akceptacji, która przychodzi z głębi buntu i niezgody, bo nie ma w niej lukru sentymentalizmu i iluzji łatwych pocieszeń. Czytelne w wierszach gesty modlitewne nie stawiają czytelnika wobec konieczności wyznawania wiary czy akcesu do religijnej wspólnoty. Są owocami kontemplacji, są czyste.

W wybranych przez Bogusława Kierca wierszach Kamieńskiej szczególnie przejmujący jest jeden motyw: strach dziecka. „Siano gałąź choina / w jabłku robak / w dziecku strach” – czytam w wierszu „Herody”. Kolędnicza tradycja, element radosnego świętowania Bożego Narodzenia, staje się tu ucieleśnieniem koszmaru: „Idą Herody idą straszyć dzieci /…/ Matko Jezus Maryja”. Trudno też przeoczyć pierwszy wiersz w książce: „Był taki człowiek hycel / straszył w snach dzieci / … / łapał [psy] pętlą na długiej żerdzi / myślałam mnie to nie dotyczy / tak zawsze się zaczyna grzech anielstwa”. Spod świata pozornie – jakże pozornie – oswojonego wyłazi podszewka przerażenia. Z oswojonych wierszy zaszufladkowanej poetki religijnej wystawia herodzią głowę straszny niepokój.

Ucieszyłam się z tomu wierszy Anny Kamieńskiej. Także dlatego, że tak bardzo potrzebna jest rewizja kanonu polskiej poezji kobiecej. Trudno pozbyć się myśli, że gdyby Anna Kamieńska była mężczyzną, jej minimalistyczne i intensywne utwory doczekałyby się pewnie innych recenzji niż ta zanotowana przez Miłosza. Chciałabym, żeby jej poezja nie pozostała w odbiorze twórczością kobiety „bogatej w miłość i cierpienie”, którą „cieszyły zioła, polne róże, sosny, kartofliska”. Pewnie, że ją cieszyły, jasne, że kochała i cierpiała. Ale to przecież nie wszystko. Dobrze, że nie była mężczyzną. Była mądrą kobietą. Intelektualistką, tłumaczką z wielu języków, także starożytnych, autorką kilkudziesięciu książek. Jest ważną poetką.


Anna Kamieńska, Rzeczy małe. Wybór i posłowie Bogusław Kierc, Biuro Literackie, Wrocław 2013


MAGDA HEYDEL jest historyczką literatury i tłumaczką Virginii Woolf, Josepha Conrada, T.S. Eliota, Seamusa Heaneya, Dereka Walcotta i Teda Hughesa. Kieruje redakcją pisma „Przekładaniec”. Wykłada przekładoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2013