Oryginalne herezje

Felieton pana Marcina Króla “Nierówność materialna" (“TP" nr 10/05) można chyba uznać za przymiarkę do większej publikacji w rodzaju “Jestem trockistą i co dalej?". Pyta Autor: “Jak się ma ciężka praca górnika do wcale nielekkiej pracy informatyka?" i, na szczęście, odżegnuje się od likwidacji własności prywatnej. Odpowiedź brzmi: “Nijak". Nie ma uniwersalnego miernika dla “nakładu" pracy. Inna jest specyfika, wymogi wiedzy i czasu. Praca jest towarem (w sensie ekonomicznym, nie etycznym), podlegającym prawu popytu i podaży oraz wielu innym czynnikom, które decydują o wynagrodzeniu.

Nie wiem, na ile autor popiera pogląd, że “własność należy się tylko temu, kto ją wypracował", ale zaiste oryginalna to herezja. Co oznacza enigmatyczne “wypracowanie własności"? Chodzi li tylko o trud fizyczny? Rzeczywistość bywa bogatsza... Czy syn pracujący w przedsiębiorstwie głowy rodziny “wypracowuje" własność czy też należałoby uznać go za “nie zasługującego" na nią? Co z fundamentalną dla cywilizacji zachodniej zasadą swobody dysponowania majątkiem, także na wypadek śmierci? Czy wdowy i sieroty (opodatkowanie jest powszechne, więc dotknie każdego obywatela) należy “ukarać" za pracowitość spadkodawcy i urodzenie? Dalej: “Jakiekolwiek jednak wprowadzimy ograniczenia, nie zmienimy faktu, że są biedni i bogaci oraz, że biedni zawsze będą mieli pretensje do bogatych". Osobiście nie żywię pretensji do przyjaciela dysponującego fortuną ojca, jeśli już, to do skorumpowanego (i dzięki temu bogatego) urzędnika. Autor zauważa, że “wyeliminowanie nierówności materialnej jest niemożliwe". Fakt, tak jak niemożliwe jest wyeliminowanie różnic w wyglądzie, zdolnościach czy upodobaniach kulinarnych. Postuluje - zaznaczając jednak, że to cyniczne - zapewnienie “minimum". Ciepły kąt i pożywna zupa? Nie, raczej: “własny dom, samochód, wiele innych rzeczy niekoniecznie niezbędnych do życia, ale posiadanych przez innych...". A dlaczego by nie dodać sprzętu DVD, dwóch (trzech!) samochodów, pięknej kochanki, drogiej biżuterii? Toż mieści się to w kategorii “wielu innych, niekoniecznie niezbędnych do życia" rzeczy?

Do, jak Autor pisze, “ruiny" doprowadza się często w Polsce nie tzw. upośledzone warstwy społeczne (to raczej niewolnicy sfery socjalnej, wyciąganej niczym bojówka w chwili potrzeby reform), tylko tych, którzy ośmielają się żądać uczciwego państwa i niskich podatków.

TOMASZ LASKOWSKI (Słupsk)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2005