Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Inne jest dzielenie się opłatkiem z najbliższymi. W białym, kruchym listku koncentruje się wtedy cała nasza miłość.
Bywa też, że chcielibyśmy się podzielić opłatkiem z kimś nieznajomym. Z tym, dla kogo mamy uznanie, podziw czy wdzięczność. Również z tym, komu została wyrządzona jakaś wielka krzywda, podłość lub niesprawiedliwość. Chcielibyśmy okazać mu swoją solidarność, zakomunikować, jak bardzo jesteśmy po jego stronie.
Właśnie w ten sposób chciałabym się przełamać opłatkiem z panem Andrzejem Przewoźnikiem. W imieniu swoim i wielu moich przyjaciół.
Łagodność
Jednym z przejawów brutalizacji życia jest brutalizacja języka. Wszelkie możliwe obscena są dziś używane w mowie - zwłaszcza młodzieżowej - jako przerywniki, tak jak dawniej “że tak powiem" czy “panie dziejku". Przeciwników politycznych nazywa się publicznie durniami, przestępcami i zdrajcami, nie wywołując zdziwienia. Stąd już blisko do propozycji, żeby poszli do gazu. Bo między mówieniem i myśleniem jest niewielka odległość.
Łagodność to dziś cnota zapomniana i niepopularna. Tak staroświecka, że nawet wstyd o niej mówić. Leży sobie na śmietniku jak zwiędły kwiatek, przykryty przez gnijące buraki i dziurawe zabłocone buciory...
Nadzieja
Dwie dobre wiadomości na koniec roku, dwa prezenty pod choinkę. Pierwszy to wybory w Iraku. Spokojne i mniej krwawe niż inne dni. Tylko trochę mniej krwawe, ale i to ma znaczenie. Rodzi myśl o stabilizacji, tak potrzebnej jak pożywienie i woda.
Drugi prezent to unijny szczyt i kompromis w sprawie budżetu. Nie chodzi nawet o pieniądze (chociaż też są bardzo ważne), ale o nadzieję. Że Unia wychodzi z kryzysu narodowych egoizmów i powolutku wraca do zasad, które przesądziły o jej powstaniu.
Niby to wszystko odległe, skomplikowane i nie ma bezpośredniego wpływu na nasze życie. Odebrałam to jednak tak, jakby ktoś do ciemnego pokoju wniósł małą, zapaloną świeczkę.