Opera tylko dla dorosłych

Spektakl Trelińskiego rozminął się z dziełem angielskiego kompozytora. Zmarnowana okazja.

18.05.2015

Czyta się kilka minut

Kiedy Simon Rattle obejmował dyrekcję Filharmonii Berlińskiej, na koncercie inauguracyjnym zabrzmiały dwa utwory, V Symfonia Gustawa Mahlera i „Asyla” na wielką orkiestrę symfoniczną – kompozycja Thomasa Adèsa. Dwa lata później, po prapremierze w Covent Garden, Adèsowską „Burzę” okrzyknięto jedną z najlepszych adaptacji sztuk Szekspira w dziejach formy operowej. Jego debiutancka opera „Powder Her Face” z 1995 r. – luźno nawiązująca do biografii Margaret Campbell, która swym nienasyconym apetytem na mężczyzn i burzliwym rozwodem z jedenastym księciem Argyll doprowadziła do pamiętnego skandalu polityczno-obyczajowego – zdążyła objechać już cały świat. Adès zdecydowanie prowadzi w wyścigu do miana następcy Benjamina Brittena, przynajmniej zdaniem krytyków brytyjskich. W światowych rankingach często plasuje się w pierwszej dziesiątce najwybitniejszych kompozytorów współczesnych.

W Polsce doczekał się wykonania Kwintetu fortepianowego na Warszawskiej Jesieni, interpretacji „Trzech mazurków” w Filharmonii Łódzkiej oraz polskiej premiery „Totentanz”, utworu dedykowanego pamięci Danuty i Witolda Lutosławskich (w setną rocznicę urodzin naszego twórcy). Z tym większą radością oczekiwano inscenizacji „Powder Her Face” w TW-ON, zwłaszcza że polski światek muzyki nowej podchodzi do Adèsa jak pies do jeża, uznając jego twórczość za wtórną, eklektyczną i zbyt łatwą w odbiorze – rzecz jasna, a priori, bo mało komu chciało się zgłębiać jego szaradowe partytury.

Za podwójną gardą schował się także warszawski teatr, robiąc więcej szumu wokół postaci upadłej księżnej i skandalizującej rzekomo inscenizacji niż wokół samej muzyki. Szkoda wielka, bo Adès to mistrz pastiszu, który zgodnie z przewrotną wskazówką Igora Strawińskiego, żeby nie cytować, tylko kraść, lawiruje między jazzem a milongą, przeskakuje jak pasikonik z Berga na Janaczka, kica od Straussa do Brittena i z powrotem. Z chłopięcym wdziękiem i niewiarygodną maestrią warsztatową. Oraz poczuciem humoru, współdzielonym z Philipem Hensherem, autorem libretta, którego wirtuozeria językowa w pełni dorównuje kunsztowi roboty kompozytorskiej Adèsa.

Trudno było docenić wysiłek znakomitych muzyków zaangażowanych w tę kameralną operę: zabudowana na siłę monstrualna scena skurczyła się do rozmiarów przeciętnego teatru, więc dźwięk i tak tchnął, kędy chciał. Czworo solistów (na czele ze szwedzką sopranistką Kerstin Avemo) sprawiło się w tych warunkach znakomicie, zespół instrumentalny pod batutą Alejo Péreza dokładał wszelkich starań, żeby misterne współbrzmienia dotarły choćby do słuchaczy w piątym rzędzie. Inscenizacja, jak to u Mariusza Trelińskiego, zapierała dech w piersi urodą obrazu i odejmowała mowę niezgodnością z intencjami twórców. Dość wspomnieć, że słynna fellatio aria, kulminacja sceny w pokoju hotelowym, kiedy słowa z wiadomych względów więzną księżnej w gardle, przeistoczyła się w brutalny pokaz seksu analnego na masce luksusowego kabrioletu.

Olśniewający spektakl à la mode z pewnością przypadł do gustu premierowej śmietance towarzyskiej. Sęk w tym, że to opera o celebrytach, a nie dla celebrytów. Na prawdziwego Adèsa przyjdzie nam jeszcze poczekać. ©

THOMAS ADÈS, „POWDER HER FACE”, opera kameralna w dwóch aktach i ośmiu scenach, libretto: Philip Hensher, reż. Mariusz Treliński, dyr. Alejo Pérez, Teatr Wielki Opera Narodowa w Warszawie, koprodukcja z Théâtre Royal de la Monnaie w Brukseli. Spektakl wyłącznie dla widzów dorosłych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Latynistka, tłumaczka, krytyk muzyczny i operowy. Wieloletnia redaktorka „Ruchu Muzycznego”, wykładowczyni historii muzyki na studiach podyplomowych w Instytucie Badań Literackich PAN, prowadzi autorskie zajęcia o muzyce teatralnej w Akademii Teatralnej w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2015