Ojciec mojego dziecka

Co zmienia w pojmowaniu ojcostwa powszechna dostępność badań potwierdzających biologiczne pokrewieństwo? Badania zgodności materiału genetycznego od lat wykonywały naukowe instytucje medycyny sądowej; zaś wolność innych, w kwestii potwierdzania lub zaprzeczania ojcostwa dziecka, ograniczona była decyzją sądu powszechnego.

26.06.2005

Czyta się kilka minut

Za rozszerzeniem możliwości skorzystania z badań przemawia silny argument prawa człowieka do swobody decyzji: jeśli nie jestem pewien, czy jestem ojcem dziecka, któremu dałem nazwisko, i wobec którego mam obowiązek opieki, ale i prawa wynikające z władzy rodzicielskiej, powinienem mieć dostęp do rozwiązań, które te wątpliwości rozstrzygają. To prawda jednak, że świadectwo macierzyństwa, jakie może sobie dać kobieta rodząca dziecko, jest nieporównanie bardziej dobitne niż świadectwo poczęcia, które mężczyzna z nią dzieli.

Za swobodą dostępu do badań potwierdzających ojcostwo przemawia też i przekonanie, że prawda lepsza jest od niepewności. Człowiek lepiej radzi sobie z psychicznym dyskomfortem (lękiem, przygnębieniem, złością), jeśli potrafi określić jego przyczynę, niż wówczas, gdy nie wie, dlaczego budzi się w nim alarm. Ludzie - na ogół - chcą znać prawdę. Na ogół, bo przecież nie wszyscy, a i dążenie do jednej jedynej, ostatecznej prawdy zmniejsza się wraz z tym, jak przybywa nam życiowego doświadczenia. Człowiek dojrzały, intelektualnie i emocjonalnie, częściej uznaje, że w jedną prawdę można tylko uwierzyć. Zaś jej poznanie ponad wszelką wątpliwość jest podobne znalezieniu świętego Graala.

Gdzie zatem tkwią przyczyny powstania wątpliwości co do biologicznego ojcostwa? Powołanie się na zasadę prawa rzymskiego pater semper incertus może tylko wzmacniać podejrzliwość. Wątpliwości, zwłaszcza dręczące, są konsekwencją braku zaufania: do kobiety, wskazującej na mężczyznę jako na ojca jej dziecka, ale i do siebie samego w roli ojca. Trudno ufać kobiecie, której się nie kocha. Trudno też przyjąć odpowiedzialność za nieplanowane konsekwencje przygody seksualnej, kiedy łatwo zapomnieć, że prócz przyjemności współżycie seksualne ma też na celu prokreację i stworzenie więzi. Człowiek nieprzygotowany do przyjęcia potomstwa ani do dbania o więź, ma mniejsze szanse na przyjęcie wiadomości o ojcostwie z radością, jaką taka wiadomość może dać. Jeśli weźmie na siebie odpowiedzialność pod naciskiem, skłonny jest do jej zrzucenia w każdy możliwy sposób. Odmowa wewnętrznej zgody na ojcostwo jest wtedy przejawem wyrywania się z więzów zobowiązań podjętych w obliczu przymusu.

Za mało mówi się o dojrzałości do ojcostwa. Człowiek może stać się rodzicem, nim osiągnie odpowiednią do pełnienia tej roli dojrzałość emocjonalną i społeczną. Jej elementem jest uporządkowanie tożsamości psychoseksualnej, osiągnięcie możliwej pełni kryteriów potwierdzających męskość. Jednym z nich jest ojcostwo. Jeśli w rozwoju indywidualnym odrzuci się to kryterium jako wartościowe, pozostaje jeszcze wiele innych, ale trudno wówczas uwierzyć, że jest się ojcem. Może też być tak, że ojcostwo stanie się źródłem narcystycznej przyjemności: mężczyzna podoba się sobie w nowej, męskiej roli, lecz nie wierzy, że jest to rola w prawdziwym życiu.

Jeśli te dwie nieufności splotą się, potrzeba sprawdzenia, czy rzeczywiście jest się ojcem, czy też zostało się “złapanym na cudze dziecko", staje się nie do odparcia.

I wreszcie, czynnik chyba najważniejszy: upraszczając zakłada się, że mężczyzna wątpiący w swoje ojcostwo nie kocha dziecka, o którym mniema, że nie jest jego. Nie jest to aż tak proste. Uczucia cechują się dwuznacznością: im bardziej kochamy, tym bardziej możemy kogoś nie cierpieć. Jeśli dziecko, z jakichkolwiek powodów, nie spełnia oczekiwań rodzica, narcyzm rodziciela może mu kazać odrzucić dziecko. Biegun niechęci przeważa.

Obawiam się, że sąd powszechny ma niewielkie możliwości, aby, podejmując decyzję o zleceniu badania DNA, ocenić ryzyko, jakie wynik o niezgodności genetycznej między ojcem a dzieckiem niesie w sobie nie tyle dla dziecka, ile dla ojca. Także wątpiący w swe ojcostwo mężczyzna nie poprzedzi decyzji o badaniach wnikliwym rozważeniem całej sytuacji. A bez tego, biorąc pod uwagę, że rozszerzania się swobody dostępu do badań nie można ani nie należy hamować, szykuje się nam kolejny problem; roztropne korzystanie z wolności jest dużą sztuką.

Począwszy od tego numeru, co dwa tygodnie, Jacek Bomba będzie opisywał współczesnego mężczyznę: jak zmienia się jego rola partnera, męża i ojca, kim staje się dla kobiety i swoich dzieci, czy jest gotowy na zburzenie systemu patriarchalnego, czym jest dzisiaj “męskość". Współczesnego mężczyznę doby “trzeciej fali" feminizmu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2005