Od prawa do porządku społecznego

Do wszystkiego, co napisano o Janie Nowaku Jeziorańskim, koniecznie trzeba dodać, że do końca swoich dni z właściwą sobie przenikliwą inteligencją zajmował się istotnymi sprawami ojczyzny. Przeczytałem właśnie jego omówienie wydanej w roku 2003 w Londynie angielskiej publikacji rządowej Katyń: British Reactions To The Katyń Massacre (1943-2003).

20.02.2005

Czyta się kilka minut

Ze strzeżonych najpilniej dokumentów wynika niezbicie, że władze brytyjskie od samego początku nie miały wątpliwości, kto dokonał zbrodni. Prasa brytyjska atakowała jednak jedynie Rząd Polski, który zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o ustalenie jej sprawców. Nowak przyznaje, że w latach wojny zerwanie sojuszu ze Stalinem zwiększyłoby szanse Hitlera. Po wojnie, dzięki dostarczonemu przez Rząd Polski aktowi oskarżenia, Anglicy nie zgodzili się jedynie, by Katyń został włączony do oskarżeń przeciw Niemcom przed Trybunałem Norymberskim. Kłamstwo katyńskie nie uzyskało sankcji sądowej.

W roku 1975 miał stanąć w londyńskiej dzielnicy Kensington pomnik pamięci ofiar Katynia z datą 1940. Toczyły się właśnie rokowania handlowe między Anglią a PRL i rząd brytyjski skłonił władze dzielnicy, by cofnęły wyrażoną już zgodę na jego lokalizację. “Ze wstydem dodać wypada, że to rząd PRL, rzekomo reprezentujący Polskę, domagał się cofnięcia pozwoleń na budowę pomnika ofiar Katynia z datą, która wskazywała na sowieckiego sprawcę zbrodni". Trzeba przypomnieć te zdania, gdy wmawia się nam na przykład, że wywiad wojskowy działał przed rokiem 1989 na rzecz państwa polskiego. Jakże słusznie pisał do Nowaka w listopadzie 1988 Jerzy Giedroyc: “Nasza walka nie jest jednak skończona. Prowadzimy ją dziś, by III Rzeczpospolita stała się taką Polską, o jaką walczyliśmy. Jestem pewien, że w tej walce jesteśmy bardziej zgodni niż przedtem. Tym więcej, że jest o wiele trudniejsza".

Tekst Jana Nowaka Jeziorańskiego znalazłem w 1. numerze “Ius et Lex" z roku 2003. Jest to pismo nie wprowadzone do szerszego obiegu, wydawane przez Fundację o tej samej nazwie. Redakcja mieści się na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, na Krakowskim Przedmieściu. W skład redakcji, którą kieruje dr Janusz Kochanowski, wchodzi jeszcze dwoje profesorów prawa z UJ i UW oraz docent z Uniwersytetu Gdańskiego. Numer pisma jest tomem dużego formatu liczącym 620 stron.

Udało mi się z niesłabnącym zainteresowaniem przeczytać całość: zarówno rozprawy teoretyczne, jak dyskusję “Rola obrachunku z przeszłością w budowaniu ładu społecznego" z udziałem m.in. profesorów Ireneusza Krzemińskiego, Wojciecha Roszkowskiego i Pawła Śpiewaka, a także przykłady orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Ze skargą do Trybunału zwrócili się skazani w latach 90. w Niemczech za podżeganie do morderstwa osób bezbronnych na 7 i pół, 6 i pół oraz 5 i pół roku więzienia: ostatni pierwszy sekretarz wschodnioniemieckiej partii komunistycznej, ostatni minister obrony NRD i jego zastępca. Cała trójka zasiadała też w Narodowej Radzie Obrony. W rezultacie wydawanych przez nich instrukcji i dekretów w czasie prób ucieczki do Republiki Federalnej straciły życie (rozerwane przez miny, zastrzelone) nie mniej niż 264 osoby, a prawdopodobnie co najmniej 900.

Skarżący się przed Trybunałem towarzysze twierdzili, że nie mogli przewidzieć, iż po zjednoczeniu Niemiec będą ścigani przez prawo, a działania, które dały podstawę do ich oskarżenia, nie stanowiły przestępstwa w rozumieniu prawa karnego Niemieckiej Republiki Demokratycznej ze względu na sformułowania paragrafu 27 ustęp 2 Ustawy o granicach państwowych. Trybunał uznał jednak (streszczam tu rozważania klarowne, lecz zawarte na 30 stronach druku), że wspomniany ustęp pozostawał w sprzeczności z uznaną w Konstytucji NRD zasadą godności i wolności jednostki. Jeden z artykułów tej konstytucji głosił zaś, że przepisy prawne nie mogą być sprzeczne z Konstytucją. Zostali więc skazani zarówno w świetle zasad prawa międzynarodowego, jak prawa NRD. Trybunał zwrócił też uwagę, że w sprawie tej zastosowano prawo RFN - kary wymierzone skarżącym były niższe niż przewidziane za zarzucane im czyny w ustawodawstwie NRD.

Tego samego dnia (22 III 2001) Trybunał w Strasburgu rozpatrywał skargę Karola Heinza Winklera, który będąc strażnikiem granicznym w lutym 1972 pięcioma seriami zastrzelił swego 29-letniego rodaka usiłującego przepłynąć wodę otaczającą Berlin Wschodni. Winkler otrzymał wówczas gratulacje od przełożonych, został udekorowany orderem “Zasłużony dla Straży Granicznej NRD" i nagrodzony premią w wysokości 150 marek. W czerwcu 1993 został skazany na rok i 10 miesięcy więzienia. W lipcu 1994 sąd federalny utrzymał w mocy wyrok sądu krajowego.

I tym razem Trybunał oddalił skargę. Jeśli jednak w sprawie I sekretarza i generałów decyzja była jednogłośna, teraz wyrok zapadł stosunkiem 14 do 3. Przeciw głosował sędzia z Finlandii, poparty przez dwu kolegów. Fin, który poprzednio poparł odrzucenie skargi przywódców politycznych, oświadczył teraz, że zabicie bezbronnego człowieka jest aktem ohydnym i gdyby skarżący odmówił wówczas jego popełnienia, zasługiwałby ze wszech miar na podziw. “Skazanie za przestępstwo musi mieć odpowiednią podstawę w stosowanym prawie, które ponadto musi być wystarczająco dostępne i przewidywalne". Otóż trudno wymagać od strażnika Winklera, by był w stanie rozstrzygnąć konflikt między otrzymywanymi rozkazami a nieprzestrzeganymi generalnie zasadami, wprowadzonymi do ustawodawstwa dla stworzenia fikcji państwa prawa.

I to jest dobry moment, by przejść do omówienia dyskusji o roli stosunku do przeszłości w budowaniu ładu społecznego.

Konkluzje dyskutantów są całkiem niewesołe. “Brak rozliczenia systemu prawa oraz niepełne rozliczenie personalne aparatu sprawiedliwości i represji jednocześnie wiąże się z dominacją idei ciągłości państwa... Prowadzi... do widocznej destrukcji demokracji i do zachowania trudnej do przezwyciężenia - kulturowej i politycznej ciągłości III Rzeczypospolitej z komunizmem". Najgorsze jest jednak to, że brak odpowiedzialności za trwający blisko pół wieku zbrodniczy system i instrumentalne kwestionowanie sensu takiej odpowiedzialności jest jedną z głównych przyczyn destrukcji normatywności czy też kapitału społecznego i prowadzi tym samym do prawnej i moralnej anomii, widocznej tak w życiu publicznym, jak i prywatnym. Myślę, że udało mi się nie pominąć najistotniejszych wątków tej debaty. Trzeba jeszcze wspomnieć, że niekonsekwentne próby rozliczeń wskazują na “odpowiedzialność jedynie podrzędnych wykonawców, niekiedy - jak w przypadku lustracji - również ofiar systemu, z wyłączeniem odpowiedzialności rozkazodawców oraz autorów (beneficjentów) bezprawia".

Rozprawą teoretyczną jest tekst profesora Lecha Majewskiego z Torunia “Pozytywizm »twardy«, pozytywizm »miękki« i pozytywizm martwy". Podstawowa teza pozytywistycznej doktryny prawa sprowadza się do stwierdzenia: “Prawo i moralność to dwa odrębne systemy normatywne, nie istnieje żaden konieczny związek pojęciowy między prawem i moralnością". Autor w sposób przekonywający odrzuca tę tezę, zarówno w wersji stanowczej, jak i w jej złagodzonych, wykrętnych redakcjach. Nie jest to całkiem nowy punkt widzenia tej kwestii. Socjologizujący prawnik Zdzisław Papierkowski, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, pisał już w roku 1947: “Moralny punkt widzenia w prawie karnym stanowi bowiem conditio sine qua non rzetelnego oblicza tegoż prawa, jako należytego regulatora współżycia społecznego. Moralny punkt widzenia zaś jest to postulat domagający się nagrody za dobro, a potępienia, czyli kary za zło" (cytuję za tomem: “Pomiędzy etyką a polityką", Lublin 1999, s.27).

W sytuacji oczywistych kłopotów zarówno z moralnością, jak z prawem, artykuły zebrane w tomie “Ius et Lex" służą przynajmniej umysłowemu uporządkowaniu najważniejszych kwestii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk literacki, publicysta i były felietonista “TP". Wydał zbiory tekstów: “Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia" (Puls 1993) oraz “Generał w bibliotece" (WL 2001). Zagrał w “Rejsie" Marka Piwowskiego. Od lat mieszka w Paryżu, gdzie prowadzi księgarnię.

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2005