O mruczeniu

Niedawno zostaliśmy oświeceni cudzą złotą myślą, że mianowicie estetyka zawsze przegrywa z pragmatyką.

30.03.2018

Czyta się kilka minut

Postanowiliśmy na podstawie kilku przykładów, wziętych z różnych przestrzeni, sprawdzić, czy myśl owa sprawdza się w praktyce dnia codziennego, przeżywanego przez człowieka całkowicie, tak jak my – szarego.

Zacznijmy zwyczajnie. Oto każda wizyta u jubilera będzie zawsze dowodem, że stwierdzenie dziś rozbierane jest słuszne. Zakup ogromnego brylantu, choćby był on najgłębiej brzydkim, bądź najwspanialej pięknym, jest zawsze po prostu inwestycją i niczym więcej. Każde dziecko – choćby najmniejsze – wie przecież, że brylanty, nie wiedzieć czemu, nie tanieją. W brylantach akurat jest coś zasadniczo niepraktycznego i równocześnie coś milion razy bardziej użytecznego. Zresztą brylanty to jedna z największych tajemnic zalęgniętych w architekturze ludzkiego rozumu. Mądrość owa dotyczy zresztą też dzieł sztuki, oczywiście poza pomnikami w Polsce, co do których używanie określeń pochodzących ze świata sztuki, bądź biznesu, jest przekraczaniem bariery dzielącej sens od bezsensu. Weźmy teraz – idąc dalej – nieruchomości. Każdy wie, że nieruchomości, zwane ongiś w Krakowie realnościami, ogromnie rzadko są ładne i szalenie często są brzydkie. Nie trzeba być mądrym, by rozumieć, że uroda nieruchomości nie ma żadnego znaczenia i nie po to się je kupuje, a nawet – spróbujmy zaszarżować – są nie po to, by w nich mieszkać, a po to, by je właśnie kupować i z zyskiem sprzedawać.

Popatrzmy teraz na zwierzęta i dla ułatwienia przyjrzyjmy się kotowatym (Felidae). Oto wydać by się mogło, że kotowate są z punktu widzenia gospodarstwa, zwłaszcza miejskiego, bowiem inaczej rzecz ma się z nimi na wsi, stworzeniami całkowicie niepraktycznymi. Są one niejako modelowym przykładem istot żyjących w sferze tylko estetycznej. Koty nie orzą ani nie sieją i – z czym zgodzi się każdy, kto widział przez chwilę kota – ich aktywność polega wyłącznie na spaniu bądź łażeniu. Gdy nie śpią, mruczą, zresztą gdy śpią, też to robią. Mruczenie – wydawałoby się – to takoż czysta estetyka, bez kropli pragmatyki. Nic bardziej mylnego. Planetarną użyteczność mruczenia można by spisać na wołowej skórze, ale w skrócie, bo temat jest zbyt wielki. Flora – popatrzmy na tę domową. To czysta degeneracja, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z roślinnością de domo z wysp południowego Pacyfiku. Oglądanie palmy, która w swych ojczyznach osiąga sto metrów, a sto milimetrów w ciemnym kącie naszej kuchni, patrzenie na palmę wychowaną w skomplikowanym klimacie gotujących się ziemniaków niesie sens głęboko praktyczny i minimalnie estetyczny. Jej obserwowanie daje więc najgłębsze wyobrażenie o istocie i miejscu bytowania, o sensie istnienia, o charakterze najpraktyczniej edukacyjnym i przydatnym życiowo.

Przejdźmy teraz do polityki. Polityka jest, a przynajmniej była, w mniemaniu wielu samą esencją i nieustannym zwycięstwem pragmatyki nad estetyką. Zawsze spełniała w stu procentach założenie naszej złotej myśli i nikomu przez tysiące lat nie przyszło do głowy, by podważać tę oczywistość. Otóż uważamy, że polityka wyrwała się na naszych oczach z nudnych objęć pragmatyki i zagnieździła się w obcym jej dotychczas świecie pojęć szalejącej estetyki. Owszem, z uprawiania polityki wynikają sprawy konkretne i namacalne, ale – zważmy – droga ku nim wiedzie dziś wyłącznie przez zalesione pola piękna bądź brzydoty. Śmiemy mniemać, że cała dziś władająca ekipa rządzi nami z powodów wyłącznie estetycznych, bowiem nie przychodzi chyba nikomu do głowy, że ma tu do powiedzenia cokolwiek jakikolwiek duch pragmatyki. Wniosek oczywiście jest i taki, że nad pragmatycznym poczuciem zwyciężyły marzenia estetyczne wyborców i słodkie ich sny się spełniły.

Skoro jest tak pięknie, to dlaczego jest, jak jest? Otóż spory na gruncie praktycznym są załatwialne, a dyskusje o tym, co ładne bądź brzydkie, już nie. Najpoważniejsze zranienia biorą się z ukrzywdzenia gustu, poczucia własnej ładności i jej zderzenia z opinią o nieładności. Niewątpliwie powszechna kłótnia dzisiejsza jest koktajlem straszliwych dyskusji o pięknie i stosowaniu siły w kategoriach ściśle estetycznych. Piękno zwyciężyło i broni się przed szokującą je opinią, że jest brzydkie. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2018