O kapitale

Chciałoby się dziś pomaglować kwestię zauważalnej trudności w pojmowaniu wielu rzeczy przez naszych zdumiewających bliźnich.

26.09.2016

Czyta się kilka minut

Zwłaszcza ciekawi pojmowanie przez nich historii, niezrozumienie ciągliwości tworzywa, jakim jest humor, literatura bądź film fabularny, zastanawiają dziecinne domniemania na temat rozmnażania, i to zarówno ssaków, jak i roślinności, martwią bardzo niejasności panujące wśród rzesz, czymże jest komórka, albo i dwie, czym jest bakteria, by nie rzec wirus, czym jest wszechświat, a zwłaszcza Układ Słoneczny.

Najbarwniej byłoby chyba zacząć od problemu ostatniego, czyli pozycji kuli ziemskiej i jej stosunku do ciał niebieskich oraz ciał innego rodzaju. Otóż wydaje się, że nadszedł czas powrotu do dyskusji, czy aby kula ziemska nie jest przypadkiem pępkiem świata, i na powrót ustalenia, że się ona nie rusza. Ani w kółko, ani w ogóle. To szalenie przykre mniemanie bierze się z obserwacji dysput wśród naszych umiłowanych bliźnich oraz z – rzecz jasna – dość powierzchownych studiów nad stosunkiem ludzi do własnej ich wiedzy i do kapitału.

Otóż z ponurego podglądania wynika, że zaiste mało kto na wiedzę wydaje dziś jakiekolwiek grosiwo, choćby to miało być kilka złotych dziennie, na dowolnie ujęty opis świata. W szalenie zabawnym tempie rośnie liczba spożywców treści całkowicie darmowych, do złudzenia przypominających wiedzę rzetelną, a będących po prostu towarem wiedzopodobnym. Jest poniekąd bardzo interesujące, że ludzie bez problemów wydają codziennie sumy mniejsze lub większe na dziesiątki przedmiotów codziennego użytku, że nie przychodzi im do głowy, iż owe towary mogłyby być dostępne darmo – ale w sprawie informacji o świecie grzebią w koszach na śmieci, wyjmując z nich najchętniej żarło najwstrętniejsze, wyprodukowane przez osobników znacznie od nich głupszych. Ekonomia produkcji tego typu towaru jest dość nieskomplikowana. Dość powiedzieć, że nawet najwulgarniejszy tabloid każe sobie płacić za treści szczególnie wulgarne, tzn. jeszcze wulgarniejsze niźli te pokazywane za darmo. Znaczy to tyle, że wyprodukowanie płatnej treści pomieszczonej w byle tabloidzie jest oparte na bezwzględnym rachunku finansowym.

Dawniej, rzecz jasna, było podobnie, choć inaczej. Reklamodawca płacił właścicielowi medium za możność dotarcia do reklamobiorcy, to znaczy – by rzec coś oczywistego – za możność namówienia klienta do odwiedzin w sklepie. Była to zależność stosunkowo niewinna, opierała się bowiem wciąż na możliwości wyboru. Do sklepu się szło albo i nie. Dziś jest inaczej. Reklamodawca od właściciela penetrowanego przez klienta medium dostaje przede wszystkim dostęp do wszelkich danych użytkownika, a to do rozmiaru jego nogi, członka, biustu, do listy jego upodobań odzieżowych, politycznych, erotycznych, gastronomicznych, oraz do zamiarów nabycia na przykład lodówki bądź lokówki. Słowem, największą cenę płaci użytkownik, nie mając najczęściej o tym zielonego pojęcia. Trudno to sobie wyobrazić, ale jedynym płacącym w całym tym łańcuchu jest klient, który myśli, że je za darmo. Wszyscy chętnie to przekonanie wykorzystują, dając mu do spożycia parawiedzę żałosnej jakości, czyli wyprodukowaną albo to za absolutne minimum, albo po prostu ukradzioną i przetworzoną tak, by spełniała parametry najłatwiejszej przyswajalności. W świecie opętanym przez modę na zdrowe żywienie, na co chętnie wydajemy majątek, wyłączono dbanie o własny łeb. I jeszcze jedno – od lat wiemy, że starość jest bardzo niemodna, od lat takoż robimy wszystko, by być młodymi. By być wciąż pięknym i młodym, trzeba spełnić wiele warunków, w tym jeden z najpoważniejszych, mianowicie należy z życia odegnać trudność, a przytulić łatwość. Wśród łatwości świata owa największa jest taka oto, że Ziemia stoi w miejscu, a Słońce wokół niej krąży po niebieskich obręczach. Jest to spostrzeżenie łatwe do obejrzenia na co dzień. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2016